Rozdział 11

660 29 7
                                    

- To ja! - ostrzegł mnie John B, wchodząc do swojego pokoju, tym samym budząc mnie z ciężkiego snu.

- Chryste, John B! - pisnęłam zakrywając oczy dłonią, żeby nie oślepić się światłem, które wpadało do pomieszczenia.

- Jest już późno. JJ zdążył wrócić do domu - odparł, szukając czegoś w szafie.

- JJ wyszedł? - zapytałam zdziwiona. Nie liczyłam na to, że zobaczę go rano. A może jednak liczyłam, skoro tak bardzo niekomfortowo czułam się z informacją, że uciekł do domu?

Sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie dostałam od niego jakiejś wiadomości. Nic.

- Tak, a co w tym dziwnego? - zapytał nierozumiejący o co do cholery może mi chodzić John B.

Ja też do cholery nie wiem o co mi chodzi.

- Sorki, jeszcze nie ogarniam rzeczywistości - skłamałam. John B kiwnął głową i dalej grzebał w szafie.

- Idź do kuchni zrobiłem kanapki - odparł.

- Kanapki? Johnie B Routledge, co się z tobą dzieje? Nigdy nie zrobiłeś mi kanapki! - zaśmiałam się.

- Dbam o ciebie, widzisz? 

- Widzę... - podeszłam do niego i pocałowałam go w ramię - dzięki za wszystko.

Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.

- Nastaw się na super imprezkę! Mam ochotę się najebać! - krzyczał do mnie, kiedy byłam na korytarzu.

- Ja też! - pisnęłam. 

Bardzo potrzebowałam się po prostu najebać. Może to zabrzmi żałośnie, ale chcę oderwać się od tego całego gówna, w którym siedzę po pas. Chociaż przez jeden wieczór chcę o tym zapomnieć i czuć się jak głupia, naiwna i beztroska nastolatka. 

Nie wiem co zrobić w związku z tym, co wydarzyło się między mną a JJ'em. Nie chcę o tym rozmawiać, a obawiam się, że on będzie chciał.

***

- Pospiesz się, Viv! - krzyknął John B, siedząc już za kierownicą Twinkie. 

- Nie widzisz, że idę?! - odkrzyknęłam wsiadając do samochodu. 

- Wyglądasz zajebiście - odparł z uśmiechem. - To dzisiaj słynna randka z Ethanem?

- Ethan? Co? Nie! Ethan to...

Ethan to nie JJ?

- Nie wyszło?

- Nie wydaję mi się, żeby był dla mnie odpowiedni. Byłabym największym problemem w jego życiu. Zresztą nie mówmy o tym. Mów mi dalej, jak wyglądam! - zaśmiałam się, na co John B parsknął śmiechem. 

- Ten top na pewno spodoba się JJ'owi i innym z takim samym myśleniem - odparł i wyruszył w drogę po resztę Płotek. 

- Nie miałam w intencji podobać się JJ'owi czy coś... - powiedziałam zakłopotana, czując się jak przyłapana na gorącym uczynku.

- Wiem o tym, Viv, ale wiesz, że tak już jest.

Lekko się zaśmiałam, zostawiając Johna B bez odpowiedzi. Wolałam nie brnąć dalej w ten temat. Potrafię mieć długi język.

ℂ𝕒𝕟 𝕀 𝕔𝕒𝕝𝕝 𝕪𝕠𝕦 𝕞𝕚𝕟𝕖? [JJ Maybank x Rafe Cameron ] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz