10

943 72 3
                                    

- No dzień dobry Pani Prezes. - Przywitała z uśmiechem Kamilę.
- Nieźle wyglądasz. - Klepnęła ją w tyłek, gdy podeszła do ekspresu.
Miała dziś na sobie granatowy garnitur i białą koszulę, z lekko niebieskimi guzikami. - Seksownie....

- Fuj...mamo. - Zasłonił oczy Mateusz.

- Z tobą młody człowieku porozmawiamy później. Wiem o twoich jedynkach!

- Ale mamo....

- Później.

- Z czego? - Zapytała Kamila.

- Z geografii. Ostatni sprawdzian...ze skali.

- W weekend usiądziemy. - Oznajmiła młodemu. - Nie krzycz. Nie zawsze musi mieć same piątki. - Szepnęła Basi na ucho i pocałowała w szyję.

- Gotowa? Jedziesz zaraz?

- Wypiję kawę i jadę. Wrócę jutro, albo pojutrze.

Basia podeszła i chwyciła Kamilę za buzię. - Skarbie, ja wiem, że masz dużo do roboty. Ty się nami nie przejmuj. Mama wszystko wie, powiedziała, że mi pomoże, z resztą tato też mówił, że już będzie rezygnował z pracy w tartaku bo mu ciężko i teraz tylko przyucza nowych ludzi, żeby nie zostawić kumpla na lodzie. Damy sobie radę.

- Ja wiem, tylko ja na prawdę nie chcę przegapić czegoś nowego u Alicji.

- Niestety, jest już w takim okresie, że będzie co chwilę robić nowe rzeczy. Ale mamy aparaty i będziemy na bierząco. Przypilnuj firmy. Na pewno jest tam burdel, z tego co narzekała Gosia i Sabina.

- Wiem... - Wypiła kilka łyków kawy i spojrzała na chłopców, którzy zajadali się płatkami. - Wy jadacie coś innego?

- No.. - wzruszył ramionami Mateusz.

- Będziecie pomagać mamie?

- A kupisz nam LEGO?

- A umiecie zrobić coś bezinteresownie?

- Umiemy, ale wyszedł nowy zestaw z gwiezdnych wojen.

- Zastanowię się. Jak się mama zgodzi to kupię. A jak już kupię, to na ferie i po sprawdzeniu twoich ocen.

- Ja nie mam ocen. - Wtrącił Filip.

- Wystarczy kochanie, że będziesz grzeczny. - Odpowiedziała mu Kamila.

- Zawsze jestem. - Uśmiechnął się i wypluł kilka kulek.

- Jasne, że jesteś... - Dopiła kawę i wstała od stołu. - Jadę.

- Denerwujesz się. - Stwierdziła Basia po krótkiej obserwacji.

- Jak nigdy....

- Daj spokój. Wracasz do domu. - Zaśmiała się. - Będzie dobrze. - Poklepała ją po ramionach. - Lepszego prezesa firma mieć nie mogła.

- Tak. - Uśmiechnęła się dumnie.
- Jadę. - Pocałowała Basię, Alicję, przybiła piątkę chłopakom i wyszła z domu.
Do firmy dotarła po trzech godzinach. W recepcji została przywitana ogromnym z uśmiechem przez bardzo zaskoczone jej obecnością kobiety.

Zatrzymał ją ochroniarz. - Pani Kamilo, dzień dobry. Ja nie mogę Pani wpuścić. Rozkaz prezesa.

- Dzień dobry mój drogi. - Uśmiechnęła się miło. - Zaprowadź mnie do Ryszarda. I nie denerwuj się.- Poklepała młodego mężczyznę po ramieniu. - On nie jest już prezesem. -
Chłopak przywołał więc windę i wjechał na piętro z Kamilą. Zapukał do drzwi Ryszarda, który warknął jedynie "nie teraz".
- Dzięki. Już dam sobie radę, ale zostań. - Otworzyła drzwi i zastała mężczyznę zbierającego dokumenty.
- Ale masz tu burdel... - Podsumowała rozbawiona Kamila.

- Ty!? Czego tu chcesz!?

- Ryszardzie, znalazł się prawdziwy testament. - Kamila postawiła swoją torbę na biurku.

- Co!? Jaki prawdziwy. To nie był ten?

- Nie rób ze mnie idiotki. Wiedziałeś, że nie zapisał firmy synowi.

- Ja nic nie wiedziałem! Przysięgam! Przyszedł do mnie prawnik i powiedział, że przejmuję firmę i mogę robić z nią co chcę. Dostałem kontrakt!

Kamila odwróciła się do ochroniarza.
- Przyprowadź mi kadrowca, który zajmuje się szefostwem.

- Oczywiście.

- Więc... - Zaczęła Kamila i usiadła na krześle.

- To wszystko było ukartowane. To z Sabiną i Gośką. Tak?

- Oczywiście, że tak.

- Dzień dobry. - Do gabinetu weszła starsza kobieta. - W czym mogę pomóc?

- Pani...?

- Jadwiga.

- Pani Jadwigo. Proszę przygotować wniosek o rozwiązanie kontraktu dla Pana Ryszarda.
- Od dziś - Dodała widząc, jak zakłopotana jest kobietą. - I proszę to zrobić na już.

- Decyzją? - Dopytała kobieta.

- Decyzją nowego prezesa. - Odpowiedziała z uśmiechem.
- Ryszardzie.... - Zaczęła, gdy kobieta wyszła z biura. - Zabieraj swoje rzeczy i wypierdalaj. Nie chcę cię tu widzieć.

- Ale dlaczego? - zapytał będąc ciągle w szoku. - Przecież ja nie wiedziałem!

- Dlatego, że się nie lubimy. Prawda?

- Pożałujesz...

- Pomóż Panu się spakować i go wyprowadź. - Zwróciła się do ochroniarza. - I dopilnuj, żeby oddał służbowy samochód.

- I czym ja wrócę do domu!? - Krzyczał wściekły Ryszard.

- Tyle lat, na takim stanowisku i ty samochodu nie mogłeś sobie kupić? - Zakpiła z niego Kamila. - Żegnam!

Stara miłość nie rdzewieje cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz