dieciséis: i give up

18 7 14
                                    

Uwaga - drastyczne rzeczy!

allison:

Budzę się w obcym miejscu. Chcę zabrać włosy z twarzy, ale moje ręce są przywiązane do krzesła, na którym siedzę. Szamotanie się nic tu nie daje. Rozglądam się więc dokładnie dookoła. Pomieszczenie ma betonową, szarą podłogę, schodzącą tapetę na ścianach, okno z trzema pionowymi kratami.

Wzdrygam się, kiedy słyszę przekręcany klucz w zamku. Drzwi stają otworem, a w nich ujawnia się zakapturzona postać. Przegryzam ze strachu wargę, czekając na ruch tej osoby. Podchodzi powoli do mnie. Kaptur bluzy tego kogoś zasłania twarz, więc nie mogę rozpoznać, kto to do cholery jest. Moje serce z każdą sekundą bije coraz szybciej, a po skroni spływa pot. W pewnym momencie ten ktoś jednym i sprawnym ruchem pokazuje mi swoją twarz. Otwieram szeroko oczy i wstrzymuję głęboko wzięty oddech. Ja dobrze wiem, kto to do jasne ciasnej jest. Przede mną stoi Shawn Mendes, ten psychopata. We własnej osobie.

- Chcesz mnie zabić? - pytam.

- Nie. Zależy mi na czymś innym. - Mendes niebezpiecznie się do mnie przybliża.

Ja wiem, co on chce. Seksu bez mojej zgody. Rzuca się na mnie. Ja nie chcę tego robić. On jest silniejszy ode mnie.
Poddaje się...

***

Po wszystkim zostawia mnie w spokoju. Siedzę w małej, ohydnej łazience. Patrzę na lustro. Nienawidzę się. Dlaczego nie dałam rady się mu sprzeciwić? Wykorzystał mnie. Czy to zgłosić? Ja mam obawę, że jako ofiara takiego przestępstwa będę musiała poruszyć ten temat, a nie chcę. Mówią, że każda ofiara przestępstwa ma prawo do tego, aby należycie zajęto się jej sprawą i poważnie potraktowano jej uprawnienia, które muszą być uwzględniane na wszystkich etapach postępowania karnego. Ja w to nie wierzę. Policja w tych czasach gówno daje. Co jeśli dalej mnie tak będzie przetrzymywał? Nawet mnie zdążą odszukać, a ten psychopata może mnie już dawno zakopać w lesie. Mordercy nie umieją znaleźć, a co dopiero zaginionych.

Boże spraw, aby mnie ktoś wyciągnął z tego bagna...

***

jeremy:

Od paru dni nie widzę Allison ani w szkole ani poza nią. Nie mam zielonego pojęcia, co się z nią dzieje. Dzwonię - ona nie odbiera. Piszę - ona nie odpisuje.

Czy coś zrobiłem nie tak?

Po szkole idę do jej domu. Pukam do drzwi. Otwiera mi jej mama. Cała zapłakana. Co się dzieje?

- Dzień dobry, pani Chamberlain, coś się stało?

- Nie jest dobry, Jeremy. Allison zniknęła.

- Jak to zniknęła?

- Nie mam z nią żadnego kontaktu od paru dni, od kiedy do ciebie poszła. Czy wiesz coś o tym?

- No była u mnie, ale potem odprowadziłem ją do domu. Pod same drzwi.

I nagle mnie olśniło. Ten szmaciarz Mendes musiał ją porwać.

- A zgłosiła pani jej zaginięcie?

- Tak, ale policja zabiera się do tego jak pies do jeża. Mówią, że jeżeli to nie jest osoba niepełnosprawna, chora psychicznie, dziecko czy też kobieta w ciąży to dopiero po dwudziestu czterech godzinach szukają, bo mogła stwierdzić sobie, że chce zmienić swoje życie i noże wrócić. Ja wiem od mojego brata prawnika, że niie ma żadnego przepisu mówiącego, że od chwili zaginięcia do przyjęcia zgłoszenia przez policję musi upłynąć jakiś czas.

Jeżeli policja nie chce jej znaleźć, to ja sam muszę.

i never meant to fall for you | jeremy hutchinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz