- Mówiłam Ci, żebyś przestał mnie szarpać! - pisnęłam, kiedy puścił moje ramię zaraz obok Twinkie.
- Wsiadaj... - powiedział krótko. Zrobiłam to, co kazał.
JJ usiadł na miejscu kierowcy i włożył kluczyki do stacyjki.
- Piłeś... - odparłam.
- Dawno wytrzeźwiałem - powiedział oschłym tonem.
- Nie chcę nigdzie jechać... - powiedziałam, patrząc w jego oczy.
- Co brałaś? - zapytał. Odwróciłam głowę, ale JJ złapał mnie za podbródek i odwrócił w swoją stronę.
Zachichotałam łapiąc za jego przedramię. JJ głośno wypuścił powietrze z płuc.
- Viv, powiedz mi co brałaś.
- Nic - zrobiłam poważną minę.
- Masz wielkie źrenice i zachowujesz się jak... - zaczął.
- Jak się zachowuję? - zapytałam.
Niech nie próbuje mówić mi, że ma do mnie pretensje, skoro to on zachował się jak skończony dupek. Mógł ze mną porozmawiać, a nie udawać jakby nic się nie stało i do tego podbijać do innej laski!
JJ kiwnął głową i odpalił Twinkie. Jechaliśmy w ciszy do czasu, gdy zaparkowaliśmy przed domem Johna B, w końcu powiedziałam:
- Ekstazy - chłopak lekko pokiwał głową.
Chłopak wyszedł z samochodu i przeszedł na drugą stronę, żeby otworzyć mi drzwi.
- Podobało się? - odparł złym tonem.
- Nie twój interes - odpowiedziałam, po czym wydawało mi się zabawne dodać - możliwe.
Śmiejąc się sama do siebie, jak trafnie nawiązałam do słów JJ'a spojrzałam na niego. Chłopak stał przede mną i lustrował moją twarz. Zacisnął usta i przejechał ręką po czole. Na jego ręku została krew. Zauważył to, ale zignorował.
- Opatrzę cię - powiedziałam, zbliżając się do niego o krok. Chłopak zrobił krok do tyłu i odparł:
- Nie trzeba.
Odwróciłam smutna wzrok, poruszona jego odrzuceniem. Podciągnęłam bluzkę do góry ukazując mu wielkie obtarcie po prawej stronie mojego brzucha.
Chłopak westchnął.
- Ja cię opatrzę, chodź... - powiedział i ruszył w stronę chateau. Szedł w stronę domu, ignorując to, że stoję w miejscu. Odwrócił się do mnie przez ramię i zmarszczył brwi, a ja wyrwana z zawieszenia ruszyłam za nim do środka.
- Myślę, że śmieszne byłoby teraz zajarać - znacząco uśmiechnęłam się do chłopaka w nadziei, że będzie zadowolony z mojego pomysłu.
- Ja i owszem, ale tobie już wystarczy - warknął w moją stronę.
- Kiedy zacząłeś tak przynudzać? - zachichotałam i oparłam się o kuchenny blat.
- Kiedy zaczęłaś ćpać? - odpowiedział JJ i podniósł brwi do góry.
Z mojej twarzy zniknął uśmiech. Odwróciłam spojrzenie w drugą stronę i udawałam, że absolutnie nie rusza mnie to jak od wczoraj traktuje mnie JJ. Nie mogłam tylko pojąć dlaczego. Nie wiem czy to z racji, że mam niewyparzony język, czy z racji, że jestem zajebiście naćpana, ale nagle powiedziałam:
- Dlaczego udajesz jakby nic się nie stało? - zapytałam, kiedy chłopak był odwrócony do mnie tyłem, szukając apteczki w dolnej szafce regału.
JJ nagle przestał robić to, co robił i spojrzał przed siebie, po czym westchnął i ponownie zaczął szukać apteczki. Znalazł ją i podszedł z nią do mnie, ani przez sekundę nie podnosząc na mnie wzroku.