7.2 §

8 1 0
                                    

We trójkę wspólnie złapaliście się za ręce. Wzdrygnąłeś się, czując pod palcami zimne jak u nieboszczyków dłonie upiorów. Święty zagajnik wypełnił się waszą melodią. Zapamiętane słowa pieśni same cisnęły ci się na usta. Gdy kolejny raz nabierałeś tchu, gęsty dym wydobywający się z ogniska wypełnił twoje płuca. Zapach sosnowych igieł i rytualnych olejków począł drapać cię w przełyk. Czułeś, jak od środka wypełnia cię żar. Coraz ciężej było oddychać, z niemałym trudem łapałeś kolejne hausty powietrza. Twoja głowa stała się ciężka, a oczy przeszkliły się łzami. Świat wirował wokół ciebie bez pamięci, aż w końcu przepadł w ciemności, pochłonięty przez mrok.

Próbowałeś wytężyć wzrok, jednak gdziekolwiek nie spojrzałeś, otaczała cię nicość. Miałeś nieodparte wrażenie, że coś się za tobą czai. Obawiałeś się tego, co możesz ujrzeć, jednak niewiedza przerażała cię bardziej niż cokolwiek innego. Obróciłeś się powoli, a twoje nozdrza zaatakował intensywny zapach wilgotnego mchu.

Prędzej spodziewałeś się zobaczyć oblicze jednego z bogów, niż to, co rzeczywiście ujrzałeś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Prędzej spodziewałeś się zobaczyć oblicze jednego z bogów, niż to, co rzeczywiście ujrzałeś. Przed tobą, w pełnej okazałości, stał Leszy.

 - Wasze modły wypełniają cały las. - przemówił tajemniczy byt. Jego głos bardziej przypominał skrzypienie wyschniętej kory, niż ludzką mowę, mimo to rozumiałeś go jasno i wyraźnie.

 - Dawniej knieja była szczodra dla swych dzieci, dziś przynosi im tylko ból i udrękę... A to wszystko przez tego guślarza, safandułę.

Przypomniałeś sobie o historii strzygonia z klanu Pożeraczy.

 - Wybacz, że ośmielam się pytać, Panie Borowy, ale czy chodzi o Lasotę? - rzekłeś nieśmiało. - Przecież on przez ten cały czas powstrzymywał nadejście klęski. 

 - A masz pojęcie śmiertelniku, dlaczego to robił? - Na to pytanie nie znałeś odpowiedzi.

 - Prawie siedemdziesiąt lat temu młody, pochłonięty ambicjami wieszcz zapragnął uczynić coś wielkiego dla swego plemienia - ogarnięty chciwością łaknął ujarzmić siły natury. Chciał mieć władzę nad puszczą i wszelkim stworzeniem. - zaczął opowiadać Leszy. - Na północny wschód stąd mieści się pierwsze drzewo, które wyrosło na tych ziemiach. To święte miejsce. O wiele bardziej cnotliwe od tego zagajnika. Lasota próbował zawłaszczyć sobie jego moc za pomocą czarnej magii. Na nasze szczęście, a jak się później okazało, także i nieszczęście, nie udało mu się. Mimo to, swym haniebnym czynem splugawił serce lasu. Później co roku starał się przebłagać drzewo długimi modłami i rytuałami, ale jedynie odganiał zły los na kolejny rok. Do końca życia żałował tego, co zrobił, ale zbyt mocno wstydził się przyznać do winy, żeby komukolwiek wyjawić swój sekret. Zabrał go więc ze sobą aż do grobu. - Zrozumiałeś, że znajdujesz się w naprawdę beznadziejnej sytuacji.

 - Czy da się powstrzymać las od samozagłady? Czy mogę coś zrobić w tej sprawie? - wypytywałeś z determinacją.

 - To zależy, ile będziesz gotów poświęcić. - Wilczy Pasterz złożył drewniane palce na twych włosach.

 - Udajcie się nad rzekę, a moje córki wskażą wam drogę do pierwszego drzewa.

Obraz wokół ciebie ponownie zaczął mętnieć. Zamknąłeś oczy i mocno potarłeś je knykciami, a kiedy ponownie uniosłeś powieki, do twych źrenic wpadło rażące światło poranka. Leżałeś na trawie, a nad tobą pochylali się twoi sowi kompani. Podskoczyłeś jak poparzony, stając na równe nogi.

 - Wy też widzieliście Leszego? - zastanawiałeś się, czy ci się to wszystko nie przyśniło. Musiałeś paść na ziemię nieprzytomny podczas odprawiania obrzędu. Upiory pokiwały twierdząco głowami.

 - Powiedział nam o Lasocie i o tym, że jesteś naszą ostatnią nadzieją. - odpowiedział Gerald.

 - Musimy się udać...

 - Nad rzekę. - przerwałeś Derwanowi wpół zdania, bezwiednie kończąc jego wypowiedź. Spojrzeliście na siebie nawzajem. Wiązała was niema nić porozumienia.

 - Mamy szczęście, znajduje się niecały zagon stąd. - Gerald wyszczerzył w krzywym uśmiechu swój podwójny rząd zębów.

Wyglądał bardziej strasznie niż wesoło, ale doceniłeś jego pozytywny przekaz.

(Przechodzisz do 8.0 §) 

Lelek - Gra paragrafowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz