ROZDZIAŁ 9

420 57 60
                                    

___________________________
KWIAT POKRZYKU
WILCZEJ JAGODY
___________________________

Następnego poranka czerwcowa pogoda miała niewiele wspólnego z ciepłą, słoneczną porą roku. Szarawe niebo rozciągnęło się nad dzielnicą szeregowych domków, niosąc ze sobą niezadowolone pomruki mieszkańców Grimmauld Place i ich wszechogarniającą niechęć do entuzjastycznego wypełniania obowiązków.

W odróżnieniu od zwyczajowych śniadań dziś w kuchni zawitała rekordowa ilość członków Zakonu Feniksa. Przewodniczący ruchu oporu postanowili zorganizować krótkie dyskusje z wybranymi uczestnikami zgromadzenia, aby wyznaczyć im konkretne zadania, mniej lub bardziej istotne dla działań wojennych.

Dopiero około południa lato przypomniało o sobie, przynosząc słońce wraz ze świeżym powiewem czerwcowego wiatru o cytrynowym zapachu werbeny i kwitnącej szałwii, zasadzonych w doniczkach na parapetach zewnętrznych. Gdy wesołe promyki słońca wyjrzały zza szarych chmur, Hermiona momentalne dostrzegła różnicę w zachowaniu młodzieży i starszych czarodziejów.

Na poprawę nastroju mogła mieć również wpływ zmiana otoczenia, ponieważ po śniadaniu w kuchni, czarodzieje i czarownice przenieśli się do świeżo wysprzątanej jadalni, aby wypić filiżankę kawy i uraczyć podniebienie drożdżowym ciastem porzeczkowym Molly. Jadalnia na Grimmauld Place znajdowała się na parterze i choć Syriusz, za życia, wzbraniał się przed użytkowaniem wygodnego pomieszczenia do wspólnych posiłków, pani Weasley postanowiła urządzić w przestronnym pomieszczeniu gruntowne porządki i wygospodarować dostępną przestrzeń na organizację uroczystszych posiłków, w większym gronie niż zazwyczaj. Na potrzeby kilkunastu mieszkańców kuchnia w zupełności wystarczała do zjedzenia wspólnego posiłku, ale w przypadku goszczenia kilkudziesięciu osób, jadalnia okazała się trafniejszym wyborem.

Choć Hermiona powstrzymywała się od zachwytu nad eleganckim wystrojem wnętrz w czystokrywistym domu, musiała niechętnie przyznać, że jadalnia rodu Blacków przywoływała na myśl królewską komnatę wyposażoną w drogocenne antyki. Ściany nadawały pomieszczeniu iście ślizgońskiego klimatu dzięki chropowatej tapecie w kolorze głębokiej, ciemnej zieleni. Nieuważne oko mogłoby przeoczyć ową chropowatą strukturę tapety, a właściciel oka w ostateczności mógłby pomyśleć, że ów wzór jest niczym innym jak abstrakcyjnymi zawijasami, wytłoczonymi bezmyślnie na tapecie. Badawcze usposobienie Hermiony Granger pozwoliło jednak na dostrzeżenie delikatnych wytłoczeń na powierzchni ścian w kształcie wijących się węży. Grubo pleciony perski dywan pokrywał większą część podłogi, wykonanej z ciemnego drewna, a jego miękkie włókna prosiły się o zanurzenie w nich bosych stóp. W porównaniu do zielonych ścian dywan miał inny, ale równie ślizgoński, kolor chłodnego srebra. W centralnej części jadalni mieścił się długi masywny drewniany stół o wymyślnie zakręconych nóżkach oraz krzesła wykonane z ciemnego, niemal czarnego drewna, a oparcia wykończono wyżłobieniami w kształcie dzwoneczkowych kwiatów pokrzyku wilczej jagody. Długie do ziemi aksamitne czarne zasłony przepuszczały promienie światła, nadając jadalni przyjaźniejszy i cieplejszy nastrój.

Hermiona doceniła odmianę otoczenia, ponieważ pobyt w domu na Grimmauld Place zaczynał doskwierać uwięzionym w jego wnętrzu czarodziejom. Nawet Molly Weasley utraciła zwyczajowy zapał do organizacji codziennej rutyny mieszkańców i coraz częściej machała ręką nad lekceważącym podejściem bliźniaków do ich obowiązków.

Około godziny pierwszej po południu Minerwa McGonagall oraz Alastor Moody wyłonili się z pierwszego piętra i zaprosili do pokoju obrad Billa i Fleur, a chwilę po nich bliźniaków oraz Sturgisa. Fred i George powrócili ze zbyt poważnymi twarzami, a gdy skinęli na Rona i Tonks, by podążyli za nimi do pokoju obrad, Hermionie zabiło głośno serce.

Divisio Mentis | HG&SSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz