14. Trening, mecz wyjazdowy

311 11 2
                                    

Wstałam wcześnie rano. Chciałam na spokojnie wybrać się na trening. Muszę w końcu ćwiczyć, A nie cierpię robić wszystkiego na ostatnią chwilę. Wybrałam z szafy luźny t-shirt i bermudy. Zarzuciłam na siebie bluzę (na wszelki wypadek) i związałam włosy starannie w kucyk, nie chciało mi się robić żadnej skomplikowanej fryzury, i udałam się do kuchni przygotować jakieś szybkie śniadanie. Wychodząc zostawiłam Oliwii, która jescze spała wiadomość, że wrócę po południu. Ku mojemu zaskoczeniu przed moim blokiem stał samochód naszego kapitana. Nakryłam szybko głowę kapturem i podeszłam do auta. Zanim Rasta zdążył wysiąść, żeby mi otworzyć drzwi ja już siedziałam na przednim siedzeniu.

- Co Ty tu robisz Rasta?- zapytałam kiedy odpalił silnik.

- Pomyślałem, że dobrze będzie jeżeli ktoś po Ciebie przyjedzie. Poza tym to co dla nas robisz jest bardzo czasochłonne i...

- Dobrze. Jest mi bardzo miło, że po mnie przyjechałaś. Rzadko mi się to zdarza. A pomaganie wam to ogromna przyjemność. Jednak ostatnio trochę przemyślałam to wszystko, kiedy moja przyjaciółka wróciła. Chodiz o to...

- Że nie możesz już być w drużynie?

- Nie, skądże. Chodiz o to, że jeżeli chcemy utrzymać naszą tajemnicę to lepiej, żeby nikt z drużyny nie spotykał się że mną w wolnym czasie. Powinniście zachowywać się tak jakbyście mnie nie znali.

- Przykro mi to mówić, ale rzeczywiście możesz mieć rację. - Powiedział poważnie zamyślony. - Porozmawiamy o tym na miejscu.

-Tanks, Rasta. - odpowiedziałam po jamajsku. Gdy to usłyszał jego usta lekko uniosły się w górę. Wiem, że język jamajsku jest odmianą angielskiego, ale miło czasem usłyszeć jakieś znajome słowo. Zamierzam przypomnieć sobie języki, których uczyłam się jak byłam w wieku.... kilkunastu lat, A nawet przyswoić parę nowych zwrotów. Myślę, że niektórym by się to spodobało.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce było zaledwie paru zawodników, m.in. Wielki Bo, Ściana, Luźny Joe. Zaraz pojawili się pozostali, ale dopiero po pewnej chwili przyjechali El Matador i Shaker.
Zaraz weszliśmy do tajnego centrum treningowego. Kiedy wyszliśmy z windy przywitał nas widok trenera.

- Witajcie wszyscy. Dziś będziemy ćwiczyć do najbliższego meczu przeciwko Hydrze. Będziemy grali na ich terenie, więc będziemy mieli trudniejsze zadanie, zwłaszcza, że ostatnie mecze wygrali i są aktualnue jednymi z faworyzowanych drużyn. Dziś na początek będziemy grać pod wodą. - wygłosił mowę trener. Zaraz każdy założył swój strój, maskę i weszliśmy do wielkiego, szklanego basenu.

- Teraz pokażcie co potraficie. Rozgrywajcie piłkę i trafcie do celu. - poinstruował.

Zaraz Bo wyrzucił piłkę i zaczęliśmy rozgrywać ją, aby napastnicy mogli zdobyć punkt. Nie było to takie łatwe jak na murawie, bo woda ma większy opór niż powietrze. Po całym treningu byłam wykończona, ale jednocześnie szczęśliwa. Problem był tylko żeby wysuszyć włosy. Co innego Shaker, Bo... Ale mając długie włosy to zaczyna się problem. Wyjęłam szczotkę z torby i zaczęłam czesać włosy. Nagle poczułam na sobie czyjś cień. Przede mną stał Tygrys z jednym ręcznikiem przewieszonym przez ramię, a drugim w dłoni wyciągniętej w moją stronę.

- Arigatō gozaimasu, Tygrysie. - powiedziałam sięgając po ręcznik, a przy tym starałam się nie patrzeć mu w oczy. Ciągle miałam w głowie ostatnie spotkanie.

- Dōzo.- odpowiedział uśmiechniety. - Znasz japoński? - dodał nieco zaskoczony.

- Tylko kilka słów. Kiedyś się trochę uczyłam, ale nie miałam wiele czasu.

- Jeżeli kiedyś chciałabyś wrócić do niego, to chętnie Ci pomogę.

- Dzięki. Będę pamietała. - odpowiedziałam wycierając włosy. Bałam się, że wróci do TEJ nocy w klubie, ale naszczęscie nie poruszał tego tematu. Może dla niego też to wszystko było takie.... sama nie wiem jak to nazwać, niezręczne? kłopotliwe?. Jednak nie musiałam dłużej o tym myśleć, bo właśnie kapitan zebrał wszystkich.

- Razem z trenerem i Gabi uzgodnilismy, że najlepszym rozwiązaniem, aby nasz sekret został tajemnicą, przynajmniej na razie, będzie oddalenie się nieco od niej poza treningami. To znaczy żadnych wypadów, spacerów, przejażdżek. - Powiedział Rasta. Wszyscy zrozumieli przekaz, ale przyjęli go ze smutkiem. Spojrzenie, które Shaker posłał w moją stronę takie jak u małego chłopca, któremu nałożono karę. Tygrys, którego widziałam kątem oka też się trochę zasmucił, ale najwidoczniej rozumiał powagę sytuacji, bo jego zachowanie nie wskazywało na to, że był wzbużony.

- A teraz, jutro mamy samolot. Dalszy treningi przeprowadzimy już na boisku Hydry.

Te słowa trenera trochę mnie zaniepokoiły. Musiałam teraz wytłumaczyć Oliwii to wszystko. Ale sam wyjazd z drużyną wywoływał uśmiech na mojej twarzy.

Zaraz po podaniu wszystkich niezbędnych informacji wybiegłam z centrum treningowego. Chciałam zdążyć na najbliższy autobus. Gdy wchodzilam do windy miałam wrażenie jakby ktoś za mną również zerwał się z miejsca.
Kiedy szłam żwawym krokiem minęło mnie kilka samochodów. Nie zwróciłam zbytnio na nie uwagi. Drużyna dopiero wychodziła z centrum. Jednak po chwili zwróciłam uwagę, że obok mnie jedzie powoli auto. Kiedy sszyba uchyliła się zobaczyłam Tygrysa.

- Może ten dzień bez pomocy zaczniesz dopiero od jutra? - Powiedział zatrzymując się. Oparłam się o drzwi.

- Nie ma mowy.

- Nie daj się prosić dwa razy.

- Eh.. Nie dalej niż do przystanku. - odpowiedziałam po chwili namysłu. Wsiadłam do pojazdu.

- Dlaczego nie chcesz żebyśmy Ci pomagali? Przecież to nic złego. Shaker ma kilku przyjaciół i nie mają problemu z jego sławą.

- Nie uważasz, że po pojawieniu się Shadowa wszyscy zrobią się bardziej podejżliwi? Do tego może pojawić się sto różnych teorii. - wytlumaczyłam Na co Tygrys tylko machnął ręką.
W tej chwili zatrzymał się przy przystanku.

- Jesteśmy. Jesteś pewna...

- Tak, jestem. Dzięki Tygrysie. Do jutra.- odpowiedziałam szybko zamykając drzwi. Właśnie nadjeżdżał autobus.


Supa Strikas footbalerska przyjaźń./ przyjaciółkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz