Rozdział 56

147 11 34
                                    

Pov. Dream

Wstałem z łóżka przeciągając się, zaraz po usłyszeniu głośnego dzwonka do drzwi. Już nie liczyłem, że to on. Czułem się straszliwie z tym, że nic nie mogę zrobić, że śpię sobie w ciepłym łóżku, a na dodatek jego łóżku. Nawet nie wiem czy on w ogóle ma jakieś bezpieczne schronienie.

Wyrzucając wszystkie myśli z głowy, założyłem szybko dresy i bez zawachania zszedłem na dół ku drzwi. Przeczesałem też ręką włosy, by jakoś lepiej się ułożyły. Zresztą, co to da? Miałem podkrążone oczy od zmęczenia i płakania, a na dodatek byłem blady jak ściana. Czy ułożenie w tym przypadku włosów pomoże w wyglądniu na ogarniętego faceta? Raczej nie.

Będąc już tuż przy drzwiach, przekręciłem klucz i uchyliłem drzwi, by zobaczyć z kim mam doczynienia.

Przed moją twarzą zjawił się chłopak, sądzę, że lekko ponad 20 lat. Blondyn, jasna karnacja. Nic specjalnego.

- Znamy się? - zapytałem pierwszy

- Um, hej. My nie, ale ja znam George'a. Dowiedziałem się, że tu mieszka. Znaliśmy się w młodości, a nawet się przyjaźniliśmy. Stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie go odwiedzić. Jest tutaj? - odparł. Znałem go z twarzy, ale nie miałem pojęcia skąd.

- Jak masz na imię?

- Louis. - uśmiechnął się ciepło, a ja zacząłem przetwarzać sobie to imię w głowie, próbując przypomnieć sobie czy George mi o nim opowiadał - Ja i George byliśmy bardzo zżyci, jak najlepsi przyjaciele. Nie mówił ci nigdy o mnie?

- Oh, nie. Najwidoczniej nie. - westchnąłem

- Too, jest? - dopytał

- Niestety nie.

- A mógłbym wiedzieć, kim jesteś ty? Bo wiesz... - przerwał - fajnie gdybym wiedział z kim rozmawiam. - uśmiechnął się niezręcznie

- Clay, jego chłopak. - wydukałem niepewnie

- Chłopak? - zdziwił się - Nic oczywiście do tego nie mam, nie przeszkadza mi to.

- To znaczy nie wiem, chyba oficjalnie nie zerwaliśmy, ale nie ma go od kilku dni. W cholere się martwię, że coś mu sie sta- - nagle uświadomiłem sobie, że mówię jakiemuś obcemu facetowi o moich problemach prywatnych - Oh, zapomnij, że ci to mówiłem.

- Rozumiem, przyjdę może innym razem.

Pov. Louis

Planowałem sprawdzić czy jego chłoptaś jest wciąż u niego, czy może go wyrzucił tak jak mu kazałem. Ale stało się coś czego się nie spodziewałem. Jak już to myślałem, że dalej są tam razem. Cóż, Georgie sam uciekł, zostawiając go tu samego. On coś kombinuje. Rzekomo z nim zerwał, a jednak ten cały Clay tak tego nie odebrał. Jeszcze się dowiem co on knuje.

Pov. George

Od paru dni niepewnie robiłem każdą czynność. Czułem się jakby w każdej chwili mogło stać się coś okropnego. Ten strach przed tym, paraliżował całe moje ciało do tego stopnia, że bałem się wyjść z pokoju. Rodzice zaczęli się o mnie martwić, siostra tak samo. Udawałem, że źle się czuję i unikałem z nimi kontaktu.

Pewnego razu trzymałem mój telefon, wpatrując się w przychodzące powiadomienia i od Clay'a i od znajomych. Obok na szafce nocnej leżała moja stara komórka, która dosłownie właśnie zadzowniła.

Kto inny mógłby dzwonić na ten numer? To logiczne - Louis.

- Halo?

- George do cholery! Gdzie ty jesteś?! - wykrzyczał, a ja od hałasu, odsunąłem lekko słuchawkę od ucha

- B-byłeś u Clay'a? - wydukałem nie odpowiadając na wcześniej zadane przez niego pytanie

- Tak, byłem. - odparł zirytowany

- Nic mu nie zrobiłeś, prawda? - zapytałem bardzo szybko zaraz po tym, gdy odpowiedział na moje pytanie

- Nie odwracaj kota ogonem. Gdzie jesteś i co on robi u ciebie, skoro nawet ciebie tam nie ma.

- No bo, pokłóciliśmy się, ale on chyba nie zrozumiał, że to oznaczało między nami koniec. - wyjąkałem tworząc na szybko jakąś wymówkę

- A skąd wiesz, że nie zrozumiał? - dopytał podejrzliwie. Cholera.

- T-tak przeczuwam. Znam go.

- Nieważne, zostawiłeś mu swoją chatę i gdzieś wyjechałeś? - zakpił

- Chciałem dać mu czas na spokojne spakowanie się. - wyjaśniłem niepewnie

- Nie wydaję mi się, żeby to zrozumiał wiesz? Masz tu przyjechać i powiedzieć mu to jaśniej  zgoda? - odparł ze słyszalnym uśmiechem

- Ale ja... - przerwałem z lekkim zająknięciem - nie mogę.

- George. Ależ oczywiście, że możesz. Jesli nie, spalę twój dom razem z nim w środku. - powiedział psychicznym głosem

- Żartujesz?! Nie! Louis proszę n-

Rozłączył się. Nie wiem co o tym myśleć. W końcu, nigdy nie zabił człowieka z tego co mi wiadomo. Ale czy jest do tego zdolny? Nie mam skrupułów sądzić, że tak.

(3 osoba)

George nie miał nawet na niego jakichkolwiek dowodów. Głupi nie nagrał żadnych rozmów  z nim. Nie wiedział co robić, ale chyba nie miał innego wyboru. Musiał powiedzieć wszystko swojemu chłopakowi. Kochał go i ufał mu. Chciał mu to powiedziec od razu, ale bał się, że Dream będzie próbować się przeciwstawić Louisowi, a to mogło by się skończyć nieszczęśliwie dla nich obu. Co gorsza może jeszcze ktoś z jego przyjaciół lub rodziny, by na tym ucierpiał. Nie chciał tego. Wolał być posłuszny.

W tej chwili liczył, że jak wróci, będzie miał jeszcze okazję porozmawiać z blondynem. Aby to było możliwe - musiał jechać tam TERAZ.

____________________________________

(784 słowa)

Szczęśliwego Nowego Roku moi kochani<33

Podziwiam osoby, które czytają tą książkę i wciąż czekają na kolejne rozdziały. Naprawdę wam za to dziękuję.

Mam nadzieję, że nowy rok 2023 będzie o wiele wiele lepszy dla was od poprzedniego i tak z każdym kolejnym. Liczę, że przeżyliście ciekawe i wspaniałe chwile, które zapamiętacie do końca życia. Te gorsze traktujcie jako lekcje i po prostu wiedzcie, że
takowe też są potrzebne. Życie w końcu nie jest kolorowe i musimy się niestety z tym pogodzić.

W każdym razie, dość mojego paplania. Kocham was BAAAARDZO i po prostu wielbię i adoruję. BUZIAKII❤❤❤

Kocham Cię skarbie //DreamNotFound//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz