If I told you I'd die
Would you keep me alive?
Oh, would you save me from myself?
– Palisades Erase The Pain
Julia
Artur sprowadził mnie na dół do swojego samochodu. Nie zapytałam, gdzie mnie zabiera. Jeśli komuś ufałam bezgranicznie, to właśnie jemu.
Zaczęłam się jednak stresować, gdy rozpoznałam znajomą okolicę i zacisnęłam palce na materiale sukienki. Ta część Żoliborza była przytłaczająco pyszna. Stare dworki oficerskie i wille, to potrafiło przytłaczać. Nawet mnie, która wychowała się w całkiem majętnej rodzinie. Starszy Iskra miał jednak gest.
Rezydencja była pogrążona w ciemności. Artur pochylił się w moją stronę i sięgnął do schowka. Wyjął z niego pilota do garażu i ciężka, żeliwna brama się otworzyła.
– Twoich rodziców nie ma? – upewniłam się, choć panujący wokół mrok jednoznacznie na to wskazywał. Paliły się tylko światła na tarasie, oświetlające kolumnadę przy wejściu.
– Wyjechali na wakacje do Barcelony. Wracają dopiero we wtorek.
Wysiedliśmy z samochodu, a Artur wydobył z kieszeni klucze. Gdy otworzył drzwi, miał trzydzieści sekund na rozbrojenie alarmu, więc prędko wpisał kod i wprowadził mnie do środka. Światła w holu zapaliły się automatycznie. Nie musiałam pytać, po co tu jesteśmy. Wiedziałam, co znajduje się w piwnicy na dole.
Sala prób stworzona specjalnie dla Artura była chyba jedynym objawem ludzkich uczuć starszych Iskrów wobec syna. A przynajmniej jednym z niewielu, odkąd skończył podstawówkę. Zrobili to też pewnie dla świętego spokoju, bo piwnica została dobrze wygłuszona.
Puls mi przyspieszył, gdy schodziliśmy po schodach, a opuszki palców aż zapiekły z pragnienia, na samą myśl o instrumentach zgromadzonych w pomieszczeniu. Kiedyś spędzałam tu cały wolny czas. Nawet jak próbowaliśmy z Arturem wyjść gdzieś do ludzi, na randkę, kończyliśmy tutaj. Nie raz zdarzało nam się nawet tu spać i wymykaliśmy się rano, zamiast jego rodzice wstali. Zalała mnie fala nostalgii.
Wykładzina była przyjemnie miękka, czułam to nawet pod podeszwą trampków. Wiedziona niemym śpiewem instrumentów, mimowolnie ruszyłam w głąb sali. Artur w tym czasie krzątał się wokół i klikał w różne przełączniki. Wyjął też laptopa z plecaka.
Moja dłoń zawisła tuż nad klawiszami pianina cyfrowego. Grałam na nim setki, a nawet tysiące razy. Zimne, gładkie drewno pod palcami wydawało się więc nawet więcej niż znajome.
– Jest ustawione tak, jak lubisz – usłyszałam za sobą głos Artura i spojrzałam na niego przez ramię.
– Myślałam, że już nie grasz.
– Nie gram na scenie – odparł, chowając ręce do kieszeni. – Tutaj to inna sprawa. Choć nie tak często, jakbym tego chciał.
Odszukałam w głowie melodię i gdy już nacisnęłam pierwszy klawisz, pozwoliłam muzyce się prowadzić. Zalało mnie uczucie spokoju, a myśli zdominowały kolejne dźwięki, słowa, które wypełniły najpierw moją głowę, a potem uszy, kiedy Artur rozpoznał piosenkę i zaczął śpiewać.
Granie razem przychodziło nam zupełnie naturalnie. Jakbyśmy nigdy nie przestali. To jedno nie zmieniło się przez te dwa lata, które spędziliśmy osobno. To, co połączyło nas na samym początku.
CZYTASZ
Blask zgaszonych świateł [dawniej Słodkie pożądanie] /Zawieszone
Romance*Artura i Julkę możecie znać ze "Słodkiego Obłędu" i "Nigdy więcej" - można czytać niezależnie od siebie* Dwa złamane serca, dwa silne charaktery i pożądanie tłumione latami... Julia porzuciła marzenia o karierze muzycznej i poświęciła się pracy w m...