2

1K 70 11
                                    

Basia uśpiła w końcu Alicję i zeszła na dół. Ostatnie dni były dla nich ciężkie. Ala przestawiła sobie godziny snu, w dodatku zrobiła się marudna. Była druga połowa stycznia, ich mała blondyneczka skończyła sześć miesięcy. Już sama siedziała, zaczynała bawić się sama swoimi grzechotkami i wszystkim, co świecące i szeleszczące. Od kilku dni rozpoczęły rozszerzanie diety. Basia gotowała jej delikatne zupki, Kamila za to wolała, aby Alicja jadła rozgotowane warzywa w kawałkach. Miala w końcu już dwa zęby i kolejne zaczynały się wyrzynać, co dawało w kość nie tylko mamom ale i dziecku.

Kamila położyła chłopców i czekała, aż Basia do niej dołączy na kanapie.
- Długo....znowu marudziła?

- Nie chce smoczka. Nie wiem już jak mam ją usypiać. Przy cycu też nie chce spać...masakra. Chłopców musiałam zmuszać do wyrzucenia smoczka a ona po prostu nim pluje.

Kamila wciągnęła kobietę na swoje kolana i przytuliła ją. - Może za kilka dni jej przejdzie. Czytałam o tych skokach rozwojowych, ale nie wiem, czy to prawda.

- Nie pamiętam już, jak to było z chłopcami... Złe rzeczy wyrzuca się z pamięci. Słuchaj... - Basia wyprostowała się i spojrzała na Kamilę. - Myślałaś nad tym, co mówiła Sabina?

- Codziennie o tym myślę...

- I?

- I sama nie wiem. Chciałabym tylko wiedzieć, że z Elżbietą wszystko w porządku. Jeśli tak, to mam gdzieś tą firmę....

- Ale ona nie odzywa się już kilka miesięcy. Nie martwi cię to?

- No właśnie martwi. - Kamila oparła się o kanapę. Gdyby nie fakt, że małżeństwo zrobiło dla niej tyle, dałaby sobie spokój, ale traktowała ich jak rodziców. Zrobili dla niej bardzo dużo i jeszcze więcej jej dali. Przede wszystkim wsparcia i miłości.

- Może zadzwoń jutro do Sabiny, i razem coś wymyślicie.

- Taak... - Zaśmiała się. - Sabina za dużo filmów widziała. Ona najchętniej wzięłaby osiłków Dagmary i włamała się do biurowca albo do domu prezesa.

- Może to jedyne wyjście?

Kamila spojrzała na Basię.
- Zwariowałaś?

- Może trzeba ich nastraszyć?

- Następna....co wy macie z tymi groźbami? Może te same książki czytacie? Mafia, miłość, seks? Coś pominęłam?

- Tylko rzucam propozycje. - Rozłożyła ręce. - Nie, to nie. Chciałam pomoc.

- Przepraszam...pomyślę nad tym później. - Położyła Basię na kanapie.
- Mogę teraz zająć się tobą?

- Pewnie! - Uradowana kobieta położyła się wygodnie i zaczęła rozpinać spodnie. - Ja ci nawet pomogę.

- Dziękuję, ale tutaj poradzę sobie sama. - Chwyciła ręce blondynki i umiejscowiła je nad jej głową.

- Może pójdziemy do gościnnej sypialni?

Kamila chwyciła Basię za rękę i podciągnęła do góry. Zabrała kamerkę i pognała z kobietą do pokoju.
Pchnęła blondynkę na łóżko a sama rozebrała się na stojąco. - Jesteś tak cholernie seksowna... - Wymruczała jej do ucha, gdy się na niej położyła.
- Najchętniej nie wychodziłabym z łóżka, mając ciebie obok... Uwielbiam... - Pocałowała jej pierś, polizała sutka.
Ściągnęła jej koszulkę i spodnie wraz z bielizną. Pieściła chwilę jej brzuch, ale bardzo szybko zmierzała ku dołowi.
Chwilkę się z nią drażniła, kąsała uda, lizała szparkę.
Basia czuła gęsią skórkę na całym ciele. Zadziwiające było to, że jej ciało zawsze reagowało podobnie na dotyk jej narzeczonej, czy miała ochotę, czy nie. Z resztą.... pieszczoty Kamili zawsze powodowały, że ochota była.
- Mmm...uwielbiam twój smak. - Przyssała się do łechtaczki, wkładając od razu w nią dwa palce, na co Basia zareagowała stłumionym przez rękę jękiem.
Kamila podniosła się do góry, nie przestając przy tym poruszać się w kobiecie. Zbliżyła swoje usta i chwyciła za dolną wargę Basi.
Kobieta przycisnęła do siebie głowę Kamili i namiętnie pocałowała, wciskając swój język głęboko.

- Boże....mocniej... - Wcisnęła głowę w zagłębienie szyi.

Kamila dołożyła palca i przyspieszyła swoje ruchy. Cholernie kręciło ją, gdy Basia stękała jej do ucha.
Nigdy, żadna kobieta nie działała na nią tak, jak jej narzeczona.
Zmieniła kąt i poczuła, jak Basia zaciska na nie uda. Zaraz dojdzie.

- Mmm... Tak... - Kobietą wstrząsnął orgazm, ciepło rozlało się po jej ciele a nogi zacisnęły się na biodrach Kamili.
Gdy jej ciało doszło już do siebie, chwyciła ją za policzki i złożyła na jej ustach delikatny pocałunek.
- Dziękuję. Tęsknię za naszymi dziki przygodami.

- Mhm... To może wspólny prysznic? Póki dziecko śpi.

- A weźmiesz? - Zapytała, czując jak policzki robią się czerwone.

- Wezmę, i nie wstydź się. Lubię, jak mówisz mi, na co masz ochotę. - Pocałowała ją namiętnie i podniosła się do góry, ciągnąć Basię za sobą do łazienki.


Stara miłość nie rdzewieje cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz