Rozdział XXVIII Myśliwiec część 1.

176 14 2
                                    

Była niewyspana, poparzona od miecza świetlnego, już samo to wystarczyłoby, aby miała paskudny humor, niestety doświadczyła czegoś, co wcześniej Rey znała wyłącznie z opowieści – kaca. Głowa pulsowała ostrym bólem, światło było zbyt jasne, a wszelkie głośniejsze dźwięki powiększały cierpienie.
Na Jakku nie chciała nigdy marnować środków na alkohol, dodatkowo zawsze trzymała się daleko od osób pod wpływem, przez zaburzone racjonalne myślenie stanowili największe niebezpieczeństwo. Później została padawanką i odkryła, że smak piwa ją odrzucał, a mocniejsze trunki zostały jej zakazane.
Rey odnosiła nieprzyjemne wrażenie, że Luke był wyjątkowo złośliwy w trakcie treningu, albo zwyczajnie złe samopoczucie sprawiło, że wszystko odbierała inaczej. Dzisiaj na razie nie padło ani jedno słowo na temat związku, ale wiedziała, że za moment miało się to zmienić. Wraz z Benem zostali wezwani do gabinetu Lei, o tym, że mieli się tam znaleźć razem, dowiedziała się, widząc go na korytarzu. Chwycili się za dłonie, ścisnął jej palce, dodając otuchy.
– Spokojnie, jesteśmy razem.
– Wiem – odpowiedziała cicho, nie czuła strachu jedynie pewnego rodzaju napięcie. Ukrywali ważną rzecz przez długi czas i wiedziała, że dużej liczbie osób się to nie podobało. Niemniej była bardzo wdzięczna, że mieli być obok siebie. No i na razie mieli to być wyłącznie Luke i Leia.
Rey potarła po raz ostatni skroń, chciałaby, aby to oszołomienie wreszcie znikło, na długo obrzydzono jej wszelki alkohol. Usłyszała cichy śmiech Bena, spojrzała na niego ostrzej, zdążyła już się dowiedzieć, że to on podpuścił Poe.
– Złośnico... – skarcił ją – nie rób takiej miny. Idziesz? Bo jak się spóźnisz, nie będę cię bronić.
Weszli razem, Luke i Leia już na nich czekali, Rey zdawała sobie sprawę, że w zasadzie Ben również za moment mógł ją skarcić.
– Nie przejmuj się aż tak Rey – powiedział zaskakująco łagodnym tonem Mistrz – jak mówiłem, nie jestem zachwycony waszym postępkiem, ciebie też to dotyczy Ben – dodał nieco twardziej – Rey jest padawanką, a ty rycerzem, co wiąże się z pewnymi obowiązkami. Wczoraj to nie był odpowiedni moment, chcielibyśmy jednak lepiej zapoznać się z sytuacją.
Spojrzała pytająco na Bena, przez moment chciała, aby to on wyjaśnił, ale uświadomiła sobie, że on od pewnego czasu chciał powiedzieć, a to ona nie miała odwagi.
– To nie jest jego wina Mistrzu – powiedziała – to ja się bałam, nie potrafiłam się przekonać. Mam problem z zaufaniem, zawsze miałam, a choć myślałam, że sobie poradziłam z Glavis, to ta sytuacja pokazuje, że tak nie jest. Miałam... Mam poczucie winy, ale nie mogłam się przełamać, zwyczajnie byłam za słaba. Męczyliśmy się oboje, ukrywanie się nas dusiło, a ja nie potrafiłam powiedzieć „tak". Obawiam się, że gdyby nie ten impuls... Nie wiem, czy bym się przełamała.
Spodziewała się konsekwencji, złości, ale Mistrz podszedł i ją przytulił, była napięta, ale nie uświadamiała sobie, że potrzebowała tego gestu od starszego Jedi.
– Dziękuję Mistrzu – powiedziała cicho.
– Może usiądziecie? – zasugerowała Leia. – Mamy dość sporo do omówienia, ja ze swojej strony chciałabym wiedzieć na ile jest to poważne, nieco namieszaliście. Później mój brat wam natrze uszu.
– Ryzykowaliśmy więcej, niż życie – powiedział Ben – miłość jest niemal równorzędna ze zdradą, w moim wypadku skończyłoby się w końcu śmiercią, bolesną, ale Snoke nie zaryzykowałby długiego uwięzienia. Rey prawdopodobnie by przeżyła, ale długo by cierpiała – dodał ponuro – później mógłby jeszcze chcieć ją wykorzystać. Więc tak, kochałem wtedy Rey na tyle mocno, aby to wszystko zaryzykować, a moje uczucie tylko rośnie, mimo że są momenty, kiedy czuję frustrację i jestem bliski utraty cierpliwości.
Luke roześmiał się cicho.
– Nie dziwię się, nasza padawanka potrafi wystawić cierpliwość każdego na próbę. Nie patrz tak na mnie Rey, nie wszystko jest twoją winą, ale nie dziwię się Benowi. Wracając, widzę waszą więź, widziałem, odkąd przybyliście tutaj, mimo słabości Rey, ale nie potrafiłem jej dopasować. Nie uważam miłości za nic złego, jednak musicie uważać, aby uczucie nie przysłaniało wam racjonalnego myślenia. Zwłaszcza ty Ben, jako rycerz Jedi odpowiadasz za nią i jej szkolenie. Jest moją padawanką, ostateczne decyzje są moje, ale nie ma co udawać, że nie jesteś ważny.

Nadzieja REMAKE |Reylo|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz