Basia siedziała na schodach i patrzyła, jak Kamila zakłada buty. - Uważam, że to bardzo głupi pomysł.
- Ja też...
- To po co ty to robisz!? - Uniosła się i podeszła do kobiety.
- Nie wiem. Nudzi mi się...
- Kamila!
- Żartuję! - Podeszła do Basi i ją przytuliła. - Martwię się o Elżbietę. Jeśli wszystko z nią dobrze, dam sobie spokój. Okej?
- Dobrze. Proszę cię, uważaj na siebie.
- Przecież zawsze uważam. Będę dzwonić. - Nachyliła się i złożyła na ustach blondynki soczystego buziaka. Gdy chciała się odsunąć, Basia chwyciła ją za koszule i przyciągnęła ponownie do siebie. Mocno zacisnęła ręce na jej szyi i wyszeptała jej wprost do ucha.
- Kocham cię najmocniej na świecie.- Mhm... Ja ciebie też. - Odsunęła się i założyła płaszcz. - Do później.
Było późne popołudnie, Sabina od rana urzędowała w swoim nowym biurze. Chciała się rozpakować i urządzić, bo chociaż ma pracę przede wszystkim w terenie, to Ryszard kazał jej przynajmniej raz w tygodniu pojawiać się w firmie i zdawać relacje ze swojej pracy. Jakby nie mogła tego robić drogą mailową, i jakby potrzebowała do tego biuro, w dodatku obok jego.
W obecnej sytuacji oczywiście było jej to na rękę, ponieważ wiedziała, kiedy wychodzi. Gdyby jednak miał zamiar siedzieć dłużej, zadaniem Sabiny jest wprowadzenie bardzo seksownej dziewczyny do firmy, która zaciągnie go do domu.- Fiu fiu...nieźle się urządziłaś.
- Jeszcze nie skończyłam, a ty zawracasz mi dupę i nie umiesz pukać.
- Umiem pukać. Chcesz się przekonać? - Zapytała Gosia, wymownie poruszając brwiami.
- Jestem stała w uczuciach. Wybacz.
- Stała w uczuciach. - Gosia wybuchła śmiechem i rozsiadła się wygodnie na kanapie. - To kogo kochałaś? Męża czy Kamilę?
- Nie twój interes....
- A wy co tutaj robicie? - Do gabinetu wszedł Ryszard.
- Pracujemy Panie Prezesie. - Odpowiedziała Gosia, ponieważ Sabina nawet nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem.
- O tej godzinie?
- A ty? Co tutaj jeszcze robisz? - W końcu odezwała się Sabina.
- Mam kilka rzeczy do dokończenia, i czekam na spotkanie. - Poprawił swój za długi krawat.
- Spotkanie? O tej godzinie? - Dopytywała Sabina.
- O tej. Specyficzny klient. Dobranoc. - Jeszcze raz rozejrzał się po biurze i wyszedł.
- Obleśny... - Powiedziała Gosia.
Sabina chwyciła za telefon i wybrała numer Kamili. - Hej, jest problem. On czeka na spotkanie. Gdzie jesteś?
- Za dwadzieścia minut będę pod domem Elżbiety. Może wejdź na spotkanie i zaproponuj drinka czy coś. Dam sobie głowę uciąć, że masz sukienkę, więc podciągnij ją do góry. - Zaśmiała się do słuchawki.
- Zabawne kurwa... Same sobie poradzimy. Narazie. - Sabina rzuciła telefonem i opadła na fotel.
- Masz jakiś pomysł?- Chyba mam, ale...jak plan Kamili się nie powiedzie, to będziemy mieć gorąco.
- Kurwa.... - Oparła głowę o ręce.
- Mamy inne wyjście? Ja już się nastawiłam, że to dziś. Kamila prawie na miejscu.- No to do dzieła. Zejdź na dół i czekaj na klienta, ja tu się będę błąkać....
Powiesz mu, że zastępujesz prezesa i go wyprowadzisz, a zamiast gościa, przyjdzie panna od Dagmary.- Dlaczego ja? - oburzyła się.
- Bo jesteś seksowniejsza, niż karmiącą matka?
- Sabina wstała i wygładziła swoją czerwoną sukienkę. - Tutaj muszę przyznać ci rację. Idę. - Przeczesała swoje włosy, sprawdziła makijaż i wyszła z gabinetu. - Bądź pod telefonem. - Rzuciła przed zamknięciem drzwi za sobą.
Zeszła na dół do recepcji. Na szczęście dziś miał dyżur fajny chłopak, więc nie miała co narzekać na brak tematów do rozmów. Reszta na jej widok się śliniła i rzucała sprośnymi żartami, których Sabina nigdy nie mogła znieść.
Po piętnastu minutach rozmowy o ostatnich wakacjach chłopaka i jego małżonki, do drzwi zapukała rudowłosa, szczupła i seksownie ubrana piękność.- Przepraszam Pani Sabino, to gość Prezesa. Muszę ją wpuścić. - Wyminął kobietę i podszedł do drzwi, aby je otworzyć.
- Dobry wieczór, Prezes czeka. - Kobieta uśmiechnęła się uroczo i poszła za ochroniarzem.Sabina zaniemówiła. Trzęsącymi się rękoma chwyciła za telefon i zadzwoniła do Kamili. Nie miała pojęcia co robić. Oczywiście jej przyjaciółka akurat teraz nie odbierała telefonu.
Kobieta ściągnęła szpilki i jak najszybciej pobiegła do swojego gabinetu, po drodze modląc się, żeby była w nim jeszcze Małgorzata.