26

827 104 31
                                    

Tego dnia cała trójka miała dzień wolny od pracy, dlatego żaden z nich nie wstał przed południem. W chatce było wyjątkowo cicho, ponieważ mieszkańcy spali głęboko do późna, próbując odpocząć. Pierwszy oczy otworzył Jisung, który od razu zaczął się przeciągać, ziewając w zaciśniętą pięść, którą następnie przetarł powieki.

Promienie słoneczne wpadały do kuchni przez okno, które zapomniał zasłonić firanką przed położeniem się spać. Ciepłe światło rozjaśniało pomieszczenie w akompaniamencie śpiewu ptaków, które grały koncert wśród otaczających ich drzew. Han ułożył się wygodnie w pierzynie i uśmiechnął się pod nosem, czując się po prostu komfortowo. Było mu tak cholernie dobrze, że aż ciężko było mu uwierzyć, że nie śnił już.

Powoli przesuwał spojrzenie po całym pomieszczeniu, wzdychając pod nosem. Naprawdę podobało mu się jego aktualne życie, nie mógł prosić o nic więcej. Zdał sobie sprawę, że wreszcie był szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy. Miał najlepszego przyjaciela Felixa i Minho, który go wspierał i przyprawiał o motylki w brzuchu. Tylko to się liczyło.

Przeciągnął się kolejny raz, po czym postanowił wstać ze swojego posłania. Z pomocą starszego Lee udało mu się zbić łóżko, na którym spał, dlatego już nie męczył się na workach siania czy też ławce. Przynajmniej nie wstawał już obolały i faktycznie się wysypiał.

Westchnął pod nosem, by rozejrzeć się po kuchni. Przydałoby się zrobić coś do jedzenia dla wszystkich domowników, tylko co? Śniadanie? Obiad? Połączenie? Rozbawiony pokręcił głową, by wziąć się do gotowania, uważając przy tym żeby zbytnio nie hałasować. Bracia Lee ostatnimi czasy byli naprawdę przemęczeni, zwłaszcza Minho. Zasługiwali na spokojny, długi sen.

Po mniej więcej godzinie w pomieszczeniu zjawił się dwudziestopięciolatek, który cały czas przecierał oczy, ziewając delikatnie. Han wręcz nie był pewny czy starszy już się obudził, czy może jeszcze był w półśnie.

— Dzień dobry hyung. — przywitał się rozbawiony, obserwując go i mieszając w garnku.

— Dzień dobry Sungie, co tam pichcisz? — uśmiechnął się sennie chłopak i powoli podszedł do niego, by zajrzeć do garnka, układając brodę na ramieniu zawstydzonego blondyna.

— Zupę. — przyznał nieśmiało. — Zrobiłem też racuszki na śniadanie, więc jak masz ochotę to są na stole. — dodał cicho, czując, że jego serce zaczyna mocniej obijać się o żebra przez bliskość Minho.

Chłopak mruknął twierdząco, jednak wcale się od niego nie odsunął, zamiast tego zamykając zmęczone oczy. Nie wiedział czemu, ale Jisung pachniał polnymi kwiatami, poza tym był tak ciepły, że nie sposób było się od niego oderwać. Wiedział, że nie powinien tak robić, jednak to było silniejsze od niego. Chciał być blisko młodszego, wręcz musiał być blisko.

— Hyung? — szepnął niepewnie Han, gdy poczuł obejmujące go ramiona.

— Mogę cię przytulić Jisungie? — mruknął niewyraźnie tuż przy uchu Hana, którego policzki pokryły się uroczymi rumieńcami.

Młodszy powoli obrócił się w ramionach Lee, by następnie samemu wtulić się w jego tors, przymykając oczy. Uścisk wokół jego talii wzmocnił się, co wzbudziło motylki w jego brzuchu do lotu. Nie wiedział co się działo z Minho, ale zdecydowanie mu się to podobało, dlatego uśmiechnął się lekko, wtulając policzek w pierś starszego.

Stali tak dłuższą chwilę, tuląc się do siebie mocno i ciesząc się swoją bliskością. Kompletnie nie zwrócili uwagi na piegusa, który stanął w progu swojego pokoju, spoglądając na nich zaskoczony. Musiał aż przetrzeć oczy żeby upewnić się, że na pewno się obudził i nie miał zwidów. Rozważał czy przeszkadzać im, jednak szybko chwycił kilka placuszków, które dostrzegł na stole i ponownie schował się w swoim pokoju, próbując powstrzymać chichot. Było lepiej niż sądził.

W tym czasie tuląca się dwójka odsunęła się od siebie z lekkimi uśmiechami oraz rumieńcami.

— Jak się spało? — zapytał pogodnie Lee, siadając przy stole, by złapać jeden z racuszków i zacząć go jeść. Otworzył szerzej oczy, ponieważ był naprawdę dobry. — Świetnie ci wyszły. — pochwalił młodszego.

— Dziękuję. — zachichotał nieśmiało Han, zerkając na zupę. — Wyjątkowo dobrze, aż nie chciało mi się wstawać. A tobie? — wesołe, sarnie oczy skierowały się ponownie na Minho, który poczuł, że jego serce wręcz się topi.

— Pospałbym jeszcze, jeśli mam być szczery, ale trzeba wziąć się do roboty. — przyznał, biorąc kolejnego racuszka, który zniknął w mgnieniu oka.

— Jakiej roboty? Dzisiaj masz odpoczywać. — fuknął zaskoczony Ji, podchodząc do niego powoli, by ułożyć sobie ręce na biodrach.

Starszy na to zaśmiał się delikatnie i wbił wzrok w ciemne oczy chłopaka.

— Skoro nie zamierzasz nas opuszczać to nie sądzisz, że przydałby ci się pokój? Nie możesz cały czas mieszkać w kuchni. — uniósł lekko brew, po czym się podniósł, by złapać za kawałek węgla oraz pergamin, na którym zaczął rysować projekt. — Trzeba to rozplanować, zebrać materiały i zrobić przed zimą. — mruknął pod nosem.

Zaskoczony Han stał chwili w ciszy, a na jego twarzy zaczął formować się szeroki uśmiech. Pod wpływem emocji owinął szyję Lee ramionami, by mocno go przytulić z cichym piskiem.

— Jesteś najlepszy hyung! Tylko mam nadzieję, że wiesz, że ci pomogę. Ostatecznie pracuję u stolarza. — zaznaczył, zerkając na szkic.

— Ja też pomogę! — usłyszeli zagłuszony drzwiami krzyk Felixa, na co spojrzeli się na siebie zaskoczeni, by następnie parsknąć śmiechem.

Zapowiadało się sporo pracy.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz