19. Tęsknota Do Tamtych Czasów

119 9 11
                                    

  Tej nocy Bellatrix nie potrafiła zasnąć. Przygniatał ją natłok myśli. Była jednym wielkim kłębkiem nerwów. Przepłakała większość tego czasu. Ta, co prawda krótka, ale okropna rozmowa z jej ukochanym cały czas chodziła jej po głowie. Ciągle słyszała te zdanie "Musimy zakończyć nasz związek". Przed oczami widziała niewzruszoną twarz Czarnego Pana.
Około 5 nad ranem po niecałej godzinie snu postanowiła przejść się po rezydencji. Wyszła z sypialni w pogniecionej sukni z poprzedniego dnia, roztarganych włosach i z podkrążonymi, czerwonymi od łez oczami. Miała nadzieję, że przejście całej posiadłości sprawi, że będzie zmęczona i zaśnie chociaż na chwilę. Szła po schodach, obchodziła wokół całe piętro, szła wyżej. Kiedy po około godzinie bezsensowne go chodzenia postanowiła wrócić do pokoju zastała tam Severusa. :
-Co ty tu robisz? Ktoś pozwolił Ci tu wejść? - spytała Bellatrix, jakby nie patrząc widok swojego kolegi w twojej sypialni o 6 rano mógł być dość dziwny.
-Myślisz, że po tym co wczoraj widziałem byłbym w stanie Cię tak zostawić? Czy ktoś wogle wie co się stało? Może mi wyjaśnisz tak przy okazji? - Bella nie spodziewała się, że mogła by liczyć na pomoc Snape'a. Zwłaszcza na taką pomoc.
Wtedy kobieta usiadła na łóżku i wszystko mu wytłumaczyła. Opowiadała mu jak to przez ostatni czas Tom ją spławiał. Podczas rozmowy znowu zaczęły się szlochy. :
-Nie płacz Bellatrix, nie karz mi patrzeć na dziewczynę z domu Blacków kiedy płacze. Gdzie twoja siła? Gdzie twoje emocje ze stali? - próbował pocieszać ją Severus, jak na człowieka o kamiennej twarzy wykazywał większe współczucie i skruchę niż ten, kto skazał Bellę na to cierpienie.
-Zostały z nim... Jakim cudem uzależniłam się od jednej osoby, która musiała okazać się bezdusznym idiotą?! Severus.... Obiecaj, że nie powiesz nikomu o tym co widziałeś i słyszałeś.
Snape przysiągł. Wiedział co by ją czekało gdyby ludzie dowiedzieli się, że Bellatrix Black wcale nie jest taka twarda. Od razu miała by problemy.:
-Kobieto, obiecam Ci to ale pod jednym warunkiem. Weźmiesz się za siebie, zapomnisz o nim i przestaniesz się tym przejmować! Dziewczyno on to wszystko ma dzięki Tobie! Jesteś lepsza od niego. Płaczesz za osobą, która bez Ciebie byłaby nikim. Może i to jego się boją, może to o nim teraz wszyscy rozmawiają, ale mogłabyś to być Ty.
Bella otarła łzy. Przemyślała to co powiedział jej właśnie Sev. Gdyby się postarała to rozłożyła by Voldemorta na łopatki. Im dłużej słuchała Severusa tym bardziej zmienne miała emocje. Wtedy smutek, rozpacz i żal zaczęły zmieniać się w złość, szał i nienawiść. Czyż to nie ironiczne? Jak można kogoś kochać i nienawidzić jednocześnie? Patrząc na nią - da się. Kochała go tak bardzo jai dawniej, pragnęła by to wszystko wróciło, ale jednocześnie byłaby w stanie zabić go za to co jej zrobił. Sama nie potrafiła stwierdzić co do niego czuje. Chciała torturować go najgorszymi klątwami i całować jednocześnie.
Chwilę później Snape wręczył jej mały flakonik z niebieskim płynem. Kojarzyła go. Był to eliksir snu. Przyrządzali go na 6 roku w Hogwarcie. Jednak SUM-y wniosły coś do jej życia. Uśmiechnęła się z wdzięcznością. Rzadko kiedy można było zobaczyć Bellę szczerze się uśmiechającą, tak aby uśmiech nie był wywołany nieszczęściem innych. Najczęściej widywał ją w takiej sytuacji Tom. :
-Pij to, nie musisz analizować jego konsystencji. Obiecuje, że nie ma w tym arszeniku. Nie umrzesz od tego. - powiedział żartobliwie Snape.
Kobieta nie czekając dłużej odetkała flakonik i wypiła jego zawartość. Po chwili już spała. Mężczyzna wychodząc z jej sypialni rozkazał skrzatom posprzątać jej komnatę. Pogroził im, że jeśli ją obudzą to skończą jako stojaki na płaszcze lub materiał na abażur.

O godzinie 14 czarnowłosa obudziła się tym razem w pełni sił. Nie wiedziała jak dziękować koledze za możliwość odpoczęcia, wyrzucenia z siebie wszystkiego co w sobie kisiła. Gdy wstała z łóżka postanowiła się przebrać, odświeżyć i opanować wygląd tak, by wyglądać naturalnie.
Wzięła szybką kąpiel, ubrała świeżą suknię, "uczesała" włosy. Nałożyła delikatny makijaż w celu przykrycia worów pod oczami. Podsumowując wyglądała jakby płakała tylko godzinę, a nie całą noc. Wychodząc z łazienki ujrzała dwa skrzaty majstrujące coś przy jej biurku. :
-Hej! Z jakiej racji wy tu szperacie?! Życie wam nie miłe?! - wtem zobaczyła co trzymają w rękach. Były to listy, konkretnie listy jakie dostała od Toma za czasów szkolnych. Wszystkie. Każdy jeden jaki dostała odkładała do pudełka. Nawet nie wiedziała, że przeprowadzając się wzięła i to.
Black postanowiła przeczytać niektóre z nich.

"𝒟𝓇ℴℊ𝒶 ℬℯ𝓁𝓁𝒶𝓉𝓇𝒾𝓍
𝑊𝑖𝑒𝑚,𝑧̇𝑒 𝑤𝑎𝑘𝑎𝑐𝑗𝑒 𝑧𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑑𝑙𝑢𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑖𝑒𝑔𝑛𝑎 𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑎,𝑙𝑒𝑐𝑧 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 𝑤 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑎𝑐́ 𝑧 𝑡𝑒̨𝑠𝑘𝑛𝑜𝑡𝑦. 𝐵𝑟𝑎𝑘𝑢𝑗𝑒 𝑚𝑖 𝑐𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒. 𝑀𝑎𝑚 𝑛𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗𝑒̨ ,𝑧̇𝑒 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑐𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑑𝑎𝑗𝑎 𝑐𝑖 𝑤 𝑘𝑜𝑠́𝑐́. 𝑃𝑎𝑚𝑖𝑒̨𝑡𝑎𝑗 , 𝑧̇𝑒 𝑐𝑖𝑒̨ 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑚.
                                 𝒯ℴ𝓂 ♡︎

-Nie... Dam radę... Było minęło, nie potrzebuję go. OH NO KOGO JA OSZUKUJĘ?! JASNE, ŻE GO POTRZEBUJĘ.... - Bella krzyczała jakby kłóciła się sama ze sobą.
Przypomniała sobie jak Tom próbował nauczyć ją ładnego pisma. Zawsze zachwycała się jego umiejętnościami kaligraficznymi. :
-Stop, muszę o nim zapomnieć. - kobieta odeszła od biurka i złapała za różdżkę.
Postanowiła "odessać" sobie kawałek myśli. Zawsze pomagało jej się to odciąć od problemów.
Wyszła z pokoju i poszła odwiedzić Narcyzę. Krocząc po schodach zdążyła usłyszeć płakanie Draco. Współczuła siostrze. Sama stwierdzała, że jako matka byłaby okropna. Cyzi nie szło tak źle, wszystko utrudniał tylko ten bachor. Wchodząc do sypialni jej i Lucjusza od drzwi syknęła :
-PETRIFICUS TOTTALUS!
-Bella! Co ty robisz?! - krzyknęła przestraszona Narcyza- Zwariowałaś? Znaczy się, czy zwariowałaś jeszcze bardziej... W każdym bądź razie po co przyszłaś?
-Chciałam pomóc siostrze i dać jej chwilę odpoczynku. - powiedziała Bellatrix jakby nigdy nic. - Nie rozumiem czemu nie chcesz go petryfikować gdy cię męczy.
-Musiałabym robić to cały czas... Nie mogę wyłączyć dziecka. - odpowiedziała zdruzgotana pani Malfoy.
Siedziały i rozmawiały tak przez resztę dnia. Zjadły obiad, poszły na spacer. Po prostu zrobiły to, na co nie miały czasu od tak dawna. Bella nie byłaby złą matką, byłaby zwyczajnie kreatywna. Mało kto wpadł by na pomysł by spetryfikować dzieciaka. I tak minął cały dzień. Z każdą chwilą nasza Żmija zapominała o sytuacji z Voldemortem. Dalej go kochała, jej serce dalej do niego wracało, lecz umysł skutecznie wypierał z siebie myśli o nim.

~~~Hello! To już 19 rozdział. Do tego jest on chyba przedostatnim. Już się boję na myśl o tym jak długi będzie następny rozdział. Bynajmniej będzie pisane! Nie zdziwcie się proszę jak będzie to około 3000 słów. Tutaj mamy ponad 1000 więc następny będzie trochę przydługawy. Mam nadzieję jednak, że nie będzie źle. Co sądzicie o obecnej sytuacji Belli? Chciałabym jeszcze wiedzieć kto z obecnych tu postaci jest waszą ulubioną 😁. To chyba tyle z ogłoszeń parafialnych. Miłej nocy! ~~~
Papapapa
❤️❤️❤️

~Miłość Dziedzica~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz