6.6 §

13 1 0
                                    

Zauważyłeś, że wszystkie strzygi zaczęły powoli zbierać się przy ognisku. Przedstawiciele każdego z klanów ogłaszali swoją obecność, z dumą reprezentując swoje plemię i dołączając do reszty tłumu przy rytualnym ogniu. Twoi strażnicy zaczęli gorączkowo opowiadać ci o każdym z nich. Wsłuchiwałeś się w fascynujące historie o wielkich polowaniach, walecznych czynach i bohaterskich odkryciach. Wyjąłeś z torby starą mapę i zacząłeś nanosić na nie granice każdego z plemion. Klan Pogromców Niebios, Strażników Drzew, Wysokich Gór.... nie chciałeś zapomnieć nawet jednego szczegółu z tych wszystkich opowieści. Chłonąłeś każde ich słowo z zapartym tchem, oczami wyobraźni malując w swej głowie obrazy potyczek klanowych i pełnych śmiałości pościgów za łowną zwierzyną.

Potwory otoczyły gęsto skaczące płomienie i poczęły razem chwytać się za dłonie, tworząc wielki, nierozerwalny krąg. Nie byłeś pewien, kto zaczął śpiewać, ale zaraz za pierwszym głosem uniosły się pozostałe. Cała gromada, jak jeden mąż, nuciła starą pieśń, pohukując przy tym jak stado sów. Patrzyłeś jak wszyscy wspólnie jednoczyli się w imieniu wyższego dobra i kiedy już myślałeś, że los ześle odpowiedź na ich prośby, duchy lasu postanowiły jasno przemówić.

Powietrze przeszył rozdzierający trzask i zanim ktokolwiek zdołał zareagować, masywna gałąź odłamała się od reszty drzewa i z impetem runęła w sam środek ogniska. Dookoła rozniósł się dziki syk płomieni, które w zastraszającym tempie trawiły zerwaną żerdź. Wszyscy zamarli w bezruchu.

 - To koniec! Bogowie nas opuścili! - ktoś krzyknął, przerywając ciszę.

 - To wszystko wasza wina!

 - Wiedziałem, że klanowi Pożeraczy nie można ufać!

 - Strażnicy Drzew wcale nie przyszli tutaj z czystymi zamiarami! Jak zawsze chcą wojny!

Pośród dziesiątek głosów, słyszałeś rzucane oskarżenia, które momentalnie poczęły zamieniać się w zwierzęce warczenie. Niewiele wystarczyło, aby upiory zaczęły rzucać się sobie do gardeł, jak rozwścieczona, wilcza sfora.

 - Hej, skowronku! - Derwan próbował przekrzyczeć rozszalały tłum, starając się zwrócić na siebie twoją uwagę. Obaj stróże zaczęli kierować się w stronę wyjścia z obozowiska, namawiając cię, abyś uczynił to samo. Bez wahania uciekłeś z pogrążonego w chaosie leża strzyg, nie miałeś zamiaru stać się częścią kolejnej klanowej waśni.

(Przechodzisz do 7.0 §) 

Lelek - Gra paragrafowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz