Prolog

72 5 0
                                    

W Sowich Górach panowała nerwowa atmosfera podżegana szeptaną przez wiatr groźbą. Mieszkańcy Szumilasu od dawna nękani byli poczuciem niepokoju, które doprowadzało do wielu waśni podsycanych przez podejrzliwe spojrzenia i oskarżenia rzucane w stronę sąsiadów. Nadejście tragedii zdawało się być jedynie kwestią czasu.

Była połowa bierznia, zalegający po zimie śnieg już dawno stopniał, a temperatury wzrosły. Mimo to, wciąż brakowało życiodajnych, wczesnowiosennych deszczy. Ze spękanej, wysuszonej gleby nie chciały wyrosnąć nawet chwasty. Wychudzone zwierzęta domowe nie miały czym się pożywić, a wszelkie próby uprawy kończyły się niepowodzeniem. W kolejnych studniach, nawet z pobliskich osad, zaczynało brakować wody. Powoli także i miejscowa ludność poczęła przymierać głodem. Każdego dnia gawiedź niecierpliwie oczekiwała na ulewę. Nadaremnie.Kilku dzielnych wojów wyruszyło w poszukiwaniu pomocy. Ochotnicy, udający się do innych osad już nigdy z nich nie wracali, zaś pozostali śmiałkowie, którzy kierowani własną głupotą bądź desperacją zapuścili się do kniei, znajdywani byli martwi na jej granicach.Resztki nadziei mieszkańców Szumilasu pokładano w twoich dłoniach.

Zostałeś wysłany do osad Zabuki i Przybory, jednak ich mieszkańcy byli w niemniejszej potrzebie od was. Głodni tubylcy wpatrywali się pustym wzrokiem w niebo. Mówiono tam, że drzewa także spoglądają w górę - strzeliste sosny, jodły i świerki zdawały się wyciągać swe długie drewniane palce ku firmamentowi. Wyglądało to jak nieme ostrzeżenie, które wiecznie przypominało ludziom o czyhającym na nich zagrożeniu. Podobno w każdą noc sklepienie niebieskie zalewały cienie skrzydlatych stworzeń, wylatujących prosto z lasu.Bogobojni wieśniacy składali szczodre ofiary w pobliskich gajach, aby potwory przenigdy nie sprowadziły na nich złego losu. Teraz o jałmużnę było jeszcze trudniej, kiedy ledwo starczało pożywienia dla miejscowej ludności. Nie zamierzałeś wracać z pustymi rękoma i mimo że twoje zapasy drastycznie się kurczyły, postanowiłeś dalej szukać szczęścia w Pustych Łąkach.

Niestety, również tam spotkałeś się z rozczarowaniem. Była to ostania wioska, która dzielnie trzymała się dzięki zeszłorocznym zapasom. Było ich jednak zbyt mało, aby jakkolwiek pomóc innym osadom.Tubylcy radzili wszystkim przybyłym, że jedynym ratunkiem pozostaje knieja. Kuszące wizje tabunów zwierzyny łownej, czystych źródeł wody i jadalnych roślin nie były jedynymi rzeczami, które namawiały tak wielu do wyruszenia w głąb starej puszczy.Wyglądało na to, że nieszczęście dotykało jedynie jej pobliskich okolic. Zupełnie, jakby właśnie las był sprawcą wszystkich problemów. Powiadano, że bogowie odwrócili się od tych ziem przez ludzką butę albo że w lesie zagnieździło się jakieś potężne licho, karmiące się nieszczęściem innych. Wielu próbowało odnaleźć prawdę i wielu dla niej poległo.Zrozumiałeś, dlaczego wojowie, którzy także szukali pomocy przed tobą, nie wracali do Szumilasu. Nie mieli z czym wracać.Albo zostawali w pobliskich wioskach, albo prowadzili poszukiwania do ostatniego tchu.Sytuacja wydawała się beznadziejna i tak jak twoi poprzednicy, musiałeś stanąć przed tym samym wyborem. Czy wolałeś zostać w Pustych Łąkach, bezczynnie modląc się o powrót dobrobytu, czy wyruszyć w kolejną podróż, z której mogłeś już nigdy nie wrócić żywy?

0.1 § Zostajesz w Pustych Łąkach. (Przechodzisz do 1.0.1 §)

0.2 § Wyruszasz do kniei. (Przechodzisz do 1.0 §) 



Lelek - Gra paragrafowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz