12

945 67 7
                                    

Kamila weszła do sali szpitalnej. Przyjechała dziś odebrać kobietę. Lekarz wyraził zgodę na jej wyjście oraz na wyjazd za granicę ponieważ fizycznie jest w pełni zdrowa. Zmiana otoczenia w rodzinnym gronie powinna jej pomóc.
- Dzień dobry Pani Elu. Gotowa?

- Myślę, że tak. Chyba tak. - Odpowiedziała lekko zmieszana kobieta.

- No dobrze. - Kamila sprawdziła wszystkie szafki, czy aby na pewno wszystko zabiera. - Chodźmy więc. - Zabrała torby z podłogi. - Będzie szła Pani sama? Czy mam poprosić o wózek.

- Chyba pójdę. Kilka dni już ćwiczę, z takim młodym, fajnym panem.

- To dobrze. - Zaśmiała się Kamila.
- Chłopcy nie mogą się doczekać spacerów a i Alicja jest już świadoma i poznaję ludzi.

- Oj ja nic nie mam dla nich...

- Wystarczy, że Pani przyjedzie. - Kamila otworzyła drzwi i pomogła wsiąść kobiecie do samochodu.
- Za cztery dni lecimy na urlop i Pani leci z nami. Lekarz pozwolił.

- No dobrze... Ale Kamilo, ja bym chciała do domu też...

- Pani Elu, jedziemy teraz do Pani domu. Spakujemy rzeczy na kilka tygodni. Później wróci Pani do siebie, ale na razie mieszka Pani z nami, i to nie podlega żadnej dyskusji.

- Dobrze dziecko... - Elżbieta odwróciła wzrok w stronę szyby.

Kamila bardzo się cieszyła, że w końcu odebrała kobietę ze szpitala. Martwiło ją jednak to, w jakim stanie jest. To nie była ta sama Elżbieta, jaką znała. Lekarz niestety nie dał gwarancji, że Pani Ela wróci do poprzedniej formy.
Kilkanaście minut później podjechała pod dom. Niestety nie miała czasu zajechać tutaj wcześniej i taśmy policyjne wciąż wisiały na drzwiach.
- Jesteśmy. - Wysiadły z samochodu, Kamila podeszła do drzwi i ściągnęła je szybko.

- Co tutaj się stało?

- Małe nieporozumienie z Pani synem.

Elżbieta weszła do kuchni i włączyła ekspres. - Gdzieś mam zapas mleka... - Sprawdzała szafka po szafce.

Kamila podeszła do do wyspy i otworzyła mała spiżarnię, którą kobieta tam urządziła. - Proszę. - Podała jej małe mleko.

- O widzisz...zapomniałam. - Zrobiła dwie kawy i obie usiadły przy stole.
- Opowiedz mi co on zrobił, bo nikt nie chce mi nic powiedzieć.

- Może później?

- Teraz. - Oznajmiła stanowczo.

Kamila podrapała się po głowie. Musiała szybko ułożyć sobie wszystko, aby przedstawić całą historię jak najdelikatniej.
- Pani syn przekupił prawnika, aby ten przedstawił stary testament, w którym cały swój majątek Pan Wojciech przekazuje jemu. Ryszarda zrobił prezesem, który mnie zwolnił...

- Żartujesz? - Zapytała kompletnie zaskoczona

- Nie. Panią umieścił w szpitalu psychiatrycznym a sam zaczął szastać pieniędzmi. Troszkę skurczył się Pani majątek, ale pracuję już nad jego odbudową. - Uśmiechnęła się ciepło.

- Jak to wszystko odzyskałaś?

- Kochanka prawnika wygadała się po pijaku, że jest nowszy testament. Przypomniałam sobie, jak Pan Wojciech mówił, gdzie go chowa. Zrobił trzy wersje i jedna była w gabinecie. Podstępem Gosia włamała się do biura Prezesa, gdy Sabina go zajęła i znalazła. Policja zamknęła Pani syna. Ma postawione kilka zarzutów. Jest w areszcie i czeka na rozprawę. Jeśli chciałaby się Pani z nim spotkać....

- Nie. Nie chcę. Zrobił mi ogromną krzywdę. Ja czuję, że nie jestem już sobą. Nie umiem się odnaleźć. Wszystko jest mi trochę obce, jestem jakaś taka zagubiona. - Ela napiła się kawy. - Nie umiem zebrać się w sobie.

- Pomożemy Pani. Pomieszka Pani z nami, dojdzie do siebie. Jeśli będzie Pani chciała, wróci do domu, ale za jakiś czas. Wszyscy się już stęskniliśmy.

- Długo tam byłam.... - Zasmuciła się

- Wiem, przepraszam. - Kamila podeszła i przytuliła kobietę. - Wiem, że dałam ciała, ale była Pani taka szczęśliwa, że wrócił syn. Nie chciałam przeszkadzać a on powiedział, że jest pani w sanatorium i wypoczywa po tym wszystkim. Uwierzyłam mu.

- Kochana, ja nie mam pretensji. Wiem, że się cieszyłam bo taka prawda. Był dla mnie bardzo dobry, zabierał mnie na obiady, do teatru, aż w końcu zaczęłam pytać o ciebie, chciałam do ciebie zadzwonić, żebyś przyjechała na kawę przynajmniej i wtedy ona wpadł na pomysł sanatorium, ale tobie było to. Na wejście dostałam zastrzyk a resztę pamiętam przez mgłę.

- Będzie dobrze. Dopijmy kawę i jedźmy. Basia uknuła plan wyjazdu na ferie zimowe i nie chce mi nic powiedzieć. Może Pani zdradzi tajemnice.

- A co ja mam spakować?

Kamila podała kartkę napisana przez Basię. - Proszę, lista.

- O, to lubię... - Uśmiechnęła się i poszła do sypialni. - Przynieś z garażu walizkę.

- Jasne.

Stara miłość nie rdzewieje cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz