Uwaga: drastyczne rzeczy!
jeremy:
- Już wszystko w porządku, jestem tu.
Allison na mnie patrzy zszokowana. Chyba nie spodziewała się mnie, ratującego ją z rąk Mendes'a.
- Dziękuję, ale nie potrzebuję pomocy. - mówi.
- Jesteś pewna?
- No... - odwraca wzrok.
- A widzisz! To nie była zwykła kłótnia, prawda?
- Masz mnie. Nie, nie była. Shawn sobie coś ubzdurał, że ja coś do niego czuje i zaczął być nachalny, a potem agresywny.
- Nigdy się nie spodziewałem, że Mendes mógłby się tak zachowywać. Zazwyczaj był taki miły, opiekuńczy, wrażliwy, zabawny, czasem trochę nieśmiały.
- Te wszystkie "rzekome" cechy Mendes'a to wobec ciebie?
- Weź nawet nie żąrtuj. Mówię z doświadczenia.
- Ze swojego?
- Musisz mnie łapać za słówka? Chodziło mi o byłą Shawn'a.
- Którą? Przecież oboje wiemy, że trochę ich miał.
- No na przykład taka Ashley, nie wiem czy ją pamiętasz, bo ona przecież z nami nie chodzi do szkoły.
- Coś kojarzę, ale do sedna, Hutchins.
- No więc mieli wpadkę w 2 klasie liceum no i on chciał, żeby ona się pozbyła tego dzieciaka. - nie mogę uwierzyć w to, co Jeremy mówi. Ale że Mendes? Niemożliwe.
- Że co? Toć to do niego niepodobne.
- Ale to prawda.
- A ty skąd o tym wiesz, co?
- Od niej samej. Opowiedziała mi całą historię. On chciał, żeby ona usunęła i nie chciał w ogóle zmienić zdania. Jak najszybciej udało mu się znaleźć termin w klinice. Kiedy poszła do łazienki przebrać się w tą koszulę, taką jak mają kobiety do porodu, zaczęła płakać. Wiedziała, że nie zatrzyma tego, bo on jej groził, że jak tego nie zrobi, to ją udusi. Nie była w stanie się mu sprzeciwić. Dali jej pigułkę na rozpoczęcie procesu - miało przyspieszyć ten mechanizm. Procedura była dla niej traumatyczna. Popadła w depresję, co doprowadziło, że - no - skończyła ze sobą.
W tym momencie przed oczami widzę sylwetkę Ashley, która płacze. Przecież ona tak nagle zniknęła, nikt nic o niej nie mówił, jakby w ogóle nie istniała. Mendes jest odpowiedzialny za to, że Ashley zakończyła swój żywot. Nie miała nikogo, no oprócz mniej, kto by jej pomógł, ale ja to i tak za mało. Shawn'owi, temu gnojkowi należy się surowa kara.
- Ale teraz dość o nim. Teraz tobie jest potrzebna pomoc.
- Jest okej, na serio, nie musisz się mną martwić.
- Zwariowałaś? Typ próbował cię udusić, a ty na spokojnie to przyjmujesz? - podnoszę głos na nią.
- A co ty się mną tak nagle przejmujesz? - zakłada ręce na piersi.
- A co, nie mogę?
- A co, chcesz mnie udobruchać?
- No, tak trochę. W sensie mi zależy na tobie- ale nie w takim sensie, że ja coś do ciebie czuje, ale-
- Ale?
- Nie mógłbym zostawić kobiety w potrzebie.
- Ach, jaki ty szarmancki jesteś, no ja nie mogę. Ciekawe, że nie byłes taki, kiedy ja próbowałam Ci pomóc, a ty miales to w dupie totalnie i jeszcze mnie zwyzywałeś. - dziewczyna przewraca oczami.
- To co, dasz sobie mi pomóc?
- No dobrze. Dostajesz ode mnie ostatnią szansę. - podaję Allison rękę, aby wstała z chodnika.
- Oczywiście! Nie zmarnuję jej!
CZYTASZ
i never meant to fall for you | jeremy hutchins
Fanfiction"i never meant to fall in love with you but i did, i don't have to miss you, but i do and i don't need to be with you but i can't be without you..." rozpoczęto: 12.06.2022 zakończono: not yet