Miałem już tego dość. Rodzice nie pozwalali mi chodzić do szkoły. Mówili "w domu też masz dobre warunki do nauki". Ale co z tego? Czułem się odizolowany. Na prawdę chciałem mieć przyjaciół czy zwyczajnych znajomych. To ciągłe siedzenie w domu mnie wykańczało.
Ale może zacznijmy od podstaw.
Nazywam się Han Jisung. Mam 16 lat i uczę się w domu, przez surowość i bogactwo rodziców. Nie jestem jakimś specjalnym chłopakiem, a to że mam bogatych rodziców nie znaczy że podoba mi się to tak bardzo i chcę być postrzegany jako ten "bogaty chłopczyk".Zawsze chciałem być taki jak inni; chodzić do szkoły, mieć przyjaciół, spotykać się z nimi po szkole itp. Nie rozumiałem dlaczego rodzice aż tak bardzo chcieli żebym nauczał się w domu. Miałem jednak nadzieję że zmienią zdanie.
- Jisung, czy Pani Hwang ma na ciebie długo czekać? - Usłyszałem krzyk mamy z dołu.
Pani Hwang przychodziła do nas żeby uczyć mnie koreańskiego. Z tego co wiedziałem to miała syna mniej więcej rok ode mnie starszego. Znałem go jednak tylko z opowiadań Pani Hwang.
- Nie, zaraz schodzę. - Odkrzyknąłem matce zakładając na siebie koszulkę. Przejrzałem się w lustrze i westchnąłem.
Wyszedłem z łazienki i znalazłem się w nie dużym, ale też nie małym pokoju, który oczywiście należał do mnie. Spojrzałem na telefonie która jest godzina. Za pięć dziewiąta. Świetnie. Pani Hwang musiała na mnie czekać głupie 15 minut, bo mi nie chciało się ubierać.
Lubiłem ją. Nie była złą kobietą. Nie była też jakoś uparta. Szczerze? Gdybym był na miejscu jej syna cieszyłbym się że mam taką mamę.
Zszedłem po schodach na dół żeby zobaczyć moją mamę stojącą obok Pani Hwang.
- Dzień Dobry, przepraszam że musiała Pani na mnie tyle czekać. - Ukłoniłem się i przywitałem z kobietą.
- Nie musisz przepraszać. To co? Może udamy się do pokoju? - Mogłem usłyszeć w jej głosie rozbawienie. Czy wyglądałem dziwnie?
Popatrzyłem na moją mamę, która tylko patrzyła na mnie zdziwiona ale jednak jakby powstrzymywałam się przed śmiechem. Serio, coś się stało?
- Dobrze, chodźmy. - Odpowiedziałem kierując się w stronę pokoju, w którym już za parę minut nauczycielka koreańskiego miała powtarzać ze mną ostatnie tematy.
Usiadłem na krześle czekając aż kobieta podejdzie i zacznie mnie przepytywać. Jednak gdy już podeszła nie zaczęła mnie pytać tylko cicho się zaśmiała.
- Coś się stało? - Zapytałem zdziwiony zachowaniem kobiety.
- Nie, nie, nic Sungie - Odpowiedziała mi kiedy już się trochę uspokoiła. - Malowałeś się?
- Tak, a coś się stało? Rozmazało się? - Zacząłem panikować. Mama nie wiedziała że się maluję. A co jeżeli tego nie zaakceptuje?
Zaśmiała się. - Można powiedzieć że rozmazała Ci się kreska. - Popatrzyła na mnie roześmiana. I co ja teraz zrobię?
- Przepraszam ale... Zaraz wrócę. - Powiedziałem po czym skierowałem się do łazienki żeby zobaczyć jak źle to wyglądało. Było widać że się malowałem. Ale robiłem to wcześniej i nie było takich przypadków że coś się rozmazało.
Poprawiłem się i wróciłem do pokoju do kobiety, która już siedziała z otwartą książką. Czas się wziąść za naukę.
Kobieta zaczęła zadawać mi pytania, na które odpowiadałem bezbłędnie. No może kilka razy mi się pomyliło, ale nie miała o to problemu. W końcu mogłem się pomylić, prawda?
Po skończonych lekcjach Pani Hwang pożegnała się ze mną. I tak właśnie zostałem sam w pokoju. Nie lubiłem tej ciszy, która towarzyszyła mi większość czasu. Postanowiłem jednak że założę słuchawki i puszczę sobie jakieś piosenki.
Czas mijał szybko. Nie zauważyłem nawet że była już piętnasta. O piętnastej trzydzieści miałem zagrać na pianinie przed moją mamą. Przydałoby się coś poćwiczyć.
Podszedłem do pianina i niewiele myśląc zacząłem grać Gone od Rosé. Lubiłem tą piosenkę jak i granie na pianinie i chociaż według mnie nie wychodziło mi to najlepiej, to moi rodzice - a w szczególności mama - uważali że gram pięknie i żebym nie porzucał tego.
Śpiewałem też czasami na różnych zebraniach. Najgorsze jednak w tym wszystkim było to że wolałem rap od wokalu. I nie mówię że wokal to coś złego. Wokal też kochałem, jednak bardziej pasjonowałem się rapem.
I tak minął mi czas do piętnastej trzydzieści. Grałem i podśpiewywałem sobie pod nosem. Kiedy mama już przyszła zagrałem jej obiecaną piosenkę. Podobało jej się. Przynajmniej tak powiedziała.
Zmęczyłem się całym dniem, więc około godziny siedemnastej położyłem się na swoim łóżku i wtedy wpadłem na wspaniały pomysł, który miałem wprowadzić w życie już następnego dnia.
Podszedłem spakować torbę na następny dzień i z uśmiechem na twarzy położyłem się z powrotem na moje łóżko pozwalając sobie odpłynąć do krainy Morfeusza.
--------------------------------------------------
Witam wszystkich!
Jest to moje pierwsze ff, więc mam nadzieję że wam się spodoba ^^
Będę się starać wstawiać rozdziały jak najczęściej.
Więcej będzie chatu, jednak będą też opisy, nie martwcie się!!
Mam nadzieję że zostaniecie na dłużej i że to ff nie będzie takie złe.
za wszelkie błędy przepraszam
사랑해♡
Miłego dnia/wieczoru/nocy!
CZYTASZ
✔︎ Why me? | minsung
Fiksi PenggemarO Jisungu który przez całe swoje życie był zamknięty w czterech ścianach. I o Minho który pewnego dnia poznaje go wbiegając w niego przypadkowo. Czy zaczną się dogadywać po tym jak jeden z nich zacznie pisać do drugiego anonimowo? Czy ten drugi do...