Rozdział 10

703 26 2
                                    

Kiedy weszłam do środka domu Johna B jego wzrok od razu skierował się w moją stronę. 

- Płakałaś? - zapytał - JJ, co znowu zrobiłeś?

Spojrzałam na JJ'a, który machał ręką przy szyi, żeby John B "uciął" temat.

- Okej? - odparł John B ze zdezorientowaną miną.

- Mój ojciec wyjechał i zostawił wszystko na mojej głowie. Poza kasą tak właściwie.

- Kasa nie jest najważniejsza - powiedział John B. - Płotka zawsze pomaga Płotce, Viv...

Gdyby tylko wiedział jak ważna w tym momencie jest dla mnie kasa. Naprawdę doceniam to, że chce mi pomóc, wiem, że to szczere intencje, ale jestem świadoma również tego, że nikt tak właściwie nie jest w stanie mi pomóc. No bo w jaki sposób mieli by to zrobić? Jak grupka głupich i biednych nastolatków ma załatwić sprawę z jakimś pieprzonym gangiem?

- Dziękuję ci John B, wiem, że zawsze jesteś gotowy mi pomóc... - podeszłam do chłopaka lekko się do niego uśmiechając i objęłam go swoimi ramionami. - Nie przeszkadza ci to, że u ciebie nocuję?

- Im dłużej cię widzę, tym bardziej się cieszę, Vivie - puścił do mnie oczko, na co ja lekko uderzyłam go w ramię i ponownie przytuliłam.

Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie na drugim końcu pokoju.

- Mam wyjść czy..? - powiedział JJ. Na co ja rzuciłam w niego poduszką, która leżała na kanapie tuż obok mnie. 

Chłopak złapał poduszkę i zaśmiał się po czym wyszedł na zewnątrz zabrać resztę rzeczy, które przywieźliśmy. 

- Zjem coś z wami i kładę się spać, jestem wykończona - odparłam, siadając na fotelu. 

Sięgnęłam po moją torbę, która leżała tuż obok fotela i wyciągnęłam z niej opakowanie tabletek uspokajających. Wzięłam dwie tabletki więcej niż zazwyczaj, wiedziałam, że inaczej nie będę w stanie spać spokojnie. 

John B razem z JJ odgrzewali nasze jedzenie, a ja siedziałam wpatrzona w ścianę i zastanawiałam się nad sposobami rozwiązania mojego problemu. W sobotę postaram się znaleźć jakąś pracę, jest to zawsze coś. Nie widzę na dany moment żadnej dobrej drogi wyjścia z tej sytuacji. Nie mam zamiaru dzwonić dzisiaj do ojca, zrobię to jutro, jeśli w ogóle odbierze telefon. 

Kiedy skończyliśmy jeść postanowiłam postanowiłam pójść pod prysznic. Przebrałam się w krótkie spodenki i luźną bluzkę na ramiączka. Wchodząc do salonu zauważyłam JJ'a palącego swojego e- papierosa.

- Zamierzałeś rozłożyć tą kanapę? - zapytałam, myśląc, że mógłby to robić zamiast palić. 

- Nie - odpowiedział krótko. - Będziemy spać na sobie - powiedział z poważną miną, ale nie wytrzymałam i zaśmiałam się.

- Pomóż mi - powiedziałam do chłopaka zabierając się za rozłożenie kanapy. 

Poszłam do drugiego pokoju, żeby znaleźć dodatkowy koc i poduszkę. Kiedy wróciłam JJ siedział na fotelu i czekał aż wrócę. Machnęłam dodatkową poduszką.

- Po co nam trzy poduszki? - zapytał.

- Jedna ląduje między nami - powiedziałam i rzuciłam ją na kanapę. 

- Boisz się, że nie będziesz mogła się powstrzymać? - próbował ukryć uśmiech zaciskając usta.

- Może myślałam, że to ty nie będziesz mógł się powstrzymać - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

JJ podniósł ręce do góry w geście poddania się i powiedział:

- Będę trzymać ręce przy sobie dopóki nie poprosisz, żeby było inaczej - powiedział ciszej i przestał ukrywać uśmiech.

ℂ𝕒𝕟 𝕀 𝕔𝕒𝕝𝕝 𝕪𝕠𝕦 𝕞𝕚𝕟𝕖? [JJ Maybank x Rafe Cameron ] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz