Nie czekając nawet na windę, Sabina biegiem ruszyła na swoje piętro. Zdyszana wpadła do gabinetu, w którym dzięki Bogu siedziała rozłożona na kanapie Małgorzata.
- Tobie kurwa nie za wygodnie? - Zapytała, opierając ręce o kolana i próbując złapać oddech.- A ty z kim się ścigasz?
Sabina zamknęła drzwi i podeszła do barku. Nalała sobie alkoholu i wypiła duszkiem. - Jest problem.
- Jaki? Pan cię nie chciał? - Zaśmiała się szyderczo.
- Gośka, to nie Pan, tylko Pani. - Powiedziała i usiadła w swoim fotelu.
- Co?
- No. Twój plan szlak trafił. Nie wiem co robić. Nie mam pojęcia o której on wyjdzie. - Sabina oparła głowę o ręce.
Gosia wyciągnęła telefon i próbowała dodzwonić się do Kamili. - Nie odbiera.
- Ode mnie też nie odbierała.
- Dziwne.... Dobra. - Małgorzata wstała z miejsca. - Trzeba coś wymyślić. Teraz twoja kolej.
- Co proszę? - Zapytała zaskoczona Sabina. - Spadaj do cholery. Nic jeszcze nie zrobiłaś!
Gosia chodziła po gabinecie kolejną minutę, zastanawiając się, jak wybawić grubasa z gabinetu. - Chyba mam. - Oparła się rękoma o biurko kobiety i nachyliła nad nią. - Pójdziesz tam, i udasz zazdrosną.
- Do reszty cię popieprzyło. Nie wiem, czy wiesz, ale to ja wniosłam pozew rozwodowy, i mam być zazdrosna? Oszalałaś. - Kręciła głową, niedowierzając, że kobieta mogła wpaść na tak idiotyczny pomysł.
Gosia zrezygnowała opadła na kanapę. - W takim razie nie mam pojęcia...
Sabina chwilę myślała, nie mogą wyrzucić z głowy głupiego pomysłu Małgorzaty. Zaczęła dopracowywać plan, aż w końcu wymyśliła. - Mam. Jest bardzo głupi, ale nie pozostaje mi nic innego. Jak tylko ten kretyn opuści gabinet, wejdziesz tam i go przeszukasz.
- Sama?
- Ja wyciągnę go, więc sama. Masz lepszy pomysł.
- Nie...
Sabina podeszła do barku i nalała sobie alkoholu. - Muszę. - Uniosła szklankę do góry. - Inaczej nie dam rady z nim rozmawiać. - Sprawdziła makijaż i wyszła.
Stojąc pod biurem byłego męża wzięła kilka głębszych wdechów i wparowała do środka. Mężczyzna siedział przy swoim biurku a kobieta na przeciwko na krześle. - Ryszardzie! Co to ma wszystko znaczyć!- Ale co? - Zapytał zdezorientowany, patrząc raz na rudowłosą, raz na Sabinę.
- To wszystko! - Wskazała ręką na kobietę. - Ściągasz mnie do kraju, dajesz gabinet obok siebie i nagle sprowadzasz sobie panienki, kiedy ja jestem za ścianą! Myślałam, że próbujesz...
Mężczyzna zerwał się z fotela. - Ależ Sapciu! To nie tak!
- A jak? Przecież widzę! - Spojrzała zapłakana na kobietę.
- Nie! Sabinko, to nasza klientka tylko. Nic więcej...przecież wiesz, że ja czekam tylko na ciebie. - Obszedł biurko i staną obok rudowłosej.
- Matyldo, czy możemy przełożyć spotkanie? - Zapytał płaszcząc się przed kobietą, która była kompletnie zdezorientowana.- Oczywiście Panie Ryszardzie. Czekam jutro na telefon i ani dnia dłużej. - Wstała, wyminęła Sabinę, lekko szturchając jej ramię i wyszła z biura.
- Usiądź proszę. - Odsunął krzesło swojej byłej żonie. - Sabinko, ja dla ciebie wszystko.
- Rysiu, nie tutaj. Chodźmy może na kolację, albo drinka. Ja i tak muszę się przewietrzyć. - Przejechała ręką po czole i udała, że jej słabo. - Wybacz. Za dużo wrażeń.
- Oczywiście, chodźmy do tej knajpki za rogiem. Dobrze?
- Tak. Zgłodniałam. Mają tam fantastyczne mięso... - Oczywiście od razu na myśl przyszło jej mięso, jakie podają w restauracjach Dagmary. Najlepsze, jakie w życiu jadła i chyba nie tylko ona.
Właśnie sobie przypomniała o swojej brunetce, która grzecznie czekała w samochodzie z dziewczyną, która miała uwieść Ryszarda. Miała tylko nadzieję, że Dagmara nie wyskoczy z auta i nie będzie się awanturować.
Przechodząc obok swojego gabinetu głośno zakaszlała, aby Gosia wiedziała, że może wchodzić.
Przeszli w milczeniu obok samochodu, w którym siedziały kobiety. Sabina kątem oka spojrzała na swoją, która nie wyglądała na zadowoloną.
Weszła z Ryszardem do restauracji i usiadła na wskazanym przez kelnera miejscu. Przejrzała menu. Wybrała sałatkę z kurczakiem i lampkę wina, a na teraz poprosiła podwójne whisky.
Zaskoczony mężczyzna ilością alkoholu, jaki zażyczyła sobie jego była żona, rzucił okiem na menu i wybrał schabowego z ziemniakami i whisky.
Przełykając ostry trunek, Sabina pomyślała, jakim prostakiem jest jej były mąż. Odstawiła szklankę i zdobyła się na słodki uśmiech w jego stronę. Niestety jej wzrok utkwił w bardzo zdenerwowanej długowłosej brunetce, która usiadła właśnie za mężczyzną.