No misie pysie kolorowe przed wami jeden z bolesnych rozdziałów...
przepraszam was tez za te mini opóźnienie ://
Miłego czytania wiecie co zostawić :))
________________________________Chase Crown
W drodze do domu siedziałem i patrzyłem na drzewa, które rozmazują się podczas szybkiej jazdy. Przede mną znajdowała się Bonnie, która na siłę próbowała mnie zmusić do rozmowy z rodzicami. Ponownie zostawiłem jej słowa bez komentarza, a dziewczyna zmarszczyła nos z zdenerwowania. Westchnąłem na ten czyn.
To nie tak, że jestem dla rodziny nie dobrym synem. Zawsze starałem się być najlepszy, jednak dla ojca to za mało. Matka przestała być wymagająca i próbuje jakoś odnowić ze mną lepszy kontakt. Problem tkwi we mnie. Nie umiem z nimi rozmawiać, wszystko stało się przez jedną sytuację.
Miałem dwanaście lat. Żyłem w najlepszym świecie. Kochająca matka, mała siostra i ona. Aurora Moore, w której byłem zauroczony. Była jedyną dziewczyną ludzką, jaka przypadła mi do gustu. Moja mama wiedziała o niej. Wtedy królowa Victoria była dla mnie jak matka. Zawsze chciała poznać moją Ari, jednak nie mogłem złamać obietnicy. Wszystko było jak w najlepszym porządku, jednak gdy tylko ojciec się dowiedział jak bliska mi była...
Jednego dnia wszystko przepadło. W moim życiu wybuchł istny chaos. On zrobił coś co mnie zniszczyło. Nigdy mu tego nie wybaczyłem. Miałem dwanaście lat, kiedy poczułem prawdziwy ból. Od tamtego czasu już nigdy nie byłem tym samym Chasem. Moja osłona zaczęła się odsłaniać, gdy znów zobaczyłem te blond włosy. Na początku nienawidziłem jej i obwiniałęm za błędy ojca, ale wszystko się zmieniło. Teraz znów liczyła się dla mnie ta dziewczyna. Ponownie zacząłem ją lubić.
— Ziemia do Chase'a — pomachała mi przed twarzą Bonnie.
— Jeśli znów masz zamiar robić mi wykład o..
— Nie, jesteśmy przed domem książe – przerwała mi na co przewróciłem oczami.
To nigdy nie był mój dom..
Zeszłam po schodkach z karocy wciąż milcząc. Dochodzi godzina szesnasta, więc pewnie ojciec znów nas wyzwie, że musiał czekać z obiadem. Służący wzięli od nas torby i kazali iść do jadali. Ich władca wydał rozkaz, który muszą spełnić. Prychnąłem na tą myśl i wraz z siostra szliśmy do danego nam miejsca. Otworzyłem drzwi wpuszczając Bon pierwszą. Powitał nas uśmiech matki i surowy wzrok ojca.
— Spóźniliście się — zaczął doniosłym tonem.
— Ojcze..
— To moja wina miałem trening — odparłem wyprzedzając siostrę, aby nie miała problemów.
— Och nic nowego — zaczął swoim tonem. — Siadaj Bonnie, a Chase po obiedzie pójdzie do sali tronowej na rozmowę — dodał wskazując, aby usiadł.
— Lucas.. — odparła matka.
— Pozwoliłem ci się odezwać Victorio? — zapytał surowym tonem.
— Nie, ale.. — nie dokończyła.
— Znasz zasady prawda? — zapytał, a matka tylko kiwnęła głową.
Zaczęliśmy nasz posiłek, na który wcale nie miałem ochoty. Ledwo co zjadłem jedną czwartą talerza. Ojciec popijał wino, a ja miałem ochotę dodać tam trucizny. Nienawidziłem go całym sercem, nie mogłem na niego patrzeć. On wydaje tu rozkazy i jest ponad wszystkich, a ludzie ślepo w niego wierzą. Dla innych może być kimś, jednak dla mnie zawsze będzie nikim. Od ośmiu lat nie czuje do niego innego uczucia oprócz nienawiści. Zniszczył moje dzieciństwo. On zniszczył moja dobra stronę.
CZYTASZ
Crystal
Fantasy„ Czy skrywane uczucia wreszcie nas przerosły?" PIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII MAGIC