Od kiedy wsiadłam do Twinkie nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć, ale zdecydowanie chciałam wyrzucić całą frustrację na JJ'a. Poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Kurwa, oby nie był to Rafe. Na ekranie zauważyłam wiadomość od mojego ojca.
"Nie wracaj do domu" - napisał. Pieprzony Sherlock.
Wyłączyłam ekran i ścisnęłam telefon w dłoniach.
- Nie powiedział ci wszystkiego jak rozmawialiście? - zapytał JJ, wyjeżdżając na ulicę.
- To nie on - odpowiedziałam, na co JJ pokiwał głową. - Jesteś zazdrosny?
- Nie jestem zazdrosny. Nie podoba mi się, że z nim rozmawiasz. Jest zjebany – powiedział nerwowo.
- JJ, nie myśl, że przestanę z nim rozmawiać, bo tobie się to nie podoba! To nie jest w porządku! – lekko podniosłam głos.
Byłam niesamowicie zła, że JJ zachowuje się jakby mógł decydować z kim powinnam, a z kim nie powinnam rozmawiać. Mimo, że to był Rafe i wiedziałam, że nie zależy mi, żeby utrzymywać z nim bliskie kontakty, to nie zmienia to faktu, że zachowanie JJ było dla mnie pojebane. Nie wiedziałam dlaczego zachowuje się w ten sposób.
- Może chcesz, żebym cię do niego podrzucił? – zapytał rozwścieczony.
- Myślałam, że jedziemy do twojej dziewczyny? – odwarknęłam.
- Carla nie jest moją dziewczyną... - zaśmiał się, poczułam jakby kpił z tego co powiedziałam.
- Czyli po prostu całowałeś się z nią tak dla własnej rozrywki, jak masz w zwyczaju? – powiedziałam, nawiązując do tego, czego obawiałam się odkąd JJ mnie pocałował.
- Tak, dokładanie tak! – krzyknął, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, jakby ta kwestia była dla niego oczywista. – To, że się z kimś całuje nie oznacza, że cokolwiek czuję! – dopowiedział szybko, nie przemyślając tego, co właśnie powiedział.
- Zdążyłam zauważyć – powiedziałam z ogromnym zawodem w głosie.
Odwróciłam głowę tak, aby JJ nie był w stanie jej zobaczyć i ugryzłam się w wargę nie pozwalając sobie płakać. Było mi cholernie przykro, bo poczułam się w pewien sposób wykorzystana. Byłam na siebie zła, że pozwoliłam uwolnić swoje uczucia, że pozwalałam sobie przekraczać raz po raz granicę. Zwyczajnie chciałam tej bliskości z JJ'em. Jednak teraz boję się podążać za ową chęcią. Wiem, że skończy się to tragicznie, szczególnie dla mnie.
JJ chciał coś powiedzieć, ale lekko zakaszlał.
- Przepraszam – powiedział cicho.
- Nie przepraszaj, po prostu więcej tego nie rób – odpowiedziałam ostrym tonem.
Byłam na niego wściekła, chociaż w głębi serca wiedziałam, że z jego strony to nic poważnego, ale pozwoliłam sobie na złudne nadzieje. Powinnam być zła na siebie, że pozwoliłam sobie w to uwierzyć.
Kiedy dojechaliśmy na parking, postanowiłam nie wychodzić z samochodu.
- Idziesz ze mną czy...? – zapytał zakłopotany.
- Zostaję – odpowiedziałam krótko.
Chłopak zamknął drzwi od samochodu i ruszył w stronę ogniska. Po chwili siedzenia i patrzenia się przed siebie stwierdziłam, że przejdę się po plaży i zobaczę, kto wciąż imprezuje.
Impreza zdawała się nie mieć końca, ponieważ od kiedy ją opuściłam ludzi tylko przybywało. Spojrzałam w stronę ogniska z ciekawości, kto przy nim siedzi. Zauważyłam lekko przyciemnioną sylwetkę JJ'a, który stał przed grupką dziewczyn. Poznałam dziewczynę siedzącą pośrodku. Carla. JJ tłumaczył jej coś gestykulując i szeroko się uśmiechając. Carla w pewnym momencie wstała i złożyła na jego ustach pocałunek. Czekałam na to, jaka będzie reakcja JJ'a. Chłopak był lekko zdezorientowany, ale położył dłoń na jej talii.