And I know your devils
I know them by name
When you look my way
Oh I'm not afraid
– Digital Daggers In Flames
Julia
Tata rzadko do mnie dzwonił w godzinach pracy. To była taka niepisana reguła między nami. Tym bardziej się więc zdziwiłam, gdy w piątek w porze lunchu zobaczyłam połączenie od niego. Odbierając, od razu nastawiłam się więc na najgorsze.
– Hej tatku, coś się stało?
– Nie, nic z tych rzeczy... – odpowiedział, ale brzmiał na dziwnie rozkojarzonego. – Chociaż może i się stało.
Zaalarmowana jego tonem, wstałam od biurka i schowałam się w jednej z budek telefonicznych.
– Możesz trochę jaśniej? – zapytałam.
– Marta opowiedziała mi o waszej ostatniej kolacji.
Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy. Poczułam się trochę jak nastolatka, która właśnie coś przeskrobała. A trzeba było przyznać, że moje początki z macochą wcale nie były takie kolorowe. Tata nie raz musiał już łagodzić moje spory z Martą.
– To doprawdy głupia sprawa, nie masz się czym przejmować – zapewniłam go. Nie rozmawiałam z macochą i siostrą od tamtej nieszczęsnej kolacji. Wcale się też do tego nie spieszyłam.
– Wiesz, że Marta chce dobrze...
– Wiem – przerwałam mu. – W tym właśnie cały problem, tato. Nie mam pięciu lat, muszę sama dojść z tym wszystkim do ładu.
– A Artur?
To pytanie zupełnie mnie zaskoczyło. Przysiadłam na brzegu stolika w salce i wyjrzałam przez okno. Nawet o tej porze w tej części miasta był duży ruch.
– Artur mi pomaga – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Jest bardziej wyrozumiały niż powinien po tym, co mu zrobiłam.
– Nic nie dzieje się bez powodu, Jula. Może tak właśnie miało być?
Pomyślałam o Arturze i jego piosenkach lecących w radiu. O barze, a wkrótce – dwóch barach. Gdy ja chowałam się we własnym mieszkaniu, Artur nie tkwił w miejscu. Rozwijał się. Dojrzał. A może raczej – oboje dojrzeliśmy do tego, by teraz robić wszystko, żeby tym razem się nam udało. Nawet jeśli wciąż się bałam i popełniałam głupie błędy.
– Może – westchnęłam ciężko.
– To ty zawsze bardziej wierzyłaś w przeznaczenie z nas dwojga.
Skrzywiłam się do własnego odbicia w szybie. To akurat była prawda. Wiara w przeznaczenie utrzymywała mnie na powierzchni po śmierci mamy, bo ona też w nie wierzyła. Nawet wtedy, gdy nikła w oczach.
– Tato, co dokładnie próbujesz mi powiedzieć? – zapytałam wprost, zerkając na zegarek. Za kilka minut miałam spotkanie.
– Że nie zgadzam się z Martą i Darią. Rób tak, żeby było ci lepiej. We własnym tempie. Twoja mama też potrzebowała czasu.
Pod wpływem chwili zrobiłam coś, co powinnam była już dawno zrobić:
– Ponoć Artur obiecał ci dobrą whisky. Wyskoczyłbyś z córką na drinka?
– Kiedy tylko zechcesz.
Umówiłam się z tatą na następny tydzień. Zapowiedziałam też z wyprzedzeniem, że na niedzielnym obiedzie się nie pojawię. Ani trochę nie miałam ochoty na konfrontację z macochą i siostrą. Przynajmniej na razie.
CZYTASZ
Blask zgaszonych świateł [dawniej Słodkie pożądanie] /Zawieszone
Romance*Artura i Julkę możecie znać ze "Słodkiego Obłędu" i "Nigdy więcej" - można czytać niezależnie od siebie* Dwa złamane serca, dwa silne charaktery i pożądanie tłumione latami... Julia porzuciła marzenia o karierze muzycznej i poświęciła się pracy w m...