Zerknąłem na plac. N'ithya i Vayuh'ta ćwiczyli z Tharei'hsanem. Potężny twór yautjańskiej myśli technologicznej przerastał ich niemal dwukrotnie, ale dobrze sobie z nim radzili. Poprosili o te ćwiczenia Sztil – ich kolejna misja na Ziemi miała rozpocząć się niedługo, korzystali więc z okazji, by dowiedzieć się i nauczyć więcej.
Sama Sztil siedziała obok mnie, przegryzając w zębach soczystą, oskórowaną dokładnie gałąź łyka. Ściąganie cierpkiej i trującej kory zajęło jej ponad pół godziny, a teraz, po zaledwie minucie obgryzania cała radość z przysmaku powoli mijała.
- Twój ruch, Lordzie Thwei.
Zerknąłem z powrotem na planszę. Partia gambita trwała średnio kilkanaście minut, ale moje rozgrywki ze Sztil potrafiły przeciągać się nawet do godziny. Oboje byliśmy bardzo, bardzo uparci i nie potrafiliśmy łatwo odpuszczać.
Wykonałem swoje posunięcie i zastukałem pazurami w blat stołu. Dziewczyna miała przewagę, ale wiedziałem, że jeszcze jestem w stanie to wygrać. Nie było sytuacji bez wyjścia – ta również do takowej nie należała.
- Czy zostaniesz dłużej tym razem? – zapytałem. – Czy ruszasz od razu?
- Zostanę jeszcze trochę, Lordzie Thwei. – Uśmiechnęła się czule. – Dopóki Lord Bhu'ja nie poczuje się lepiej i sam nie ruszy dalej.
- Czy coś przeczuwasz? – zdziwiłem się.
- Nie wiem – przyznała. – Chcę też odpocząć. Trochę podenerwować cię swoją obecnością, Lordzie Thwei.
Parsknąłem jedynie śmiechem. Kobieta owszem bywała irytująca, ale odkąd dwie zimy temu przeszła swój rytuał i kiedy zaręczyłem za nią własnym honorem, była mi wyjątkowo bliska. Nienawidziłem jej i kochałem ją z całego swojego serca. Widziałem w niej zarówno własnego brata, jak i Sir'kę, a to połączenie nie było ani normalne, ani bezpieczne.
Oboje unieśliśmy głowy, gdy Tarei'hsan zaryczał donośnie i rzucił się na obu braci. Sztil nie zareagowała, co oznaczało, że wszystko jest w porządku. Zatem i ja nie miałem zamiaru niczego przerywać.
- Gdzie właściwie jest Halkrath?
- A gdzie może być? – mruknąłem, analizując dokładnie planszę. – Jest wolny, Bhu'ja jeszcze się leczy, a Ansa nie będzie wiecznie czekać.
Sztil zachichotała tylko. Była mieszanej krwi, ale z wyglądu i zachowania przypominała ludzką kobietę. Czasami nawet nazbyt.
- Tak! – Kobieta nagle uniosła ręce do góry. – Cztery tysiące dwieście siedemnaście do czterech tysięcy dwieście szesnastu!
- To tylko jedna wygrana różnicy, Sztil – zauważyłem. – Odrobię to. Za chwilę, jeśli tylko chcesz.
Kobieta zrobiła niezadowoloną minę, ale zaraz się rozpromieniła.
- A sparing? Czy jesteś już zbyt stary i stetryczały, żeby...
- Stawaj na placu, Sztil – przerwałem jej.
Pisnęła zadowolona i podbiegła do Tarei'hsana, który mocno przyparł Niebiańskich Braci do muru. Przegoniła trójkę z placu i sama stanęła do walki bez broni i w tych swoich lekkich, ludzkich fatałaszkach. Podniosłem się powoli, ściągnąłem płaszcz i stanąłem naprzeciw niej, idealnie wiedząc, że do wyniku cztery tysiące osiemset siedemnaście do tysiąca dwustu ośmiu dołoży się dzisiaj jeszcze jeden punkt dla niej.
CZYTASZ
Utysk (Predator & OC FanFiction)
FanfictionBhu'ja to doświadczony yautja, który poluje we wszechświecie już od bardzo dawna. Nie przepada za kłopotami, zwłaszcza od kiedy zajmuje się ludzką podopieczną, Ansą. Posłuszny rozkazowi ojca bierze jednak na skruchę młodego łowcę, Halkratha. Czy bez...