Rozdział 55

132 11 30
                                    

Pov. George

Wyszedłem z mojego domu. To fakt, że trochę zabolała mnie ta kłótnia, ale wiedziałem, że muszę ją spowodować. To była jedyna opcja, by zrobić to jak najmniej podejrzanie. Choć był to błahy powód miałem nadzieje, że blondyn się na tym złapie.

Byłem zmuszony do zerwania z Clay'em, ale nie umiałem. Nie chciałem go skrzywdzić, bo to ostatnia rzecz, którą chciałbym na tym okrutnym świecie. Dlatego też po prostu uciekłem. Być może jestem tchórzem, ale nie widziałem w tym żadnej innej opcji.

Louis.

To wszystko przez niego.

Nienawidzę go bardziej niż kogokolwiek innego. Nie rozumiem po co wyrządza mi tyle krzywdy. Może wie o moim statusie w internecie i chce mnie zniszczyć? W końcu, zaczęło mi się układać, nie to co kiedyś. Znalazłem przyjaciół, a nawet chłopaka. Stałem się szczęśliwy i nagle zjawia się on. Cholera, poważnie?

<WCZEŚNIEJ>

Poszedłem do toalety wraz z telefonem. Po prostu lubię go mieć przy sobie, więc i w tym przypadku miałem. Gdy się już umyłem, na mój telefon przyszło powiadomienie. Była to wiadomość od nieznanego numeru. Z ciekawością zerknąłem na jej treść. Moje źrenice rozszerzyły się, gdy tylko przeczytałem jej pierwsze słowa.

"Zerwij z Clay'em, teraz. Chyba, że chcesz, by się mu coś stało, Louis :)"

- Louis? A-ale czemu? Czemu przeszkadza mu mój związek z Dream'em?! Oh, mam tego dosyć! - pomyślałem i oparłem się o umywalkę wciąż wpatrując się w ekran komórki, na którym widniała tylko ta wiadomość

Nie wiem ile czasu minęło, ale z moich oczu zaczęły ściekać słone łzy. Nie mało, bo wręcz całe strumienie. Im dłużej wgapiałem się w tą informacje i im bardziej jej zawartość sobie uświadamiałem, czułem się coraz gorzej. Nie mogę pozwolić, by mu się coś stało z mojej winy! To było nie do pomyślenia, nie wybaczyłbym sobie tego.

Moje kończyny górne zaczęły się trzęść, a oddech się przyszybszał. Chyba wpadłem w atak paniki, nie potrafiłem się odezwać, ani wziąć głębokiego wdechu. Byłem jak w transie.

Jakby przez mgłę, usłyszałem pukanie i czyjeś słowa zza drzwi. Potem się otworzyły, a w nich stanął Dream, który od razu podbiegł i mnie przytulił.

- Już dobrze, już dobrze... - słyszałem zagłuszony głos. Chłopak schował moją głowę w jego ramiona i uspokajająco głaskał mnie po niej jak i po plecach

***

Resztę już każdy zna (50 rozdział). Normalnie bym się na niego nie zezłościł, w końcu, miał z tym racje. Ale to była inna sytuacja. Idealny moment, by się pokłócić. Może i to głupie, lecz wolę dbać o jego bezpieczeństwo.

Zostawiłem Clay'a w domu, a sam taksówką pojechałem do mojego domu rodzinnego. Rodzice jakoś się dowiedzieli, że mam chłopaka, ale nie zrobili z tego jakiegoś problemu, wręcz się ucieszyli. Powiedziałem im, że Dream musiał wyjechać sam na Florydę, aby móc coś załatwić ze swoim sklepem. Oczywiście, nie była to prawda. Nawet siostrze tego nie ujawniłem.

Z mojego mieszkania wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy. Telefon, pieniądze i jedną bluzę Clay'a. Sądziłem, że resztę będę mieć u rodziców i się nie myliłem. Moje stare, ale wciąż dobre ubrania leżały sobie wygodnie w szafie, a mama dała mi nową szczoteczkę.

Rodzice trochę się zdziwili kiedy zobaczyli, że mam zaledwie mały plecak z paroma rzeczami, a mówiłem im, że jestem tu na kilka dni. Wytłumaczyłem im to tak, że po co mam wozić ubrania skoro mam je tu, a o kosmetykach rzekomo "zapomniałem". Proste nie?

Niespodziewanie z moich rozmyślań o wiadomo kim, wyrwał mnie dzwonek telefonu.

Dream.

Nigdy nie czułem takiej ogromnej chęci odebrania połączenia jak teraz. Ale wiedziałem, że nie mogę. Musiałem go od siebie oddalić.

- W końcu przestanie dzwonić. - pomyślałem

Wyciszyłem komórkę, jednak wciąż widziałem na ekranie wyświetlające się milion połączeń.

Jako, że nie dało się przez to korzystać z telefonu, wskoczyłem na mały stołek, który pomógł mi w dostaniu się na szczyt mojej szafy, gdzie w małym pudełeczku razem z innymi rzeczami takimi jak zdjęcia czy karteczki z napisami, leżał sobie swobodnie mój stary, wciąż działający telefon.

Położyłem pudełko na swoim łóżku. Ściągnąłem wieczko, a moim oczom, z wierzchu, ukazały się stare zdjęcia. Jak i z moją rodziną, jak i ze starymi znajomymi.

Chwyciłem pierwsze, na którym widniałem ja, trzymający na rękach moją młodszą siostrę. Na mojej twarzy natychmiastowo zagościł uśmiech.

Później do ręki złapałem drugie zdjęcie, takie z polaroida. Ja i Louis. Spodziewałem się, że będziemy mieć mnóstwo zdjęć, ale nie aż tyle. Odkładając każde kolejne zdjęcie z nim, znów brałem do rąk kolejne.

Ostatecznie dokopałem się do mojego starego telefonu. Był rozładowany. Nic dziwnego. Znalazłem więc ładowarkę, bo skoro był telefon to ona też musiała być.

Usiadłem na łóżku zaraz po tym, gdy podpiąłem komórkę z ładowarką do gniazdka. Stukałem palcami, myślami odlatując do Clay'a. Bałem się jak się w tej chwili czuje.

Odczekałem jeszcze moment oraz zabrałem z powrotem ładujący sie telefon. Wybrałem szybko numer Louisa i napisałem do niego.

- Cześć, tu George. Chcę tylko powiedzieć, że zerwałem z nim, więc proszę nic mu nie rób. Błagam.

Wysłałem wiadomość z krótkim przekazem do mojego szantażysty. Mam nadzieje, że ucieszy się ze swojej wygranej i nas zostawi, a ja za jakiś czas będę mógł spokojnie wrócić do Dream'a. Bo w końcu, będę mógł, prawda?

Niedługo po tym moja komórka zawibrowała, dając znak, że przyszło powiadomienie.

- Skąd mam mieć pewność, że nie kłamiesz?

Odpisał, a serce podskoczyło mi do gardła. Co miałem mu niby odpisać?! Prawdę mówiąc, nie zerwałem przecież z Clay'em.

- Jak mam ci to udowodnić?

- Oh Georgie. Nie przejmuj się, sam to sprawdzę :)

Z mojego czoła zaczął lać się zimny wręcz lodowaty pot. On jest zdolny do wszystkiego! Co on znowu do cholery wymyślił?!

____________________________________

(919 słów)

Spóźnione wesołych świąt XDDD

Zaraz będę składać drugi raz szczęśliwego nowego roku w tej książce. Jezus piszę to coś ponad rok, a zaraz koniec. Trochę smutne😿No ale co zrobisz jak nic nie zrobisz ¯\_(ツ)_/¯
MIŁEGOOO💗💗







Kocham Cię skarbie //DreamNotFound//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz