- To ja! - ostrzegł mnie John B, wchodząc do swojego pokoju, tym samym budząc mnie z ciężkiego snu.
- Chryste, John B! - pisnęłam zakrywając oczy dłonią, żeby nie oślepić się światłem, które wpadało do pomieszczenia.
- Jest już późno. JJ zdążył wrócić do domu - odparł, szukając czegoś w szafie.
- JJ wyszedł? - zapytałam zdziwiona. Nie liczyłam na to, że zobaczę go rano. A może jednak liczyłam, skoro tak bardzo niekomfortowo czułam się z informacją, że uciekł do domu?
Sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie dostałam od niego jakiejś wiadomości. Nic.
- Tak, a co w tym dziwnego? - zapytał nierozumiejący o co do cholery może mi chodzić John B.
Ja też do cholery nie wiem o co mi chodzi.
- Sorki, jeszcze nie ogarniam rzeczywistości - skłamałam. John B kiwnął głową i dalej grzebał w szafie.
- Idź do kuchni zrobiłem kanapki - odparł.
- Kanapki? Johnie B Routledge, co się z tobą dzieje? Nigdy nie zrobiłeś mi kanapki! - zaśmiałam się.
- Dbam o ciebie, widzisz?
- Widzę... - podeszłam do niego i pocałowałam go w ramię - dzięki za wszystko.
Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.
- Nastaw się na super imprezkę! Mam ochotę się najebać! - krzyczał do mnie, kiedy byłam na korytarzu.
- Ja też! - pisnęłam.
Bardzo potrzebowałam się po prostu najebać. Może to zabrzmi żałośnie, ale chcę oderwać się od tego całego gówna, w którym siedzę po pas. Chociaż przez jeden wieczór chcę o tym zapomnieć i czuć się jak głupia, naiwna i beztroska nastolatka.
Nie wiem co zrobić w związku z tym, co wydarzyło się między mną a JJ'em. Nie chcę o tym rozmawiać, a obawiam się, że on będzie chciał.
***
- Pospiesz się, Viv! - krzyknął John B, siedząc już za kierownicą Twinkie.
- Nie widzisz, że idę?! - odkrzyknęłam wsiadając do samochodu.
- Wyglądasz zajebiście - odparł z uśmiechem. - To dzisiaj słynna randka z Ethanem?
- Ethan? Co? Nie! Ethan to...
Ethan to nie JJ?
- Nie wyszło?
- Nie wydaję mi się, żeby był dla mnie odpowiedni. Byłabym największym problemem w jego życiu. Zresztą nie mówmy o tym. Mów mi dalej, jak wyglądam! - zaśmiałam się, na co John B parsknął śmiechem.
- Ten top na pewno spodoba się JJ'owi i innym z takim samym myśleniem - odparł i wyruszył w drogę po resztę Płotek.
- Nie miałam w intencji podobać się JJ'owi czy coś... - powiedziałam zakłopotana, czując się jak przyłapana na gorącym uczynku.
- Wiem o tym, Viv, ale wiesz, że tak już jest.
Lekko się zaśmiałam, zostawiając Johna B bez odpowiedzi. Wolałam nie brnąć dalej w ten temat. Potrafię mieć długi język.