trece: she's just a crush?

19 8 14
                                    

jeremy:

Od tego incydentu z Mendes'em i Allison, co raz bardziej zaczynam się zbliżać do dziewczyny. Ona wszystko ma, co powinna mieć dziewczyna, która jest według mnie "ideałem", czyli nie obraża się bez powodu - przy naszej sprzeczce to miała prawo, jest inteligentna, ma poczucie humoru, okazuje zainteresowanie, wspiera, dba o siebie, daje przestrzeń.

Stop Jeremy! Czy ja się zakochałem w niej? Jestem nienormalny. Przecież ja jej nie cierpię. Chociaż może mniej... Tyle myśli chodzi mi po głowie, kiedy czekam, aż wywołają mnie na świadka na rozprawie rozwodowej moich rodziców. Jakbym nie miał innych problemów.

Wołają mnie w końcu na salę. Podchodzę do barierki.

Sędzia: Proszę podać imię i nazwisko.
Ja: Jeremy Hutchins.
Sędzia: Ile ma Pan lat?
Ja: 18.
Sędzia: Zawód?
Ja: Nadal się uczę.
Sędzia: Czy był Pan karany za składanie fałszywych zeznań lub oskarżeń?
Ja: Nie.
Sędzia: Czy jest Pan spokrewniony albo spowinowacony z powodem lub pozwaną?
Ja: Tak, powód jak i pozwana to moi rodzice.
Sędzia: Pouczam Pana o obowiązku mówienia prawy, za składanie fałszywych zeznań zgodnie art. 233 § 1 grozi odpowiedzialność karna do 8 lat pozbawienia wolności. Czy zrozumiał Pan treść pouczenia?
Ja: Nie zamierzam kłamać, wezwali mnie, to będę mówić, co wiem.

- Jeremy! - ojciec na mnie krzyczy, a sędzia przywołuje go do porządku.

- Uspokój się! Co ty sobą reprezentujesz? Myślisz, że możesz mną manipulować? Twoje niedoczekanie!

***

Wychodzę z sali rozpraw. To były moje dwie najdłużej i najnudniej spędzone godziny w moim życiu. Nic z tej rozprawy nie wyszło, bo mama ma więcej dowodów, a ojciec jako świadka wziął tę swoją kochankę, dlatego będzie ciag dalszy. Nie mogłem tam wytrzymać. Rodzice ciągle tylko się kłócili, sędzia musiał ich uspokajać, a ja się wstydziłem za nich. Zachowywali się jak małe dzieci. 

Na szczęście przyjechałem swoim samochodem, więc nie muszę się z żadnym z nich użerać w czasie jazdy. Zresztą to ja nie zamierzam wracać tak szybko do domu. Gdy idę na parking, zaczyna się lekka mżawka.

- No świetnie! - mruczę sam do siebie.

Przyspieszam kroku, aby zdążyć do samochodu na czas, zanim zacznie lać i to mocno. Przypadkowo wpadam na kogoś, a uściślając to na jakąś dziewczynę. Postać mi znana. 

- Przepraszam.- mówię, ale dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała i idzie dalej w stronę ulicy, tylko że szybciej. 

Zanim zniknęla mi całkowicie z pola widzenia, zauważam jej opaskę na włosy. Taką ma tylko Allison. Czyli to ona! Ale czemu się nie zatrzymała nawet? Czy coś ją zasmuciło albo zdenerwowało, czy raczej ktoś? Chcę za nią biec, ale nie dość, że ją zgubiłem to jeszcze pada, a zanim dobiegłbym do samochodu w przemokniętych ubraniach to już w ogóle. Poddaję się, idę do samochodu, wsiadam i odjeżdżąm z parkingu. Nie zamierzam jednak wracać do domu. Jadę w stronę domu Allison.

Jeremy, ty chyba na serio chłopie się zakochałeś w niej.

Docieram pod jej dom. Wysiadam z samochodu. Już jest ciemno na dworzu, więc włączam latarkę. W pewnym momencie słyszę czyiś głos, za moimi plecami. 

- Nie powinno cię tu być. - czuję, jak ta osoba mi zawiązuje coś na oczu, a następnie zakleja mi usta taśmą. Tracę przytomność...

 Tracę przytomność

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
i never meant to fall for you | jeremy hutchinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz