ROZDZIAŁ 1

1K 75 56
                                    

ZDRAJCA
___________________________

— Ron — wysyczała groźnie, gdy głośne sapanie chłopca uniemożliwiło jej podsłuchanie rozmowy rozwijającej się za szczelnie zamkniętymi drzwiami. — Czy mógłbyś uspokoić swój oddech lub poczekać w innym miejscu? — Zacisnęła usta w wąską linię, mierząc chłopca sfrustrowanym spojrzeniem. — Zdam ci relację, jeśli czegoś się dowiem.

Ron oblizał spierzchnięte wargi i skierował zdezorientowane oczy na twarz Hermiony, marszcząc rdzawe brwi w zmieszaniu.

— Oddycham normalnie. — Wzruszył ramionami. Zerknął kątem oka na drugiego chłopca, który stał nieco z boku. Rzecz jasna, zamierzał uzyskać uzyskać męskie wsparcie, ale drugi chłopak zazwyczaj starał się nie wtrącać w przepychanki przyjaciół. — Jesteś przewrażliwiona — dodał, przewracając oczyma. Odgarnął rude włosy z oczu i przycisnął ucho do powierzchni drewna. — Słuchaj, zamiast paplać.

— Bardzo bym chciała, Ronaldzie, ale twoje dyszenie nie pomaga. I wcale nie jestem przewrażliwiona!

Hermiona odszukała wzrokiem oczy Harry'ego, które łypały posępnym spojrzeniem na drzwi będące powodem zamieszania między jego przyjaciółmi. Czarownica spojrzała na przyjaciela błagalnym wzrokiem, a brunet teatralnie westchnął i ruszył w stronę sprzeczającej się dwójki, by chwycić Rona pod ramię.

— Chodź — szepnął ledwo słyszalnie Harry, aby jeszcze bardziej nie rozzłościć dziewczyny, usiłującej w dalszym ciągu wyłapać najcichszy szept rozmówców za drzwiami. — Hermiona dowie się wszystkiego bez naszej pomocy.

Gdy kroki chłopców ucichły na skrzypiących schodach, Hermiona odetchnęła z ulgą i przyłożyła ucho do szorstkiego drewna. Wyobraziła sobie minę Szalonookiego, gdyby dowiedział się, że podczas jego misji w terenie członkowie Zakonu Feniksa zapomnieli zabezpieczyć drzwi zaklęciami antypodsłuchowymi. Wzdrygnęła się na wizję pokiereszowanej twarzy wykrzywionej w grymasie pogardy.

Przez chwilę poczuła przypływ satysfakcji w związku ze swoją przebiegłością, jednak jej uśmiech zmalał niemal natychmiast. Sytuacja, w której obecnie się znajdowali, nie powinna wzbudzać w niej pozytywnych emocji. Od kilku dni siedzieli w zamknięciu na Grimmauld Place, odcięci od wszelakich informacji związanych z działaniem ruchu oporu. Wprawdzie tajne spotkania dorosłych nie były niczym nowym. Harry, Ron i Hermiona nie należeli do Zakonu Feniksa i od samego początku wznowienia ruchu oporu pozostawali odizolowani od istotnych szczegółów. Jednak teraz wszystko powinno się zmienić. Teraz sytuacja przedstawiała się inaczej. W końcu będą musieli wyruszyć na poszukiwanie horkruksów, a jak mieli to zrobić, skoro zostali odseparowani od faktów?

Zamknęła oczy, aby wyostrzyć słuch.

— To skandal! — warknął donośny głos pani Weasley, a Hermiona momentalnie pożałowała zbliżenia się do drzwi. Ten krzyk najprawdopodobniej zostałby usłyszany w piwnicy.

— Ciszej, Molly — powiedział zaniepokojony mąż kobiety. — Krzykiem nic nie wskórasz, trzeba to załatwić honorowo.

— Honorowo? — zapytała oburzona kobieta. Podsłuchująca dziewczyna zmarszczyła brwi z konsternacją, przygryzając nerwowo wargę. Rozległ się huk przypominający uderzenie pięścią w blat stołu, a Molly Weasley ponownie podniosła ton: — Zamordował go z zimną krwią! Zasługuje na ten sam los!

— Nie do nas należy decyzja. Nie wiemy, czy rzeczywiście to zrobił — powiedział trzeci głos uspokajającym tonem. — Może istnieje logiczne wyjaśnienie wydarzeń, które miały miejsce w Hogwarcie. On mu za...

— Co ty pleciesz, Remusie? — przerwała pani Weasley. Brzmiała, jakby znajdowała się na skraju załamania. — Zaufał mu?! To absurd! Nie mamy innego wyjścia! Co zrobimy, gdy uda mu się uciec lub ktoś go uwolni? — Roztrzęsiony głos Molly załamał się na końcu wypowiedzi. — W tym domu są dzieci! Jeśli się uwolni, przyprowadzi śmierciożerców!

Divisio Mentis | HG&SSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz