25

845 105 35
                                    

Z początku miał być to jedynie krótki spacer, jednak w życiu często bywało tak, że wcale nie szło według ustalonego wcześniej planu. Zwłaszcza że buzie im się nie zamykały i cały czas rozmawiali o czymś. Tak jakby fizycznie nie byli w stanie utrzymać ciszy na dłużej niż kilka, krótkich momentów.

Oczywiście żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Bynajmniej, byli wręcz w skowronkach, gdy spacerowali w tak uroczej scenerii, nieustannie ze sobą rozmawiając. Jisung czuł się jak na randce, przez co nie był w stanie pozbyć się rumieńców i delikatnych motylków, który zabawnie łaskotały jego wnętrze.

Spoglądał na starszego, który szedł przed siebie z łagodnym uśmiechem, a jego serce robiło fikołki. Kolejny raz doszedł do wniosku, że był naprawdę szczęśliwy. Miał dużo szczęścia, że było mu dane poznać Minho, który teraz nieustannie wypełniał jego myśli. Pomyśleć, że z początku był zły na swoją babcię, że przez nią wylądował w tym świecie. Pokręcił lekko głową z niedowierzaniem.

Teraz nie chciał już nawet wracać do siebie, mimo wyczuwalnej tęsknoty, która go czasami odwiedzała. Było mu dobrze z braćmi Lee.

— Jisungie... — zaczął nagle starszy, zwracając jego uwagę.

— Tak hyung? — przechylił lekko głowę w bok z zaciekawieniem.

Ciemnowłosy odwrócił się w kierunku Jisunga jedynie połowicznie, a na jego twarzy można było dostrzec lekki uśmiech. Nie był on jednak wesoły, co było aż nazbyt widoczne. Jego oczy również nie lśniły już od iskierek radości, które je wypełniały do tej pory. Widok ten zmartwił Hana, który lekko ściągnął brwi.

— Zostawisz nas, prawda? — spytał zbolałym głosem, na co młodszy aż poczuł ból w klatce piersiowej.

Wydawało mu się, że starszy czytał mu w myślach. Czemu tak nagle poruszył ten temat?

Postanowił jednak nie rozwodzić się nad tym, a za to zrobił krok w kierunku Minho, by niepewnie złapać za jego dłoń. Była ciepła. Smukłe palce od razu złączyły się z tymi jego w mocnym uchwycie. Zupełnie jakby bali się, że lada moment coś ich rozdzieli.

— Nie. Nie zostawię was. — uśmiechnął się słabo, by pocieszyć go. — Chyba że będziecie tego chcieli. — dodał po chwili, odwracając mimowolnie wzrok.

Zadrżał na delikatny dotyk na dłoni. Kciuk Minho powoli gładził jego skórę, sprawiając, że zakochane serce Jisunga ponownie zrobiło fikołka.

— Chcę żebyś został. Znaczy chcemy. — westchnął Lee cicho, samemu pesząc się przez małą gafę jaką popełnił.

Zaskoczony Jisung za to spojrzał na niego z rumieńcami zdobiącymi jego twarz. Ciemne, sarnie oczy jakby zalśniły jaśniej na słowa Lee.

— Chcesz...? — powtórzył, a kąciki jego ust niekontrolowanie uniosły się ku górze.

— Oczywiście, że tak. I nie ciesz się tak głupkowato.— prychnął zawstydzony Minho, przy czym pstryknął młodszego w czoło.

Po lesie rozniósł się wesoły śmiech Hana, który zaczął przekomarzać się ze zrezygnowanym Minho. Chociaż ten drugi wydawał się być niezadowolony z obecnej sytuacji, to tak naprawdę jego serce kompletnie wariowało, a on sam miał ochotę skakać pod same gwiazdy. Bo jego miłość nie zamierzała ich opuszczać, a przecież tego bał się najbardziej.

Spojrzenie czekoladowych migdałków skierowało się na Jisunga, który zadowolony szedł przed siebie z szerokim uśmiechem. Wyglądał tak pięknie, że Minho miał wrażenie, że ponownie się w nim zakochiwał. Był zjawiskowy.

— Wracamy powoli? — zaproponował starszy, na co blondyn spojrzał na niego z żalem. — Robi się już późno, poza tym tak będzie bezpieczniej. — uśmiechnął się przepraszająco.

— Wracamy. — zgodził się ze smutkiem Han, jednak przygnębienie nie trwało długo, ponieważ starszy objął go ramieniem i delikatnie rozrzucił jego włosy na wszystkie strony świata.

— Jesteś uroczy. — zaśmiał się perliście Lee, po czym zabrał zarówno swoją dłoń, jak i ramię.

Młodszy ponownie uniósł na niego zaskoczony wzrok, któremu towarzyszyło widoczne zawstydzenie. Uśmiechnęli się do siebie, mimo wszystko, by następnie ruszyć w drogę powrotną do ich ukochanej chatki.

Świat jednak nie zamierzał im pozwolić na bezproblemowy powrót, ponieważ w pewnym momencie usłyszeli szelest. Starszy od razu stanął, chwytając Hana za rękę, by pociągnąć go za siebie, dzięki czemu osłaniał go. Jego wzrok był utkwiony w poruszających się zaroślach.

Wystraszony Jisung sam również tam spoglądał, nieświadomie wbijając palce w barki swojego towarzysza. Nie mieli pojęcia co kryło się w ciemnościach, jednak starszy chłopak sięgnął do swojego pasa, by powoli wysunąć ostrze, którym zamierzał się bronić bądź atakować. Słysząc nierówny oddech Hana mimowolnie spiął się, chcąc go chronić.

Wreszcie z zarośli wyskoczył... mały królik, który uciekł, gdy tylko ich zobaczył. Stali chwilę w szoku, próbując przetworzyć to co się właśnie stało.

— Króliczek... — mruknął zszokowany Han, mrugając szybko, a Lee ponownie schował broń z ulgą. — Nawet wyglądał jak ty. — dodał po chwili, zabierając dłonie z barków swojego obiektu westchnień.

Ciemne oczy szybko spojrzały w jego kierunku z wyraźnym szokiem i niezrozumieniem, na co mimowolnie się zaśmiał.

— Jak ja? — powtórzył skołowany Minho, spoglądając za blondynem, który go wyminął i ruszył dalej. — Co masz na myśli? Jisung! — zawołał, biegnąc za nim, ale młodszy jedynie parsknął śmiechem, nie udzielając mu odpowiedzi.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz