allison:
Wracam do domu późnym wieczorem, po szkole udałam się do mojej pracy sezonowej, czyli praca w kinie przy sprzedaży biletów i jedzenia. Jest czerwiec, co oznacza bliżej końca roku szkolnego, zatem postanowiłam sobie dorobić na prawo jazdy. Niestety zdaje sobie z tego sprawę, że ceny benzyny przez inflację nie są najtańsze, ale do niektórych miejsc nawet autobusem się nie dostanę.
A wracając do roboty to praca w kinie to taka typowa obsługa klienta, trzeba to lubić, bo inaczej można bardzo szybko się zniechęcić. Dla wszystkich trzeba być miłym, nawet jak trafi się ktoś roszczeniowy i domagający nie wiadomo czego, a takich niestety nie brakuje. Za to współpracownicy to inna bajka, wszyscy sympatyczni i uśmiechnięci. Oczywiście są też negatywne strony. Mam mieszane odczucia co do czasu pracy - z jednej strony grafik dość elastyczny, ale i tak czasem zdarzało się, że musiałam siedzieć na kasie biletowej bardzo długo. Z benefitów fajnie, że można było za darmo oglądać filmy, ale mogliby też dorzucić coś jeszcze. I wypłata taka średnia, ale do zaakceptowania, no bo przecież nie jestem tu na umowę o pracę, a na umowę zlecenia.
Jak to mówią: Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
Niestety las jest gęsty i szybko się zgubiłam, a późna pora nie pomagała mi w ogarnięciu drogi do domu. W pewnym momencie czuję dezorientację. Zaczęłam się rozglądać, ale otaczała mnie duża ilość roślinności. Czując narastający strach, nie zauważam ogromnej dziury i wpadłam w nią tak niefortunnie, że chyba skręciłam kostkę. Ból sprawia, że z oczu popłynęły mi łzy. Drżącymi rękoma próbowuję unieść się na tyle wysoko, by wydostać się z pułapki. Niestety bezskutecznie. Serce biło mi jak oszalałe, poczułam jak ogarnia mnie przerażenie. Próbowałam wołać o pomoc, ale moje ściśnięte gardło uniemożliwia mi to. W panice nie mogłam zebrać myśli. Na szczęście miałam telefon, lecz gdy chciałam wybrać numer do rodzica, moje oczy się zamknęły.
jeremy:
Od paru dni to jest mój jedyny wyraz twarzy. Nie mogę pokazywać uczuć, bo przecież jestem bad-boyem, chociaż ostatnio to słabo mi to wychodzi.Wyszedłem z domu, na nocny spacer. mieście. Idę po długim niczym wszechświat chodniku. Patrzę się w niebo, na którym iskrzyły się srebrne gwiazdy, a księżyc świecił jak tysiące latarń postawionych rzędem. Nie ciągnie się przez ulice tyle samochodów, można isć spokojnie, pomyśleć przechodząc obok tych wszystkich pozamykanych sklepów. Nie ma tyle krzyków i rozmów.
W pewnym momencie światło z latarnii pada na jakąś postać. Ktoś leży na ziemii. Muszę zareagować. Podbiegam bliżej. To Allison. W tym momencie nie zważałem na to, że jej nie lubię. Człowiekowi w potrzebie należy pomóc. Wołam do niej, lecz ona ani rusz. Musiała zemdleć. Panikuję.
Jeremy, ogarnij się!
Postanawiam położyć Chamberlain na plecach, poluzować odzież wokół szyi, zapewnić dostęp powietrza i unieść jednocześnie i ręce, i nogi do góry. Chyba podziałało, bo Allison otwiera oczy.
allison:
Musiałam na chwilę stracić przytomność, ponieważ obudził mnie głos HUTCHINS'A? On byłby ostatnią osobą, która by mnie uratowała. Chociaż na moje szczęście przechodził w pobliżu i nie zostawił mnie na pastwę losu, bo nie wiadomo, co by było ze mną. Gdy pomógł mi wydostać się z dołu, bardzo się ucieszyłam, chociaż nadal byłam w szoku, że to Jeremy mnie wyciągnął z tego syfu. Wciąż czułam ból w kostce, lecz świadomość tego, że jestem bezpieczna, działała na mnie kojąco.
CZYTASZ
i never meant to fall for you | jeremy hutchins
Fanfiction"i never meant to fall in love with you but i did, i don't have to miss you, but i do and i don't need to be with you but i can't be without you..." rozpoczęto: 12.06.2022 zakończono: not yet