1

1.5K 75 1
                                    

- Mmm.... - Kamila poczuła pocałunki na twarzy. - Cóż za miła pobudka...

- Prawda... - Basia usiadła okrakiem na swojej kobiecie i podciągnęła jej koszulkę do góry.

- Ona jest coraz większa... - Spojrzała na śpiącą na pleckach córkę. - Coraz mniej komfortowo czuję się podczas seksu.

Basia podniosła głowę do góry i spojrzała na Kamilę. - Przesadzasz. - Wróciła do całowania jej umięśnionego brzucha. Schodziła pocałunkami coraz niżej. - Może odbierz. - Powiedziała, gdy usłyszała kolejny raz wibracje. - Dzwoni trzeci raz.

- Tak?

Blondynka podniosła się do góry.
- Tak. Obudził mnie. Odbierz.

- O Jezu... Zwariowała. - Skomentowała, gdy zobaczyła kto dzwoni. - Wiesz, która jest godzina?...
A gdzie mam być o tej godzinie.... Za ile?....Dobrze....

- I?

- Sabina zaraz przyjedzie...

- Co? Jest siódma rano, w dodatku niedziela.

- Pilnie musi mi coś powiedzieć. Oczywiście nie przyjedzie sama. - Obróciła się i położyła na Basi.
- Mogłam wybudować większy dom. Odkąd zamieszkały razem, zdecydowanie za dużo czasu tutaj spędzają. Pomijam oczywiście twoje spotkania z Dagmarą, które mi się nie podobają.

- Przesadzasz...

- Nie. Po to wybudowałem dom w takim miejscu, żebyśmy miały spokój a nie ciągle gości. Chyba tylko Gosia mnie rozumie....

Basia rozchyliła nogi i wysunęła biodra do przodu. - Wisisz mi seks. Długi, z moją ulubioną zabawką.

- A ja myślałam, że to... - Pomachała swoją ręką. - Jest twoja ulubiona zabawka.

- Tak, właśnie na palcach tej ręki mogę policzyć, ile razy się na prawdę kochałyśmy  a nie, szybkie numerki i do spania albo dziecko.

- Ale co ja mam poradzić? Powiedz, a to zrobię.

- Nic nie możesz....przecież wiem. - Pociągnęła Kamilę do namiętnego pocałunku. - Idź się ubierz, bo zaraz będziesz mieć gościa.

- Gości... - Mruknęła w szyję blondynki.

- Oh no tak... Zejdę, jak Alicja się obudzi i ją nakarmię.

- Dobrze....w takim razie zrobię śniadanie. - Kamila ubrała się i zeszła na dół. Gdy tylko włączyła ekspres, usłyszała pukanie do drzwi.
- Mam nadzieję, że to sprawa życia, lub śmierci bo przerwałaś mi....

- Bzykniesz ją kiedy indziej. - Przerwała jej Sabina, co wywołało uśmiech na twarzy Dagmary. Oczywiście nie omieszkała tego skomentować.

- Ja jestem wolna, jeśli trzeba. - Uśmiechnęła się szeroko.

Kamila przewróciła oczami. - Nie podołasz moja droga. - Kawy? Chcecie śniadanie? Zaczynam robić.

- Ja nie podołam? - przyjaciółka podeszła bliżej. - Możemy się przekonać.

Sabina podeszła i chwyciła ją za rękę. - Siadaj. Nie czas na głupie żarty.

Kamila zaśmiała się i tylko szepnęła.
- Pogadamy po porodzie naturalnym.
Trzeciego dziecka oczywiście! - Dodała gdy Dagmara już grzecznie siedziała.
- Zamieniam się w słuch. - Podała im kawę i zabrała się za smażenie przygotowywanie naleśników, które wczoraj obiecywała chłopakom.

Sabina miała zacząć mówić, gdy po schodach zeszła Basia z dzieckiem.
Oczywiście od razu ruszyła do nich Dagmara i odebrała dziecko ku zaskoczeniu reszty kobiet.
Kamila podeszła do Sabiny i szepnęła jej na ucho. - Ty ją wysłałaś na jakieś elektrowstrząsy, czy ją po prostu popierdoliło?

- Nie wiem. Zachowuje się tak od pewnego czasu. Dobrze, że jesteś w domu, bo pewnie spędzałaby tu całe dnie.

- Nie dużo wam do tego brakuje... - Skomentowała.

- Spadaj! - Usiadła przy wyspie kuchennej aby być bliżej Kamili. - Słuchaj mnie w końcu!  Byłam w piątek na drinku z dziewczynami z firmy. - Zaczęła swoją historię Sabina. - Jedna lalunia z księgowości się napiła i zaczęła chwalić, jak to bzyka się z tym prawnikiem prezesa.

- Danielem?

- Chyba takie imię padło. W każdym razie, podobno prezes zrobił trzy testamenty a ten koleś przedstawił ten pierwszy. Sprzed kilku lat, gdy jeszcze syn z nimi rozmawiał.

Kamila oparła się o blat i spojrzała na kobiety. Wzruszyła ramionami. - Po co ty mi to mówisz?

Sabina zerwała się z krzesła i podeszła do kobiety. - Jak po co? Ty nie masz zamiaru coś z tym zrobić?

- Ja? Dlaczego ja?

- Przecież oni złamali prawo!

- To zgłoś to na policję.

Sabina odwróciła się w stronę Basi.
- Powiedz jej coś, bo ja nie wytrzymam!

- Ale co? - Basia rozłożyła ręce.
- Zadzwoń na policję i zgłoś sfałszowane testamentu czy coś, nie wiem....

- Trzeba znaleźć najnowszy testament. - Oznajmiła Sabina i chwyciła telefon do ręki.

Na jej słowa Dagmara z Kamilą wybuchły śmiechem.
- Kochanie, chcesz bawić się w detektywa, czy od razu ich porwać i grozić obcięciem genitaliów.

- Jeśli mi pomożesz, to wybieram drugą opcję. - Powiedziała poważnym tonem.

- Sabina... - zaczęła Kamila. - To tak nie działa. Poza tym, mnie już to nie interesuje.

- Na prawdę? Nie interesuje cię, co dzieje się z żoną prezesa? Gdzie jest, dlaczego się nie odzywa? Kamila, przecież to jest przekręt!

- Pomyślę... - odwróciła się do blatu.
- Na razie muszę usmażyć naleśniki.

Stara miłość nie rdzewieje cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz