6.0 §

15 1 0
                                    

Z wahaniem zwolniłeś lot tak, że aż poczułeś na sobie gorące oddechy bestii. Ku twojej uldze, żadne ze stworzeń cię nie pochwyciło i nie złamało chudego karku. Nie tracąc czujności przysiadłeś na gałęzi, będąc w pełni gotowym, aby w każdej chwili się ulotnić. Potwory, o których istnieniu słyszałeś dotąd tylko w legendach i opowieściach, wspinały się teraz po konarach drzew w twoją stronę.

Mówiono, że za młodu tych stworzeń nie dało się odróżnić od zwykłych, ludzkich dzieci. Często nawet nieświadomi niczego rodzice wychowywali potworne oseski nie mając pojęcia o ich prawdziwej naturze. Z czasem jednak ostre zęby, światłowstręt czy lunatykowanie stawały się oczywistymi oznakami tego, że pociecha tak naprawdę była bestią. Porzucano wtedy nieszczęsną dziecinę w lesie mając nadzieję, że umrze tam z zimna lub głodu. Choć jak widać nie wszystkie strzygi spotykał marny koniec.

Wielkie, złote ślepia wpatrywały się w ciebie z ciekawością. Stworzenia przekręcały głowy niczym ciekawskie ptaki, pohukując cicho z podekscytowania.

 - To nie lelek, tylko skowronek głupcy! - Podskoczyłeś na dźwięk nagłego, szorstkiego okrzyku jednego z upiorów.

 - Potrafi zmieniać się w człowieka!

 - Albo to człowiek potrafi się zmieniać w niego...

 - Nie jesteś strzygą, prawda? - Potrząsnąłeś przecząco głową.

 - Ale jest w nim coś podobnego do nas.

Choć nie chciałeś w to wierzyć, strzygoń miał rację. Też na swój sposób odstawałeś od reszty. Mieszkańcy Szumilasu widzieli w twojej inności wybawienie. Byłeś łącznikiem między światem ludzi a leśnych bytów. Wszakże amulet, który posiadałeś znaczył coś więcej, niż naczynie na duszę niewinnego stworzenia. Dzięki tobie mogła ona pozostać żywa, równocześnie stanowiąc nieodłączną część ciebie. Czułeś, że bez niej też byłbyś niekompletny.

 - Co tutaj robisz?

 - To niebezpieczne miejsce dla takich ptaszyn jak ty.

 - Skąd jesteś? - wypytywały cię zbiorowo.

Wziąłeś głęboki wdech i zleciałeś z drzewa. Usłyszałeś za sobą podekscytowane okrzyki sowich kreatur. Krótka chwila skupienia wystarczyła, żebyś na nowo przybrał ludzką formę.

 - Z daleka. - odparłeś wymijająco. Nadal nie byłeś pewien, czy możesz im zaufać.

 - Potrzebujesz schronienia?

 - Pójdź z nami!

 - Mamy jedzenie.

Wizja ciepłego posiłku i schronienia przytłumiły wszelkie inne myśli zaprzątające twoją głowę. Stwory otoczyły cię, ale nie sprawiały już wrażenia niebezpiecznych. Pozwoliłeś, aby strzygi zaprowadziły cię do swojego gniazda, ale wciąż zachowywałeś należytą ostrożność.Okazało się, że znalazłeś się bardzo niedaleko ich leża. Nie dziwne więc, że próbowały cię początkowo zaatakować. Tak jak każdy, mogły się poczuć zagrożone obecnością intruza na własnym terytorium.

Ogromne siedlisko strzygoni wyglądało niesamowicie - pośrodku rozległej polany mieścił się spory stos świeżego drwa, gotowy do rozpalenia ogniska. Wokół niego ciasno rozstawione były proste jurty, a jakby tego było mało, gdzie nie spojrzałeś, gałęzie drzew wręcz uginały się pod ciężarem olbrzymich, ptasich gniazd. Nigdy dotąd żadnemu człowiekowi nie dane było znaleźć się w tym miejscu, a przynajmniej nie w jednym kawałku. Czułeś na sobie przenikliwy wzrok wielu stworzeń, spoglądających na ciebie z góry. Nie miałeś pojęcia, że w lesie żyje ich tak mnóstwo. Gromada, która cię odnalazła, teraz ciepło witała się z resztą towarzyszy przebywających w obozie. Nagle strzygi uniosły cię wysoko do góry, osadzając na swoich barkach, jak tłum wojów niosący triumfalnie swego bohatera.

 - Los zesłał nam skowronka! Bogowie są po naszej stronie! - wiwatowali donośnie.

Nie wiedziałeś, że sam fakt twojego istnienia może kogoś tak uradować. Zastanawiałeś się, czy twoja wioska byłaby w stanie powitać cię z powrotem z tak wielkim entuzjazmem. Obawiałeś się, że odpowiedź na to pytanie nie byłaby tak pozytywna, jakbyś tego oczekiwał. Zasiadłeś ze strzygami przy wspólnej, skromnej biesiadzie jak równy z równym. Podzielili się z tobą resztkami zapasów jedzenia, które wygrzebali ze swoich prawie pustych spiżarni. Już dawno nie doznałeś tak silnego poczucia przynależności jak teraz. Mimo surowej natury, las potrafił być także łaskawy dla swoich mieszkańców, a obecnie czułeś się nim bardziej niż kiedykolwiek.

Dwójka upiorów nie opuszczała cię na krok, zostali wyznaczeni na twoich osobistych strażników. Nazywali się Derwan i Gerald.

Możesz porozmawiać ze strzygami, przechodząc do wskazanych paragrafów:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Możesz porozmawiać ze strzygami, przechodząc do wskazanych paragrafów:

6.1 § "Co się dzieje z lasem?"

6.2 § "Czy wiecie, skąd się wziął problem nieurodzaju?"

6.3 § "Dlaczego darowaliście mi życie?"

6.4 § "O co chodzi z lelkiem i skowronkiem?"

6.5 § "Czy na pewno jestem tutaj bezpieczny?" 

Po przeczytaniu jednego z paragrafów, możesz przejść do następnego z podanych. Gdy uznasz rozmowę za skończoną, przejdź do 6.6 §. 

Lelek - Gra paragrafowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz