allison:
Już kolejny tydzień siedzę w tym gównie. Nie wiem, czy ktoś w ogóle się przejmuje, że ja zniknęłam. Pewnie już wszyscy o mnie zapomnieli.
Siedzę na tym krześle, przywiązana do niego.
- Odwiążesz mnie?
- Nie będę ryzykował.
- Muszę siusiu.
Wzdycha głośno, ale przecina szorstki sznur. Masuję obolałe nadgarstki, na których zostały czerwone ślady.
Zostaję poprowadzona do tej samej, małej łazienki, w której znajduje się umywalka, ubikacja i brudny prysznic. Shawn wpuszcza mnie do środka i czeka za drzwiami.
Ostatnio nie czuję się dobrze. Od paru dni spóźnia się mi okres - nigdy mi się nie spóźniał, mam o wiele większą wrażliwości na zapachy, mdłości, wahań nastroju, większe piersi i ciągle mam podwyższoną temperaturę ciała. Jestem chora czy co? A może jestem w ciąży?
- Długo jeszcze? - wali pięścią w drzwi.
- Zaraz! - krzyczę.
A może poproszę Shawn'a o test ciążowy?
Chociaż czy ja zwariowałam?
Ale raz kozie śmierć!
Załatwiam szybko swoje potrzeby i myję ręce w zimnej wodzie. Przeglądam się w stłuczonym lustrze. Nie wyglądam zbyt korzystnie. Przemywam twarz wodą i układam rozczochrane włosy. Otwieram drzwi, a chłopak od razu łapie mnie za ramię. Trochę boli, a on nie poluźnia uścisku. Wracamy do wcześniejszego pokoju, gdzie znów siadam na niewygodnym krześle. Na szczęście nie wiąże mi ponownie rąk i nóg. Brunet siada w rogu pomieszczenia, nie spuszczając ze mnie wzroku.
W pewnym momencie zbiera mi się znowu na mdłości.
- A tobie co? - pyta zaskoczony Mendes.
- Mogę cię o coś prosić?
- A tobie nie za dobrze przypadkiem? Wystarczy, że pozwoliłem ci iść do kibla. Co jeszcze chcesz? - krzyżuje ręce na piersiach.
- Potrzebuję testu ciążowego.
- A po co ci?
- Po tym co mi zrobiłeś myślę, że jestem w ciąży.
- Jeżeli będziesz, to usuniesz.
- No chyba sobie żartujesz, nie pójdę na aborcję, aby ułatwić ci życie. Jeśli mnie tak potraktowałeś, to będziesz musiał wyciągnąć z tego konsekwencje.
- Coś ty powiedziała? - Shawn przystawia mi nóż do gardła.
- Nic, nic.
- No, ja mam nadzieję. Inaczej pożałujesz, słońce. - mówi chłopak, po czym wychodzi z tego pomieszczenia.
Ja próbuję się wydostać z tego pomieszczenia, ale nic z tego.
Ze zmęczenia zasypiam, ale niedługo to trwa, ponieważ budzi mnie Shawn ze szklanką wody.
- Masz, żebyś nie zdechła. - mówi ironicznie.
- Ale ty jesteś uprzejmy - odpowiadam mu w takim samym tonie.
Wypijam całą zawartość szklanki. Mam nadzieję, że ta woda nie była otruta. Chłopak zabiera szklankę i odstawia ją na stolik.
- I co ja mam z tobą zrobić... - mówi bardziej do siebie, niż
do mnie.- Możesz mnie grzecznie wypuścić, a ja cię nie zgłoszę na policję.
- Nie wierzę ci!
- To zaraz się przekonasz! - kopię go w jego "jabłko Adama". Shawn odskakuje jak oparzony i szuka za plecami
klamki.- Wypuść mnie ty szmaciarzu!
- A chcesz być żywa czy martwa?
- Ja pierdolę, co to za pytanie. Jasne, że żywa.
- W takim razie wypuszczę cię, jak dostanę okup.
- Że co? Ty jesteś jakiś psychiczny?
- No co ty nie powiesz.
Sam się przyznał, debil jeden. Typ ma jakieś rozdwojenie jaźni.
- Nikt Ci nie da okupu!
- Jesteś pewna? A może twój Jeremy coś da.
- Nie da. Nie ma takiej opcji.
- Na pewno? A może go też porwie?
CZYTASZ
i never meant to fall for you | jeremy hutchins
Fanfiction"i never meant to fall in love with you but i did, i don't have to miss you, but i do and i don't need to be with you but i can't be without you..." rozpoczęto: 12.06.2022 zakończono: not yet