Wraz ze śmiercią Endeavora wielu bohaterów natychmiast się poddało lub zaczęło uciekać, tym samym dając lidze wygrać nie tylko tą bitwę, ale i całą wojnę. Izuku jako prawa ręka Tomury zaczął szukać członków ligi, którzy mogliby potrzebować pomocy, ale przy wszystkich byli albo uzdrowiciele, albo już nie miał kto im pomóc.
Zielonowłosy z przerażeniem spoglądał na kolejne ciała. Już nie liczyło się czy należały do bohatera czy złoczyńcy, ale że były i było ich tak wiele. Deku obawiał się, że w pewnym momencie podejdzie do jakiegoś ciała tylko po to, żeby rozpoznać któregoś ze swoich przyjaciół. Bakugo co chwila podchodził do spotykanych ludzi z jego oddziału, którzy na jego widok lekko się spinali salutując i dopiero po chwili wracając do wykonywanych właśnie działań, czy to ratunkowych, czy pomocniczych. Nawet osoby ciężko ranne próbowały tego dokonać, ale blondyn szybko usadzał ich z powrotem samym spojrzeniem. Niestety czasem podchodził również do ciał podwładnych, którzy nie przeżyli starcia. Na szczęście tych drugich było o wiele mniej. Nastolatkowie znaleźli Mustarda pod opieką Spinnera, który pomagał mu się przemieszczać. Chiyo pomagała razem z Miną i Atsuhiro cywilom uwięzionym w budynkach wokół terenu walk. Ryouko siedziała razem z bakusquadem w jednej z karetek, opatrywana przez pielęgniarkę masą bandaży.
Nigdzie jednak Izuku nie dostrzegał Togi ani nie odłącznej od niej Uraraki.
Widział swoich podwładnych, nowych członków ligi i przyjaciół, ale akurat tej dwójki nigdzie nie było. Z ręką na sercu Deku przeszukiwał kolejne obszary, oczami wyobraźni widząc już obie nastolatki martwe. Jego obawy uspokoił Todoroki, który znalazł zguby, obściskujące się w jakimś zaułku, jedynie z sińcami i lekkimi zadrapaniami.
Zielonowłosy odetchnął z ulgą, przypadkiem na kogoś wpadając. Natychmiast przeprosił, ale postać już się oddalała szybkim krokiem, w przeciwnym kierunku. Chłopak wzruszył ramionami i razem z Katsukim, który nie opuszczał go na krok, wrócił na miejsce, gdzie zostawił rannego Tomurę.
- Hej, jak tam? Wszyscy cali? - spytał Hawks, który pierwszy dostrzegł wracającego nastolatka.
- Tak, niektórzy mają trochę poważniejsze obrażenia, ale wam nie dorównał nikt z naszej podstawowej grupy. Nowi rekruci już nie mieli się tak dobrze, mamy kilkanaście bardzo poważnie rannych ludzi i naprawdę wiele trupów. - poinformował Izuku.
- Koniec, końców to my zwyciężyliśmy, więc ich śmierć przynajmniej nie poszła na marne. - odezwał się Shigaraki, próbując się podrapać po poparzonej szyi, jednak szybko przestał widząc cztery krytyczne spojrzenia wbite w niego, na tą czynność.
- Nie, nie poszła. Ale teraz trzeba wszystkim pomóc w procesie rehabilitacji i leczenia. Zapowiada się nudny i spokojny czas. - wtrącił Dabi.
- I oby było tak jak najdłużej, na jakiś czas mam dosyć adrenaliny. - przyznał zielonowłosy.
- Ty?! - spytał zaskoczony Bakugo.
- Tak, Kacchan, nawet ja chcę czasem chwili oddechu. Niedługo i nie często, ale raz na jakiś czas się przyda. - wyjaśnił Deku.
- Taa... Bo ci uwierzę. - prychnął Hawks.
- Że niby kłamię? - spytał z uniesioną brwią zielonowłosy.
- Tego nie powiedziałem! - natychmiast odpowiedział Keigo.
- Ale tak pomyślałeś. - stwierdził przymrużając oczy Izuku.
- Jesteście pewni, że on nie ma daru? On czyta w myślach. - szepnął były bohater do Shigarakiegi i Dabiego, rozbawiając grupkę.
- Dobra, my z Kacchanem idziemy pomagać innym. - powiedział Deku, ruszając z chłopakiem w stronę największego zamieszania.
Podczas usuwania gruzów, w próbie wydostania uwięzionych pod nimi ludzi, Izuku poczuł jak coś lekko dźga go w udo. Zaskoczony wyciągnął kujący go kawałek papieru, który okazał się być zwykłą kopertą, z kieszeni. Zawierała tylko dwa słowa "Dla Deku", napisane eleganckim, lekko pochyłym pismem. Zaciekawiony zielonowłosy odsunął się od pracujących i przysiadł na kawałku murku, który wcześniej był ścianą czyjegoś domu. Delikatnie otworzył kopertę wyciągając z niej białą kartkę, zapełnioną drobnym pismem i zaczął czytać.
"Drogi Izuku Midoriya, czy też, jeżeli wolisz Deku,
Jeżeli otrzymałeś ten list, oznacza to, że Paranormalny Front Wyzwolenia wygrał bitwę, o uwolnienie Cię z rąk bohaterów próbujących pozbyć się Ciebie z tego świata. Przyjmij moje szczere gratulacje z tego powodu.
Piszę ten list, jednak z innego powodu niż to zwycięstwo wciąż powiększającej swoją potęgę organizacji, która ma ogromny potencjał rzeczywiście zmienić świat. Muszę przyznać, że nigdy nie spodziewałem się, że liga zajdzie tak daleko, co było ocenianiem Was z góry, przez pryzmat wielu innych organizacji, które upadły, mimo dużo silniejszych członków i przewagi liczebnej. Dużo czasu spędziłem zastanawiając się nad tym fenomenem i dotarłem do wniosku, że to właśnie wasza początkowo niewielka liczebność i zróżnicowane dary, a także silne więzi powstałe, przez dążenie do wspólnego celu, równość, otwartość i szczera serdeczność, sprawiły, że staliście się siłą, z którą trzeba się liczyć.
Od pewnego czasu pilnie z zainteresowaniem przyglądam się Waszym działaniom, a w szczególności Twoim, widząc nowe możliwości, nie dla mnie, czy dla Was, lecz dla świata. Oczywiście to nie będzie łatwe, ale droga, którą już od dawna Zmierzasz prowadzi do jednego celu. Stworzenia idylli. Chociaż o osobach, które w nią wierzą, mówi się jako oderwanych od rzeczywistości marzycielach, widzę w Tobie, coś co mówi mi, że dałbyś radę zmienić kierunek obrotów naszej planety, gdybyś chciał i się zabrał do działania. Może to z mojej strony naiwne, ale sam również jestem marzycielem i wierzę, że taka zmiana jest możliwa.
Tu pojawia się moja propozycja dla Ciebie. Oferuję pomoc w rozwinięciu twoich zdolności oraz możliwość nauczenia się wielu rzeczy, które na pewno przydadzą Ci się, w twoim jakże pełnym niespodzianek życiu, jeżeli dalej będziesz podążał w kierunku, którym właśnie zmierzasz. Masz tydzień do porządnego namysłu, po którego minięciu będę na Ciebie czekać pod bramą UA, od dziesiątej trzydzieści wieczorem do północy. Niepojawienie się potraktuję jako automatyczną odmowę i zniknę. Jeśli jednak pojawisz się i przyjmiesz moją propozycję, nauczę Cię wszystkiego, co wiem i umiem, jednocześnie Front paranormalnego wyzwolenia może mnie od tamtego momentu nazywać swoim sojusznikiem.
Do zobaczenia, mam nadzieję, wkrótce.
Z poważaniem Nezu."
- Wszystko w porządku Izuku? Co to? - spytał Bakugo, podchodząc do siedzącego i zamyślonego zielonowłosego.
- Nawet lepiej niż w porządku. - powiedział Deku, wstając i chowając list do kieszeni, podszedł do blondyna z uśmiechem lekko go całując i rozglądając się po niedawnym polu bitwy pokrytym ostatnimi promieniami zachodzącego słońca, znikającego za widnokręgiem, jakby kłaniało się i oddawało hołd poległym.
Katsuki nic nie powiedział tylko przytulił ukochanego, promieniującego radością, mimo wielu okropnych rzeczy, które wydarzyły się w ostatnich godzinach i dniach.
- Teraz wszystko zmieni się na lepsze. My już tego dopilnujemy. - obiecał Izuku, nie zwracając się do nikogo konkretnego.
~~~~~~
I tak właśnie wygląda ostatni rozdział złotej serii. Wkrótce wleci epilog i tam napiszę więcej informacji i zapowiem niespodziankę.Dobrej nocki/Dobrego dnia✌️
CZYTASZ
Zwycięzcy zgarniają złoto
FanfictionTrzecia część trylogii złota. Izuku dopiero uporał się z kilkoma problemami, a na horyzoncie błyskawicznie pojawiają się nowe. Nastolatek ma pełne ręce roboty, liga, bohaterowie, cywile, sekrety, zdrady i lojalność, a także kilka niespodzianek. Chło...