ROZDZIAŁ 12

430 59 99
                                    

_________________
SŁABOŚĆ
_________________

Nienawidził teleportacji łącznej. Od najmłodszych lat był zmuszany do korzystania z tego rodzaju transportu przez ojca i za każdym razem miał ochotę wyjść z własnej skóry. Gdy dalsza rodzina lub znajomi rodziców wyprawiali huczne przyjęcia, wolał skorzystać z sieci Fiuu, niż skręcać sobie żołądek i nabawić się zawrotów głowy. Matka rozumiała niechęć do podróży gwałtownym wirem, ale ojciec szydził z Draco za każdym razem, gdy jako dziecko wymiotował na równo przystrzyżoną trawę.

Matka.

Uświadomił sobie, że znów ją zawiódł, ponieważ nie potrafił trzymać się z dala od kłopotów. Biedaczka pewnie odejdzie od zmysłów, gdy dowie się, że za jej jedynym synem wydano list gończy, jednoznaczny z wyrokiem śmierci. Narcyza Malfoy najbardziej na świecie bała się krzywdy dziecka, które z największym trudem poczęła i urodziła. Draco wielokrotnie prosił rodziców o siostrę lub brata, oczywiście będąc głupkowatym dzieciakiem, niezdającym sobie sprawy z konsekwencji. W jedenaste urodziny ojciec wyjaśnił dziedzicowi, że nadejście na świat kolejnego członka rodziny, wiąże się z zagrożeniem życia matki, więc młody Malfoy przestał prosić o małą siostrzyczkę lub brata, którego mógłby nauczyć latania na miotle.

Dzisiejszy poranek wydawał się zwykłym dniem dopóty, dopóki Draco nie poczuł pieczenia na lewym przedramieniu. Wymienił ostrożne spojrzenie z ojcem i wspólnie aportowali się w miejsce, wyznaczone przez Czarnego Pana, nie kończąc tym samym śniadania, przygotowanego przez hordę skrzatów domowych. Draco spodziewał się kolejnej narady w jakimś obślizgłym miejscu, ale po przybyciu do punktu docelowego, otoczyły go kolorowe iskry na tle czarnych szat i srebrnych masek, przez które było widać jedynie białka oczu śmierciożerców i zarys ich źrenic. Draco dostrzegł Neville'a Longbottoma i starszą kobietę, walczących ramię w ramię z poplecznikami wężoustego dowódcy, a niedługo potem Pokątna stanęła w ogniu i pojawił się Potter, tocząc zaciekły pojedynek z Czarnym Panem na stosunkowo wąskiej ulicy. Zdezorientowany Draco dopiero po chwili zrozumiał, że Potter żarzył Eliksir Wielosokowy, ukrywając się pod postacią niezdarnego rówieśnika.

Wstydził się własnego tchórzostwa, choć nigdy by się do tego nie przyznał. Potter po raz kolejny zdołał uciec największemu czarnoksiężnikowi, jakiego widział czarodziejski świat, a Draco przeciskał się przez szczeliny między obalonymi budynkami – unikając konfrontacji.

Święty Potter. Pieprzony bohater.

Wbiegł do sklepu Ollivandera, ponieważ szukał miejsca, do przeczekania potyczki między wybrańcem a najgorszym złem tego świata. Największym tchórzostwem ze strony Draco była świadomość faktu, że gdyby rok temu wiedział, co zastanie wewnątrz sklepu różdżkarskiego, prawdopodobnie ominąłby go szerokim łukiem. Niewytłumaczalny impuls zmusił go do przeciwstawienia się Greybackowi, chociaż w normalnych okolicznościach Draco mógłby skończyć z rozszarpanymi wnętrznościami. Uratował Granger nie dlatego, bo kodeks moralny nie pozwalał mu na odwrócenie głowy od ludzkiej krzywdy. Przez ostatnie dwa lata widział gorsze rzeczy i setki krzywdzonych kobiet we własnym domu. Czarny Pan organizował zbiorowe tortury mugoli, gdy ponosił klęskę w swoich posunięciach, a uniknięcie ujrzenia wijących się w agonii ciał, było prawie niemożliwe. Tym, co zmusiło Draco do pomocy Granger, były jej oczy. Instynktownie wiedział, że nie jest zwariowaną dziewczyną Lovegood, a kimś w przebraniu. Kimś, kto stawia czynny opór zwolennikom Czarnego Pana. Czarodziej lub czarownica, która zdobyła się na coś, na co Draco nie miał odwagi się zdobyć. Sprzeciw.

Divisio Mentis | HG&SSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz