Rozdział 3

268 28 9
                                    

I can't breathe at the thought of you

It's a telekinetic issue

Set me free, I've been caught in you

– Starset Telekinetic

Julia

Potrzebowałam chwili, zanim zebrałam się w sobie, żeby wrócić do Sary. Czułam pod powiekami piekące łzy, ale nie chciałam robić sceny. Musiałam się ogarnąć.

Wzięłam kilka głębokich oddechów i podeszłam do baru.

– Co ty na to, żeby zmienić lokal? – zapytałam, siląc się na lekki ton.

Sara zmierzyła mnie spojrzeniem i odwróciła się, żeby przywołać naszego barmana. Bez pytania mnie o zdanie, zapłaciła za nas obie i pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Byłam odrętwiała. Wciąż miałam przed oczami twarz Artura wykrzywioną gniewem. Przeklinałam chwilę, w której zgodziłam się na dzisiejsze wyjście.

– Przepraszam – wyrzuciła z siebie Sara i objęła mnie w pasie. – Nie powinnam go była zapraszać, żeby do nas dołączył.

Pokręciłam głową.

– Ten moment i tak musiał w końcu nadejść – westchnęłam.

– Może po prostu pojedziemy do mnie? – zaproponowała po chwili namysłu. – Kupimy coś po drodze i obejrzymy jakiś łzawy romans.

– Chyba dzisiaj spasuję. Innym razem, okej?

Przyjaciółka chwilę się wahała, ale przytaknęła.

– Zamówię nam taksówkę.

Jak powiedziała, tak też zrobiła. Mieszkałyśmy niedaleko siebie, więc zazwyczaj dzieliłyśmy się kursem. Tak było nie tylko taniej, ale też bezpieczniej.

– Daj znać, gdybyś mnie potrzebowała – rzuciła jeszcze na odchodne Sara, wysiadając pod swoim blokiem, a ja tylko skinęłam głową. Czekało mnie jeszcze pięć minut jazdy do siebie.

Zapłaciłam za kurs i wbiłam kod do klatki. Wjechałam windą na szóste piętro, otworzyłam drzwi, a z kuchni od razu dobiegł mnie jakiś hałas. To były odgłosy kociej zemsty za późny powrót do domu.

– Mrużka, czy ty znowu rozrabiasz? – zawołałam z przestrzeń. Do przedpokoju z gracją zupełnie niegodną kotu, a raczej jej brakiem, wkroczyła moja kotka i łypnęła na mnie wściekle. – Ty też się na mnie złościsz? – zapytałam, biorąc ją na ręce. Mrużka zmrużyła swoje zielone oczy, patrząc na mnie z czymś, co przypominało pobłażanie. Jej puszysty biały ogon kołysał się wolno, gdy drapałam ją za uchem i zaczęła rozkosznie mruczeć. – Chociaż ciebie udało mi się udobruchać...

Odstawiłam kotkę na podłogę i zdjęłam buty. Mrużka pałętała mi się między nogami w drodze do kuchni. Najpierw naszykowałam jej jedzenie, a potem wyjęłam z lodówki napoczętą butelkę wina. Nalałam sobie do kieliszka, po czym rozsiadłam się na kanapie w salonie, włączyłam telewizor i odpaliłam laptopa. Miałam jeszcze kilka maili, na które nie zdążyłam odpowiedzieć przed wyjściem, a wychodziłam z założenia, że na kaca i złamane serce najlepsza jest praca. Co trochę zerkałam na kryminał lecący w tle, gdy redagowałam tekst, który miał wskoczyć na stronę w poniedziałek. W między czasie odpaliłam też Facebooka i mnie zmroziło.

Nie należałam do osób, które wyrzucają swojego eks ze znajomych, choć może powinnam była to zrobić. Pierwszy post od góry – Artur Iskra. Nie napisał nic, poza wrzuceniem linku do piosenki, ale to wystarczyło.

Blask zgaszonych świateł [dawniej Słodkie pożądanie] /ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz