Rozdział 15

592 25 4
                                    

 - Możesz ze mną porozmawiać, co dalej, co się stanie, jak to rozwiążę? – zaczęłam natarczywie pytać Rafe'a podczas, gdy on prowadził samochód i z sekundy na sekundę jechał coraz szybciej.

Rafe głęboko westchnął i włączył głośno muzykę.

Spojrzałam na niego zdenerwowanym spojrzeniem i oparłam się o fotel ze skrzyżowanymi rękami. Chwilę później znaleźliśmy się na obrzeżach Ósemki. Dom wydawał się kosztować miliardy. Może to oświetlenie dawało taki efekt.

Rafe wyłączył silnik i wyjął około garść woreczków z torby. Włożył je do kieszeni swojej kurtki i jeansów. Oparł rękę o kierownicę i spojrzał na mnie. Widząc, że na niego nie patrzę zaczął nerwowo stukać palcami o kierownicę.

- Wyluzuj, chociaż raz w życiu wyluzuj – odparł.

Kiwnęłam głową i chciałam wysiąść z samochodu, kiedy odwróciłam się, żeby otworzyć drzwi zadzwonił telefon Rafe'a. Mimowolnie spojrzałam na wyświetlacz. Jego ojciec. Rafe nagle zacisnął rękę na kierownicy i zacisnął mocno zęby.

- Coś się stało? – zapytałam widząc jego reakcję.

- Nie twój interes – odparł i wyłączył wyświetlacz, po czym wyszedł z auta.

Przewróciłam oczami i również wyszłam z samochodu. Podeszłam do niego i wzięłam cztery woreczki schowane w kieszeni jego kurtki. W środku znajdowały się kolorowe tabletki, które wczoraj wzięłam. Rafe spojrzał na mnie zdziwionym spojrzeniem, na co ja odwróciłam się i ruszyłam w stronę imprezy chowając woreczki do tylnej kieszeni moich spodenek.

- Viv! – słyszałam krzyk Rafe'a parę metrów za mną, ale postanowiłam go zignorować.

Weszłam szybko w tłum ludzi i podeszłam do grupki nadętych dziewczyn siedzących na kanapie.

- Dziewczyny, chcecie ekstazy? – zapytałam. Nie chciałam bawić się w głupie pogaduchy o byle czym. Ja wiem, czego chcę. Czego potrzebuję. Kasę.

Blondynka spojrzała na swoją koleżankę i zachichotała po czym szybko kiwnęła głową.

- Tak! Trzy! – pisnęła, na co druga dziewczyna zaczęła wydawać z siebie dziwne i irytujące dźwięki.

Nie spytałam za ile właściwie powinnam to sprzedawać, więc pomyślałam, jak bardzo zdesperowane muszą być, żeby brać narkotyki od obcej dziewczyny. Wydaję mi się, że bardzo.

- Pięć stów? – zapytałam, po czym powiedziałam: - Pięć stów.

- Okej, nie spinaj się tak... - jedna z dziewczyn przewróciła oczami i wyjęła dwieście dolarów ze stanika. Inna zrobiła to samo, a druga znalazła sto dolarów w portfelu.

- Dziękuję – wzięłam pieniadzę i schowałam do kieszeni.

Nigdy tak szybko nie zarobiłam pięciu stów. Odeszłam od dziewczyn z uśmiechem i podeszłam do mini baru, żeby wziąć dwa duże szoty galaretki z alkoholem. Po nich wzięłam kolejne dwa. Byłam już gotowa wziąć kolejne, kiedy ktoś stuknął mnie w ramię. Przez chwilę pomyślałam, że to Rafe, ale, kiedy się odwróciłam ujrzałam Sarah.

- O cześć, Sarah... - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Od kiedy przychodzisz na nasze imprezy? – zapytała.

- Nasze – zaśmiałam się.

- Snobów – odpowiedziała

- Zaledwie trzy lata temu wydzwaniałaś do mnie każdego wieczoru, żebym poszła z tobą na imprezę, a teraz nie chcesz mnie na niech widzieć? – ironicznie się zaśmiałam.

ℂ𝕒𝕟 𝕀 𝕔𝕒𝕝𝕝 𝕪𝕠𝕦 𝕞𝕚𝕟𝕖? [JJ Maybank x Rafe Cameron ] PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz