Usadziłem się na przedzie tam, gdzie znajdowali się też inni przywódcy klanów. Sala powoli zapełniała się łowcami. Ku mojemu zdziwieniu pojawił się też sam H'dlak, nasz władca. Zajął miejsce na szczycie i z głową opartą o dłoń obserwował wszystkich dookoła.
Zerknąłem na panel na ramieniu. Sztil wciąż pozostawała na Ulunus, jej statek nie wydostał się poza atmosferę. Wszystkie jego systemy wydawały się sprawne. Miałem nadzieję, że kobieta zdąży. Wiedziałem, że zdąży. Wiedziałem też, że oberwie ode mnie za swoją opieszałość.
Sala w końcu zapełniła się i mistrz osądu się podniósł. Do sali wprowadzono Halkratha. Dziś był jedynym, którego miało się sądzić, jego sprawa była jednak na tyle ciekawa, że zebrało się wielu łowców.
Kiande przebywali w tej sali stanowczo za często. Odkąd staliśmy tu w trójkę, ja, Thei i Hult'ah, każde kolejne pokolenie miało podobny problem. Byliśmy butni, nieposłuszni, honorowi i twardo broniliśmy swoich racji. Kiande zmienili wiele na naszej planecie i każda zmiana przechodziła właśnie przez tę salę.
Jak dotąd udało mi się wybronić każdego, włączając siebie i braci.
- Halkrath z klanu Kiande oskarżony o błąd w polowaniu i zaatakowanie mistrza polowania, towarzyszy polowania oraz opiekuna na skrusze!
Przez salę poniósł się niezadowolony pomruk. Bywały mniejsze i większe problemy w naszym klanie. Ten brzmiał jednak całkiem fatalnie.
- Halkrath! Możesz przemawiać!
Przez cały ten czas po naszej rozmowie wierzyłem, że Halkrath opowie dokładnie to, co opowiedział mnie. Gdy jednak spojrzałem w jego oczy, wiedziałem, że jego upór był zbyt duży. Milczał. Pomimo mego rozkazu po prostu milczał.
Mistrz osądu w końcu zaczął przesłuchanie na własną rękę. Pytania o rytuał Halkrath zbywał półsłówkami lub całkowitym milczeniem. Jedyne, co się powtarzało, było nieprzyjemne i nie pomagało w niczym.
- Ja tego nie zrobiłem.
Upierał się przy tym, a jednocześnie nie chciał powiedzieć prawdy.
- Głupiec! – syknąłem.
- Ojcze?
Hma'gry, mój pierworodny, zerknął na mnie z zaciekawieniem swoimi niebieskimi, odziedziczonymi po Żywii oczyma.
- Ten głupi młokos – mruknąłem nieprzyjemnie.
Hma'gry zamruczał tylko niepewnie, ale nie odezwał się więcej. Mistrz osądu w końcu zrezygnował z pytań, które do niczego nie prowadziły. Zaczął przesłuchanie w sprawie Bhu'ji. Tutaj Halkrath opowiedział szczegółowo, co się stało. Z powodu wcześniejszego milczenia niewielu jednak mu uwierzyło – w końcu opisywał błąd Bhu'ji, a wszyscy znali Bhu'ję i wiedzieli, że taka lekkomyślność nie była w jego stylu.
- Czy ktoś jeszcze chciałby coś dodać? – Mistrz osądu zapytał zebranych na sali.
Zgłosili się Niebiańscy Bracia. Byli poważani ze względu na swój wiek, pozycję i pełnioną funkcję. Ich słowa płynęły wyraźnie i docierały do umysłów współbraci, jednak ewidentne powiązanie z klanem nie przysporzyło odpowiedniej aprobaty. Sytuacja Halkratha zaczynała się robić coraz gorsza.
- Czy to wszystko? – zapytał mistrz osądu.
Zacisnąłem żuchwy. Halkrath uniósł na mnie spojrzenie i niemo pokręcił głową, gdy już zbierałem się, by wstać i przerwać tę farsę. Cholerny głupiec!
- Wobec zebranych dowodów, w duchu Paya i Cetanu...
- Ponury Żniwiarz nie chciałby mieć nic do czynienia z tym, uwierz mi.
Wszyscy z pomrukiem niezadowolenia zwrócili się ku drzwiom. W progu stała Sztil, brudna, zdyszana, okrwawiona i z dwoma małymi rekinami w ręce. Za jej plecami stał Tarei'hsan, ten z kolei na ramionach trzymał potężne zwierzę, do połowy jednak obgryzione.
- Halkrath nie kłamał. – Głos Sztil rozniósł się po sali, gdy pokonywała kolejne kroki ku centrum. – Bhu'ja był nieostrożny.
Kobieta rzuciła dwa małe rekiny pod nogi mistrza osądu, a Tharei'hsan zrobił to samo z dużym samcem.
- To rozwiązuje zaledwie jeden problem – zauważył mistrz osądu. – Rytuał jest nadal dla nas zagadką.
Sztil uśmiechnęła się tylko uroczo i zza paska wyciągnęła maskę Halkratha. Młody łowca od razu targnął się niespokojnie.
- Zawsze jest sposób, aby dotrzeć do prawdy – zauważyła. – O ile się jest wystarczająco upartym, by to zrobić. Czyż nie?
Mistrz osądu zamruczał z niezadowoleniem, na co Sztil uśmiechnęła się jedynie uroczo. Była bezczelna, skuteczna i silna. Nienawidziłem i lubiłem ja za to.
- Sztil, znów wprowadzasz zamęt.
H'dlak wyprostował się na swoim tronie. Miał spokojny, lekko rozbawiony głos. Sztil ku szczerości była dość specyficzna – albo się ją kochało, albo nienawidziło. Nie było nic pośrodku. Król należał na szczęście do tej pierwszej grupy.
- Wybacz, panie mój. - Sztil skłoniła się z szacunkiem.
- Czy wobec nowych dowodów chciałbyś powiedzieć coś więcej, Halkrath? - H'dlak spojrzał na Halkratha.
Młody łowca spuścił tylko głowę i ku mojej ogromnej uldze rozpoczął swoją opowieść.
CZYTASZ
Utysk (Predator & OC FanFiction)
Fiksi PenggemarBhu'ja to doświadczony yautja, który poluje we wszechświecie już od bardzo dawna. Nie przepada za kłopotami, zwłaszcza od kiedy zajmuje się ludzką podopieczną, Ansą. Posłuszny rozkazowi ojca bierze jednak na skruchę młodego łowcę, Halkratha. Czy bez...