Rozdział 41

217 18 47
                                    

Pov. George

- Kim jesteś?! - krzyknąłem

- Spokojnie George... - odparł, znałem ten głos...

- Skąd znasz moje imię?! - zapytałem, a on zaczął ściągać kominiarkę...

*dam dam dam*











- CLAY?!? - krzyknąłem bardzo zdziwiony i z drugiej strony wściekły. Byłem pewien, że już nigdy mu nie wybaczę.

- Wiem, że będziesz na mnie bardzo zły, ale to była moja jedyna opcja, żeby ci wszystko wytłumaczyć, bo nie chciałeś mi dać dojść do słowa... Kocham cię i nawet nie wiesz jak bardzo nie chcę cię stracić. To było nieporozumienie... - przykucnął przy mnie i położył dłonie na moich kolanach

- Tsa. - prychnąłem - Nie dotykaj mnie i mnie rozwiąż! - krzyknąłem

- Rozwiążę cię, ale pod jednym warunkiem. - powiedział - Wysłuchasz mnie.

- Ugh, no dobra. Rozwiązuj mnie.

Zrobił to co mu powiedziałem. Normalnie bym uciekł, ale i tak mnie dogoni, zresztą nie wiem gdzie wyjście, bo jest ciemno. Nie wierzę, żeby miał jakieś sensowne wyjaśnienie.

- Mogę już mówić?

- Ta.

- To zabrzmi głupio i pewnie mi nie uwierzysz, ale umm... niedawno zadzwoniła do mnie moja mama. Zaczęła mi opowiadać pewną sytuację, że tata z 20 lat temu lub nawet więcej, zdradził ją i wyjechał do Londynu na jakiś czas. Okazało się, że zdradził tam ją po raz drugi. Przespał się z kobietą, która zaszła z nim w ciążę. Ojciec jak się o tym dowiedział wrócił na Florydę, a mama mu wtedy wybaczyła nie wiedząc, co zrobił w Anglii. Kobieta, która zaszła w tą ciążę, po porodzie oddała dziecko do adopcji i też poleciała na Florydę. Nie wiadomo kim jest. Kiedy ta dziewczynka miała ledwo 5 miesięcy, zaadoptowała ją kobieta, która nigdy nie przyznała, że nie jest jej prawdziwą matką. Później, chciała skontaktować się z prawdziwym ojcem dziecka, tylko z nim, bez prawdziwej matki, bo nie chciała ujawniać dziecku, że nie jest jego biologicznym rodzicem. Jakimś cudem uzyskała telefon do ojca. - powiedział chodząc w tą i z powrotem, a ja siedziałem wsłuchany jak nigdy dotąd

- Teraz możesz się zaskoczyć, ale umm... tym dzieckiem jest... Emilia... - powiedział wprost, a mnie totalnie zamurowało - Wracając, ta kobieta dodzwoniła się do numeru... mojego ojca, ale odebrała moja mama... kobieta nie wiedziała o co chodzi, więc wszystko powiedziała mamie. Już chyba rozumiesz? - zapytał

- Co... - zszokowałem się. Nie byłem pewien czy dobrze zrozumiałem.

- Powiem w skrócie. Emilia jest dzieckiem mojego ojca, a zarazem moją... siostrą. - powiedział, a mi odebrało mowę. Czułem się winny. Mogłem mu dać to od początku wyjaśnić, a to może zmieniłoby bieg wydarzeń na lepsze. Ale w zasadzie, dalej nie wiem co z tym pocałunkiem...

Jeśli ktoś by się zastanawiał skąd wiem, że Clay nie kłamie? Znam go już długi czas i potrafię rozpoznać kiedy kłamie. Zaczyna się jąkać i zmienia mu się głos. Nie jąkał się i miał normalny głos co znaczyło, że nie kłamał.

- Umm... a to w kawiarnii? - zapytałem po chwili ciszy

- Nie wiem co widziałeś, ale przysięgam ci, że jej nie całowałem, zresztą nie pocałowałbym własnej siostry. - powiedział - Chociaż chwila... od której strony mnie widziałeś?

- W jakim sensie?

- Patrzyłeś na nas od tyłu, od boku? - dopytał

- Chyba od tyłu, a co to zmienia?

- Już chyba wiem w czym rzecz. Przytuliłem ją na pożegnanie i pocałowałem w policzek, a właściwie tylko go musnąłem. Z twojej perspektywy mogło to wyglądać lekko dwuznacznie. - cicho się zaśmiał

Rozdział 32.

Dream stał do mnie tyłem. Po chwili się pocałowali... przynajmniej tak to wyglądało. A żeby tego było mało, przytulili.

---

- O mój boże... - złapałem się za usta powoli płacząc - Przepraszam Clay... tak bardzo przepraszam.

- Nie masz za co, no dobra racja, mogłeś mnie od razu posłuchać, ale ja też nie jestem bez winy. Mogłem przed spotkaniem z nią ci wszystko wyjaśnić. Przepraszam. - odparł

- Nie, to nie ja powinienem się tego najpierw dowiedzieć, tylko Emilia. Dobrze zrobiłeś. - odparłem od razu przecząc temu co powiedział. Byłem strasznie na siebie zły. Z moich oczu zaczęły spływać ciągnące się, przeźroczyste strumienie łez.

- Ej, kruszyno, nie płacz. Proszę. - powiedział łapiąc moją buzię w swoje ręce i ścierając moje mokre policzki rękawami bluzy. Po chwili mnie puścił.

- Clay... to będzie głupie, a-ale mogę cię, umm... pocałować? - spytałem cicho, stojąc przed nim, jednocześnie kończąc poprzedni temat
____________________________________

(640 słów)

ZASKOCZENI? B)

Jestem załamana, bo podczas poprawek tego rozdziału wszystkie mi się usunęły, a zmieniłam dużo. Byłam z siebie dumna, że tak fajnie to napisałam, a tu dupa. Usunęło mi poprawki 😭

Cóż... życie sadge

Miłego dnia/nocy🤍

lov<3

Kocham Cię skarbie //DreamNotFound//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz