allison:
Nie wierzę, że to mówię, ale Hutchins uratował mi życie. Kiedy się ocknęłam, on czekał ze mną aż nie będę czuła jak kręci mi się w głowie i zaprowadził mnie do domu. Szliśmy w ciszy.
Dzisiaj postanowiłam mu podziękować za to, że mi pomógł. Wzięłam też sobie do serca to, co powiedziała mi ostatnio pielęgniarka i też chciałam zmusić go do pojawienia się w tej szkole.
Podchodzę pod jego dom. Pukam do drzwi. Nikt nie otwiera. Widzę włączoną lampę pierścieniową, która służy mu do nagrywania Tiktoków. Pukam dalej w drzwi.
Jestem zdeterminowana. W końcu drzwi puszczają. Hutchins je otwiera, lecz się nie odzywa tylko obraca się i idzie do swojego pokoju.
- Czas, żebyśmy w końcu poważnie porozmawiali. Nie możesz przez cały czas przede mną uciekać i mnie unikać, zresztą nie tylko mnie. Chcesz zwalić szkołę już totalnie? - pytam, wchodząc do pokoju Jeremy'ego.
Drzwi balkonowe są uchylone, więc zapewne znajduje się na zewnątrz, przecież poszedł szybciej ode mnie. Idę w tym kierunku z myślą, że w końcu uda mi się z nim porozmawiać. Brakuje mi go.
Chłopak stał przodem do mnie, oparty o barierki. Miał na sobie czarny T-shirt i w tym samym kolorze dresy jak i skarpetki. Włosy potargane, a twarz blada. Jego oczy czerwone i podkrążone. Totalny wrak człowieka.
- Co jest z tobą człowieku!?
- Wszystko w normie, nie widać? - rzekł sarkastycznie, odwracając się do mnie plecami.
- Norma? - zirytowana lekko unoszę głos. - Popatrz tylko w lustro. Na co ci wygląda twój obecny stan?
- Na osobę uwolnioną od problemów, czyli ciebie i innych ludzi dookoła. - odwraca się na pięcie i wskazuje palcem prosto w moje czoło. Było w nim tyle nienawiści i złości.
- A co ja ci takiego zrobiłam, co? Co ci inni zrobili?
- Po prostu jesteś ofiarą pękniętego kondoma! A teraz bierz dupę w troki i do widzenia! Robisz out z tego pomieszczenia! Natychmiast!
Tym razem dostałam prosto w serce.
- Przyszłam tutaj z tobą porozmawiać, bo martwię się o ciebie, a ty co. Teraz to przesadziłeś, to było zbyt mocne. Nie wiem, co ja ci zrobiłam.
Jego twarz lekko łagodnieje, ale ja nie mam zamiaru dłużej na niego patrzeć. Odwracam się i jak najszybciej potrafię wychodzę z jego pokoju, a następnie domu. Chcę znaleźć się jak najdalej od niego.
I po co mi było to wszystko? Nie mogłam dłużej siedzieć bezczynnie i zastanawiać się, jaki jest jego stan obecny, martwiłam się. Sama nie wiedziałam jak, ale możliwe, że mogłabym jakoś mu pomóc. Uratował mi życie, więc chciałam okazać mu dobre serce. A on co? Tak mi się odwdzięcza? Co za podła świnia z niego. Cham i prostak.
Kiedyś był inny. Mimo że nie przepadaliśmy za sobą to nie traktował mnie w taki sposób, w jaki to miało miejsce chwilę temu. Miał pewnego rodzaju dystans, a teraz ewidentnie mnie niecierpi, ba, nawet nienawidzi. Widzę to w jego niebieskich oczach, które odzwierciedlały się jako: zagadkowe, tajemnicze, złowieszcze, kochające, wpatrzone, przerażające. Jak to mówi cytat z "Mistrza i Małgorzaty": "Zrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy!"
On ukrywa prawdę i ja to wiem! Tęsknię za dawnym Hutchins'em.
CZYTASZ
i never meant to fall for you | jeremy hutchins
Fanfiction"i never meant to fall in love with you but i did, i don't have to miss you, but i do and i don't need to be with you but i can't be without you..." rozpoczęto: 12.06.2022 zakończono: not yet