17. Czy Ja Zwariowałam?

110 7 6
                                    

  Profesor McGonagall szła wzdłuż korytarza lecz nagle usłyszała dziwne krzyki, piski, śmiechu i różne inne przerażające odgłosy wydawane przez uczniów. Różne rzeczy dzieją się w Hogwarcie ale na codzień nie słychać jednsj czegoś takiego. Stwierdziła , że warto to sprawdzić. Skręciła i pierwsze co ujrzała to Bellatrix Black stojącą przed kilkoma pierwszorocznymi gryfonami i śmiejąca się okropnie. Chwilę potem dostrzegła również siedzącego na boku Toma Riddle'a. Szybko podbiegła do grupki uczniów i krzyknęła :
-Co tu się do diaska wyprawia?! - nie usłyszała jednak odpowiedzi, wszyscy ją jakby ignorowali. Jedyne co wtedy usłyszała to szaleńczy rechot Bellatrix.
-Hahahahaha! - śmiała się jakby doświadczała największej rozrywki w jej życiu. - Mam pomysł! Zagrajmy w grę. Nazywa się "głowa, ramiona, kolana, palce"! Czyli ja śpiewam i strzelam zaklęciem w wymienione części ciała, gotowy? Każdą odpowiedź uznaję za "tak" ZACZYNAMY!
Wtedy właśnie zaczęła śpiewać i torturować młodego gryfona swoimi zaklęciami :
-Głowa - strzał w głowę - ramiona - strzał w ramiona - kolana-kolejny strzał, tym razem w kolana-pięty - strzał w pięty.
Ostatnie dwie czynności powtórzyła chyba 8 razy. Chichotała przy tym tak, że McGonagall aż przechodziły ciarki. Nie wiadomo dlaczego ale nie była w stanie powstrzymać Black. Nie potrafiła się nawet odezwać. Ale dlaczego? Czyżby... Bała się uczennicy?:
-Kolana, pięty, kolana, pięty, kolana, pięty, kolana, pięty, kolana, pięty. Tańcz pajacyku! Hahahaha! - rzucała zaklęciami jak najęta, Riddle natomiast tylko się rozglądał tej sytuacji i uśmiechał się jakby siedział teraz w najlepszym kinie na świetnej komedii.
Pierwszoroczny gryfon nie miał już sił nawet krzyczeć z bólu. Tylko zwijał się na podłodze wylewając łzy z oczu. Modlił się w duszy o koniec. "Czym on sobie na to zasłużył?". Najwidoczniej był tak zatłoczony myślami, że zdanie to wypowiedział na głos. Bella przestała strzelać coraz to gorszymi zaklęciami, podeszła do chłopca zwiniętego w kłebek na podłodze i powiedziała :
-Czym sobie zasłużyłeś? Hmm pomyślimy... - udawała zastanowienie - Może tym, że jesteś BRUDNĄ SZLAMĄ! - wykrzyczała w stronę dziecka po czym odwróciła się i uśmiechnęła szyderczo. Profesor McGonagall stała jak słup soli. Było widać przerażenie w jej oczach. :
-Black... Riddle... Idziecie ze mną do profesora Dumbledore'a... Natychmiast.
Tom i Bella wzruszyli ramionami jakby miała być to wizyta w sprawie meczu Quidditcha. Poszli za Minervą do gabinetu dyrektora z zerowymi uczuciami takimi jak zainteresowanie sytuacją, poczucie winy, wstyd. Można powiedzieć, że w momencie ich twarze zmieniły się w prawdziwe "poker face".
McGonagall od razu wytłumaczyła Dumbledore'owi co przed chwilą zobaczyła. Opisała dokładnie każdą sekundę tego zdarzenia. Albus odpowiedział jakby nie wierzył w słowa Minervy:
-Profesor McGonagall, musiało się pani coś przewidzieć. Jestem pewien, że nawet tak ambiyni uczniowie jak ta dwójka nie są w stanie opanować tak potężnych zaklęć. Na pewno była to lekka przepychanka. Tak czy inaczej muszę was ukarać - nawet jeśli to zwykły pojedynek. Minus 10 punktów dla Slytherinu! Macie szczęście, że nic mu się nie stało. Prawda, Minervo? Wszystko z uczniem w porządku?
-Tak Albusie. Wszystko z nim dobrze. - powiedziała zirytowana McGonagall. Dlaczego dyrektor jej nie uwierzył? Przecież widziała to na własne oczy!
Po całym zdarzeniu parka wyszła z gabinetu. Gdy tylko wyszli poza próg zaczęli się śmiac i obgadywać miny nauczycieli.:
-Hahahahaha! "CO SIĘ TU DO DIASKA WYPRAWIA?!" - śmiała się Bella z nauczycielki transmutacji.
-Oj Bella... Ale tego się po tobie nie spodziewałem. Zaimponowałaś mi - powiedział Tom po czym pościł oczko do swojej dziewczyny.
Bellatrix uwielbiała gdy ten ją chwalił. Czuła się taka potężna, dowartościowa. :
-Całkiem niezła jesteś jeśli chodzi o te zaklecia. A powiedz mi, nie chciałabyś mieć takiego sposobu, że nawet gdybym kiedyś gdzieś dajmy na to, zniknął, to mogła się ze mną w jakiś sposób kontaktować? Nie mówię tu rzecz jasna o listach.
-A o czym w takim razie? - spytała trochę zdezorientowana. W końcu jak inaczej można się komunikować?
Tom pokazał jej mroczny znak i wytłumaczył do czego on służy. Dziewczyna słuchała jak zaczarowana zakleciem Imperio. Bardzo zaciekawił ją ten temat. :
-A, po co to tak właściwie? - spytała przerywając Tomowi jego wywód. Chciała wiedzieć jak najwięcej.
-Powiedzmy, że mam plan stworzyć taką jakby grupę. Stowarzyszenie, można to nazwać. To byłby nasz znak rozpoznawczy, a gdyby trzeba było się spotkać to wzywałbym was właśnie w ten sposób. Jest też zaklecie, którym wy moglibyście przyzwać mnie. Rozumiesz? To działa w dwie strony. - tłumaczył jej Tom starając się ją przekonać.
-Hm.. A co byśmy w tej grupie robili? Po to by nam to było?
-Podobało ci się dzisaj? - odpowiedział pytaniem na jej pytanie Riddle.
-No tak! Super było! Nawet nie wiesz jak się podjadałam. Haha- odpowiedziałaś pełna entuzjazmu Bella.
-No więc moglibyśmy robić to na codzień. Moglibyśmy bezkarnie - słowo "bezkarnie" podkreślił jakby chciał zwrócić na nie szczególną uwagę - tępić szlamy i mugoli! Czysta rozrywka a do tego zrobimy pożyteczną rzecz dla świata czarodziejów. - kontynuował młodzieniec.
-Wchodzę w to! - krzyknęła czarnowłosa - A kto jeszcze tam będzie? Jak będzie się nasza grupa nazywać? - ciągle zadawała mnóstwo pytań.
-Mam na oku kilka osób - tutaj zaczął wymieniać różne osoby takie jak Luciusz Malfoy, Corban Yaxley, Fenrir Grayback- a nazywalibyśmy się "Śmierciożercy". - mówił z taką pewnością siebie, że Bella była pod wielkim wrażeniem.
-To jak? Kiedy będę miała mroczny znak? - uśmiechnęła się dziewczyna patrząc radośnie na Toma
-Możesz nawet teraz, tylko ostrzegam. Może trochę zaszczypać.
Tom złapał ją za rękę i podwinął jej rekaw, który opinał się na jej lewym przedramieniu. :
-A więc liczę do trzech - powiedział Riddle przykładając jej różdżkę do ręki.-
Raz, dwa, trzy!
Na ręce Belli zaczął pojawiać się czarny symbol przedstawiający czaszkę z wężem. Nagle zaczęło jej się kręcić w głowie. Czuła przeszywający ból ciągnący się po żyłach od ręki po same palce u stóp. Nie mogła jednocześnie przestać się uśmiechać co było dość przerażające. Bellatrix z oczu pociekło kilka łez. Był to strasznie bolesny proces. Lecz gdy Tom skończył była z siebie dumna. Nie żałowała tej chwili cierpienia. Jej przedramię trochę spuchło i zrobiło się czerwone. Szybko zasłoniła nowy mroczny znak rękawem aby nikt go czasem nie zauważył.:
-Gratuluję wytrwałości Bello- pogładził ją po głowie i pocałował w czoło młody Riddle.
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko, wytarła ostatnie spływające łzy i przytuliła się do niego.

~Hejka hejka! Wielki powrót! I jak wam się podoba psychopatyczna Bellatrix? Msm nadzieję, że podoba wam się tak bardzo jak mi 😅. Tom chyba ma na nią zły wpływ 😂. Dziękuję za czytanie! ~
Pozdrawiam
❤️
Ps. Chciałabym życzyć Wam wesołych świąt Wielkanocnych, dobrego jajka, super prezentów, miłej atmosfery, miłości, radości i wogle wszystkiego czego tylko jeszcze można życzyć! ❤️❤️❤️❤️ Miłego dnia /wieczorku /nocki. Baybayy❤️❤️❤️❤️

~Miłość Dziedzica~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz