Rozdział X Ryzyko część 2.

227 19 2
                                    

     Kylo uniósł rękę, rozkazując się zatrzymać. Dłoń Rey odruchowo sięgnęła po rękojeść miecza, ale czekała na jasne polecenie, wytresował ją i chyba nie przeszkadzało to jej.
     – Mistrzu?
     – Nie potrzebujesz go, w przeciwieństwie do chwili przerwy.
     – Nie chcę spowalniać Mistrzu.
     Spojrzał na nią ostrzej, ku zaskoczeniu Rey pchnął ją Mocą na ziemię. Nie zdołała wystarczająco szybko podnieść gardy, aby obronić się. Kylo jedynie pokręcił głową.
     – Erin... Nie użyłem dużo siły. Nigdy nie opuszczaj osłony całkowicie – skarcił ją – dziesięć minut przerwy. Siadaj.
     Przewróciła oczami i uklęknęła, kładąc dłonie na kolanach. Ta pozycja medytacyjna najbardziej ją relaksowała, nawet gdy nie zanurzała się w Mocy. Kylo usiadł naprzeciwko niej.
     – Naszym następnym celem jest wejście do miasta, potrzebuję się spotkać z informatorem. Najlepiej byłoby się dostać również do starego klasztoru. Wątpię, aby pozostał tam jakiś ślad, jednak warto to sprawdzić.
     – Rozumiem Mistrzu.
     – To ta prostsza część Erin. Musisz wiedzieć, że ta planeta ma specyficzną kulturę. Społeczeństwo jest niezwykle silnie patriarchalne. Dodatkowo odsunęli się częściowo od technologii. Kobiety, zwłaszcza te młodsze są całkowicie podległe mężczyznom, a przybysze z innych planet przechodzą indoktrynację.
     Rey skrzywiła się, nierówność wydawała jej się czymś całkowicie niewłaściwym, absurdem. Spojrzała na swoje dłonie, prawa automatycznie ułożyła się w ten sposób, co trzymała miecz.
     – Nie wiem jeszcze, jak cię wprowadzić do miasta, plany się zmieniły, przez co wyruszyliśmy wcześniej. Twój strój nie jest gotowy, a twoje szaty nie spełniają planetarnych wymogów. Przynajmniej jest to sukienka, znacznie gorzej byłoby ze spodniami.
     Wsadził kosmyk włosów za jej ucho. Poczuła dysonans, pogłębione rozdarcie.
     – Musisz wykonywać każde moje polecenie.
     Spuściła wzrok.
     – Jestem ci posłuszna Mistrzu.
     Kylo nie odpowiedział, delikatnie pstryknął ją w ucho. Sięgnął po jej plecak i rzucił manierkę z wodą. Uśmiechnęła się w podziękowaniu, przymknęła oczy, chcąc wykorzystać do maksimum przerwę. Naprawdę była zmęczona, mimo że nie chciała tego przyznać.

     – Erin, czas minął.
     Rey skinęła głową, niechętnie otwierając oczy. Po tym, jak przerwała marsz, ciężej było wstać. Dlatego nie chciała przerwy, wiedziała, jak funkcjonował jej organizm i dopóki nie przerywała działania, mogła kontynuować, ale zatrzymanie się oznaczało niejednokrotnie koniec.
     Kylo wyciągnął rękę, Rey nie chciała jej przyjąć, przyznać się do tej słabości. Zaczęła się podnosić. Ren chwycił ją za dłoń, pomagając. Myślała, że na tym się skończy, ale jej nie puszczał. Dostrzegła jego uśmiech, delikatnie ścisnął dłoń i pogładził kciukiem. Lekko ją pociągnął, zrozumiała, że miała za nim iść.
     Ciepło jego dłoni było czymś niesamowitym, Rey czuła pod palcami fakturę skóry, jego silne palce jednocześnie będące tak delikatne. Skupiała się na tym całkowicie nowym uczuciu, było czymś tak niezwykłym, niesamowitym. Tempo nadal było dla niej trudne, ale nie myślała o tym. Nie skupiała się na nawet na podziwianiu otoczenia, wyłącznie na tym dotyku i jego silnej obecności w Mocy.

     Kylo ponownie się uśmiechnął, nie sądził, że proste chwycenie jej za dłoń będzie znaczyć tyle dla nich obojga. Erin nie ukrywała swoich emocji i nie chciał za to karcić, zwłaszcza że istniała możliwość, że świadomie je odsłoniła, aby pokazać mu co czuła.
     Kiedy tak ją trzymał, czuł, jak Moc przepływała pomiędzy nimi, łącząc ich jeszcze mocniej niż wcześniej. Potęgi ze sobą oddziaływały, przyciągając się wzajemnie. Czuł, że to było właściwe, że tak zawsze powinno być, mimo sprzeczności ze wszelkimi regułami Ciemnej Strony. Nigdy nie powinien się przywiązać, nigdy nie powinien spojrzeć na nią inaczej niż na uczennicę, a jednak... Serce biło mu szybciej, czuł to pociąganie. Moc ich łączyła! Chciał stłumić inne uczucie, które z tym się łączyło, słabość, która zawsze gdzieś się czaiła mimo prób wykorzenienia. Stanowczo zaczerpnął z gniewu wewnątrz siebie, przypomniał sobie przeszłość.
     Erin syknęła, natychmiast rozluźnił palce, nie chcąc zrobić jej krzywdy. Spojrzała na niego swoimi przenikliwymi oczami, tak jakby wiedziała. Przez chwilę zastanawiał się, czy uczennica go nie przejrzała, była tą wrażliwą, a dodatkowo między nimi było połączenie. Odtrącił od siebie tę myśl, bariery chroniące jego umysł były szczelne.
     Spojrzał na nią, na jej skórę oświetlało słońce rozproszone przez gęstą roślinność, podkreślając rysy twarzy i tworząc odblaski we włosach. Miała lekko rozchylone usta, nie była przyzwyczajona do wilgotnego klimatu i ten wyraźnie zaczynał ją męczyć. Nie potrafił się na nią napatrzeć.

Nadzieja REMAKE |Reylo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz