Uczucie, ktore rozpaliłeś we mnie
jak ogień - ono teraz mętnie
Lecz nie na długo
Bo ono odżyje i to będzie głupstwoTo uczucie najpierw mnie od środka spali
A potem - kiedy inni już wstali
Odrodzi się jak Feniks z popiołów
I potem leci na dach kościołuDlaczego?
Żeby mojego kochanka zawiadomiło.
Iż mimo jego ignoranctwa
Moje uczucie dalej płynie bez większego matactwaGdyż teraz wie, że to tylko ciebie kocha
I już nie ma focha
Lecz potem znów cierpienie i ból nastanie
A ja moje smutki utopie w wannieA potem znowu - Feniks powstanie
I tak w kółko moja miłość do ciebie jest gorąca
Raz jest zimna jak lód, a raz jak ogień rażącaNa początku byłeś sam ty,
Potem moje wyobrażenie - my
A na samym końcu ja
Z tą miłością samaKocham cie!
Nie, teraz nie!
Nienawidzę cie?
Nie, to też nie...Czy istnieje lekarstwo na wyrawanie się ze szponów miłości?
Czy przez to nie stracę swej młodości?Wydostać się chce od uczucia tego
Wyzwolić się i być panią życia mego
Lecz nie mogę, gdy ciągle mnie trzymasz
I gdy tylko chcesz to moje imię wołaszA ja jak głupia, biegnę co ciebie przez świat cały,
I nie zwracając uwagi jakiś ty przy nim mały.Na sam koniec ci powiem,
Że to uczucie, to pomnik za życia
Znów się odrodzi jak FeniksNon omnes moriar...
09.07.2022r.
CZYTASZ
Nie wypowiedziane słowa | Wiersze
PoetryZbór wierszy pisanych, gdy autorka ma za dużo w głowie. Zapraszam.