Rozdział 22

464 36 6
                                    

Is how we got this stressed out, paranoid

Everything is going dark

Nothing makes me sadder than my head

– Bring Me The Horizon Teardrops

Julia

Ze stresu przy obrabianiu wywiadu z Justyną, zjadłam paczkę żelek. Mdliło mnie już od słodkiego, ale wrzuciłam ostatnią do ust, zanim nacisnęłam "wyślij". Wywiad był dobry, co do tego nie miałam wątpliwości. Czułabym się jednak dużo pewniej, gdyby moja rozmówczyni nie okazała się szefową Adama. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej dostawałam świra, analizując po trzy razy pytania, które przecież przygotowałam dużo wcześniej.

Odłożyłam na bok laptopa i miałam już iść pod prysznic, ale zatrzymałam się przy fortepianie. Klapa była przyjemnie chłodna. Znajoma. Usiadłszy na stołku, otworzyłam notes na pierwszej pustej stronie. Słowa zaczęły się ze mnie wylewać wartkim strumieniem, jakby od dawna poszukiwały ujścia.

I've been dead inside

I've been down

Sleepwalking

Pain shopping

Desperate to feel

I need a way out

I need a way up

I need a hand

Need a line, a rope

Oh God, I hope it won't choke

In alternate reality

I am who I ought to be

In every dream

You take my breath away

In this world

You make me levitate

Poderwałam się tak gwałtownie, że przestraszyłam Mrużkę, wybudzając ją ze snu hałasem. Podskoczyła na oparciu fotela i z hałasem spadła na podłogę, sycząc i prychając, gdy wywracałam do góry nogami zawartość szafy. Przecież na pewno gdzieś tu jest... Dawno go nie używałam, ale musiał tu być.

– Jest! – wykrzyknęłam z ulgą, ściskając w ręce midi.

Rozstawiłam się przy stole kuchennym z laptopem, kontrolerem i wygrzebałam z torebki pudełko z IEMS-ami. Wprowadzałam do programu kolejne sekwencje, nucąc pod nosem. Godzinami testowałam brzmienie i kreśliłam słowa, zmieniałam parametry, instrumenty.

Gdy skończyłam, do kuchni zaczęły wlewać się pierwsze promienie słońca. Skonwertowałam plik do formatu MP3, załadowałam na chmurę i wysłałam do Artura samą linię melodyczną, jeszcze bez wokalu, zanim zamknęłam komputer.

Za trzy godziny musiałam być w biurze, ale zamiast wpaść w panikę, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Nastawiając milion budzików, roześmiałam się. Jak za starych, dobrych czasów.

Zasnęłam w momencie, gdy moja głowa dotknęła poduszki. Miałam jednak wrażenie, że nie minął więcej niż kwadrans, kiedy o ósmej obudził mnie ostatni możliwy alarm. Łupało mi w skroniach ze zmęczenia i z ledwo otwartymi oczami doczołgałam się do ekspresu. Po pierwszych kilku łykach rozbudziłam się na tyle, by zamówić taksówkę na za pół godziny. Na szczęście przez lata opracowałam jeden makijaż codzienny, który byłam w stanie wykonać w mniej niż dziesięć minut, nawet po dwóch godzinach snu. Z szafy wydobyłam jedyną sukienkę która nie wymagała prasowania, a włosy spięłam w niedbały węzeł nad karkiem. Drugą porcję mocnej kawy zabrałam na wynos i zeszłam na dół akurat, gdy podjeżdżała taksówka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 04, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Blask zgaszonych świateł [dawniej Słodkie pożądanie] /ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz