58

924 107 37
                                    


Kolejny raz zmęczony Jisung wtoczył się do windy i opadł się o jedną ze ścian, czekając aż znajdzie się na swoim piętrze. Jedyne o czym marzył to schować się w ramionach Minho i iść spać, a wcześniej zjeść nieziemsko dobry obiad. W duszy cieszył się, że niedługo wrócą do świata starszego, ponieważ praca u stolarza z jakiegoś powodu nie męczyła go aż tak bardzo.

Westchnął cierpiętniczo, gdy winda zatrzymała się, a on wysiadł, by następnie iść do mieszkania. Wszedł do środka i zdjął buty oraz kurtkę, odrobinę zdziwiony, że Minho jeszcze do niego nie przyszedł. Z początku trochę go to zaniepokoiło, ale uspokoił się, gdy usłyszał telewizję.

— Minho... — jęknął żałośnie na całe mieszkanie, idąc powoli do salonu, ale w połowie drogi zatrzymał się zaskoczony.

Starszy stanął w progu, trzymając w dłoniach ciasto i uśmiechając się do niego szeroko.

— Wszystkiego najlepszego Jisungie! — zawołał radośnie, a skołowany Han zmarszczył brwi. — Zapomniałeś o własnych urodzinach? — parsknął z niedowierzaniem, widząc jego zagubienie.

I wtedy młodszy wciągnął głośno powietrze, po czym zakrył usta. Jakim cudem mógł zapomnieć o swoich urodzinach? Czy był aż tak zmęczony?

Ponownie spojrzał na ciasto w dłoniach Minho oraz na samego chłopaka, który zaśmiał się łagodnie. Po chwili podszedł do niego i cmoknął go w policzek.

— Upiekłem ciasto, ale jak tak myślę to najpierw powinieneś zjeść obiad, więc teraz go nie dostaniesz. — uśmiechnął się złośliwie.

Przeszli do kuchni, gdzie starszy odstawił wypiek na blat i miał już nałożyć Jisungowi jedzenie, ale on go powstrzymał. Złapał go za materiał bluzy i pociągnął do siebie, by złączyć ze sobą ich usta na kilka, dłuższych chwil.

— Dziękuję. — szepnął z uśmiechem, spoglądając w oczy wypełnione radosnymi iskierkami.

— Nie masz za co. A teraz siadaj, pewnie jesteś głodny. — odszepnął łagodnie.

Dopiero gdy Han zjadł, ukroił im po kawałku tortu, za który się wzięli. Nie miał pojęcia czy mu się udał, ponieważ pierwszy raz używał tych wszystkich rzeczy. Nie posiadał też dużego doświadczenia, ponieważ to Felix zawsze zajmował się wypiekami, ale chciał coś zrobić dla swojego ukochanego, skoro nie mógł mu dać żadnego prezentu. Wziął więc kęs ciasta i w duszy odetchnął z ulgą, gdy okazało się, że wyszło przyzwoicie.

A już na pewno było zjadliwe.

— Widzę, że talent cukierniczy jest u was rodzinny. Jest przepyszny. — pochwalił go Jisung z szerokim uśmiechem i dokończył swój kawałek.

Pozmywał szybko naczynia, po czym pisnął, gdy starszy wziął go na ręce. Nie protestował jednak i pozwolił zanieść się do salonu, gdzie starszy posadził go na swoich kolanach. Sam mimowolnie się w niego wtulił, oddychając z ulgą. Tego potrzebował.

— Niedługo wracamy, wiesz? — szepnął cicho Minho, gdy młodszy przekręcił się, by siedzieć na jego kolanach bokiem.

— Wiem hyung, wiem. Widzę, że obydwaj nie możemy się doczekać. — zaśmiał się delikatnie, gładząc policzek ukochanego. — Ciekawe jak mają się Felek i Seungmin. — westchnął po chwili, a Lee wtulił go w siebie bardziej.

— Też zadaję sobie to pytanie. — przyznał po chwili Minho, kładąc wolną dłoń na kolanie młodszego, by delikatnie je gładzić.

Odrobinę martwił się o swojego brata, chociaż wierzył, że naprawdę był w dobrych rękach. Nie lubił się z Seungminem, jednak wiedział, że nie był on złym człowiekiem. Fakt, że przyjaźnił się z Jisungiem jedynie utwierdzał go w tym przekonaniu.

Westchnął cicho, wtulając swój policzek w ten należący do Hana, który zaskoczony uśmiechnął się delikatnie.

— Co tam Min? — szepnął, obejmując go wygodnie wokół szyi, gdy on dalej głaskał jego kolano, co odrobinę go łaskotało.

— Jesteś bardzo ciepły. I uroczy. — mruknął z przymkniętymi oczami, na co młodszy zaśmiał się cicho. — Jisungie... — zaczął nagle.

Uświadomił sobie to dopiero teraz, przez co pluł sobie w brodę. Nie rozumiał czemu zajęło mu to aż tyle czasu, ale miał nadzieję, że młodszy nie będzie miał mu tego za złe.

— Tak? — wtulił się w niego bardziej z zaciekawieniem.

— Tak pomyślałem. Obydwaj się kochamy i jesteśmy ze sobą bardzo blisko... — westchnął, a Jisung nie dowierzał własnym oczom. Lee Minho był zawstydzony. — I już trochę czasu minęło odkąd wyznaliśmy sobie uczucia. — dodał, odwracając wzrok.

Han z niedowierzaniem obserwował jak policzki starszego pokrywają się rumieńce. Czy przypadkowo przeteleportował się do innej rzeczywistości? Czemu chłopak był tak zawstydzony?

— Spokojnie, nie stresuj się. — pocieszył go, czule muskając policzek ustami.

Minho odetchnął cicho, po czym uśmiechnął się do niego wdzięcznie.

— Zgodziłbyś się bym nazywał cię swoim? Naprawdę bardzo cię kocham i chciałbym, żeby to co nas łączy było oficjalne. — wyrzucił to z siebie wreszcie, na co zaskoczony Jisung na chwilę zamarł.

On też przez ten cały czas nie pomyślał, aby zapytać go o związek. Czy byli aż tak zajęci cieszeniem się sobą i swoją bliskością, że obydwu im to wypadło z głowy?

Uśmiechnął się szeroko pod nosem, krzyżując ich spojrzenia ze sobą i ucałował kącik ust starszego.

— Oczywiście, że tak. Przecież wiesz, że cię kocham. Cały ten czas byłem twój. — zaśmiał się delikatnie i pisnął, gdy został zasypany deszcze słodkich całusów.

— Ja ciebie też kocham, najbardziej na wszystkich światach. — odparł wesoło między buziakami, po czym spojrzał w roześmiane, czekoladowe tęczówki młodszego.

Nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, że byli oglądani przez Seungmina i Felixa, którzy wreszcie odwiedzili maga. Kim zapłacił kilka monet, dzięki czemu mogli sprawdzić co działo się z tą dwójką, którą teraz oglądali w szklanej kuli. Nie słyszeli co prawda ich rozmowy, ale wystarczyło im to co zobaczyli. Obydwaj uśmiechnęli się szeroko, zerkając na siebie.

Seungmin co prawda poczuł lekkie ukłucie w sercu, jednak zignorował je, wiedząc, że niedługo minie. Cieszył się, że Jisung był szczęśliwy, nawet jeśli był u boku Minho, który swoją drogą miał niebywałe szczęście, że Han go pokochał. Dwudziestodwulatek był naprawdę wyjątkowy. Westchnął pod nosem z uśmiechem.

Dobrze, że chociaż tym razem nie nawalił, ponieważ musiałby mu chyba wybić wszystkie zęby, gdyby znowu skrzywdził Jisunga. Chwilę jeszcze spoglądali na parę, która wtulała się w siebie, rozmawiając i wymieniając się drobnymi pocałunkami, ale postanowili dać im prywatność. Było im odrobinę dziwnie ich tak podglądać.

Podziękowali starszemu mężczyźnie, po czym opuścili jego dom, by spacerem wrócić do posiadłości rodziny Kim.

— Cieszę się. — powiedział nagle Felix, wyrywając swojego towarzysza z zamyślenia. — Cieszę się, że go odnalazł i że układa im się. — dodał, po czym spojrzał na Seungmina i uśmiechnął się wesoło.

Szybko ten gest został odwzajemniony, a wyższy westchnął cicho.

— Ja też. Dobrze widzieć Jisunga szczęśliwego. — odparł beztrosko. — Twój brat ma szczęście, mam nadzieję, że więcej niczego nie zepsuje. — pokręcił głową, na co piegus przytaknął cicho.

Teraz wystarczyło poczekać aż wrócą do tego świata.

Fairytale | Minsung [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz