ROZDZIAŁ 13

461 56 97
                                    

A/N: Cześć Wam! Rozdział był bardzo długi (ponad 12 tys. słów), więc postanowiłam go podzielić na dwa, abyście nie musieli zbyt długo czekać. W pierwszej części tego rozdziału znajdują się wspomnienia bezpośrednio związane z pedofilią, więc jeśli jesteście wyczuleni na takie tematy – proszę, czytajcie z rozwagą lub wcale. Przypominam, że opowiadanie jest skierowane wyłącznie dla osób dorosłych.

_________________
EJRENE
_________________

Przesiadywanie z podkulonymi nogami na parapecie w sypialni dziewcząt miało swoje plusy. Z tej perspektywy Hermiona miała całkiem niezły widok na podwórko, pogrążone w półmroku i na majaczące nad nim ciemne niebo. Uliczne latarnie nieznacznie oświetlały okolicę na przedmieściach Londynu, co Hermiona potraktowała jako zaletę. Zaniedbany ogród za szeregowcem na Grimmauld Place ujmował ogólnemu urokowi, ale wszystko wyglądało lepiej, gdy zaszło słońce. Ciemność przysłoniła gąszcze chwastów i nieprzystrzyżonych krzewów, wybijając ciemny granat nieba na pierwszy plan.

Wspomniany wcześniej parapet był na tyle szeroki i długi, że mógł pomieścić co najmniej dwie osoby. W połączeniu z filiżanką herbaty, dobrą książką i poduszką, którą podkładało się pod pośladki, stawał się miłym kącikiem na bezsenne noce.

W ponurym domu rodziny Blacków znajdowało się niewiele przyjaznych miejsc, dlatego Hermiona chętnie spędzała każdą wolną chwilę, wlepiając oczy w szybę wysokiego okna sypialni. Z wyjątkiem pokoju na drugim piętrze, który dzieliła z Ginny, kuchnia zdawała się na tyle znośna, by przetrwać w niej wspólny posiłek z resztą mieszkańców lub zakraść się w nocy po szybką przekąskę. Reszta domu przytłaczała upiornością i ciekawskimi spojrzeniami, na które Gryfonka nie była gotowa. Uciekała przed pozostałymi mieszkańcami, ponieważ miała dość ich litości.

Po opuszczeniu celi Snape'a i wdrapaniu się na drugie piętro niemal natychmiast zapadła w głęboki sen i przespała to, co pozostało z dnia i całą noc. Postanowiła odłożyć poszukiwania Narcyzy Malfoy na później, bo nie czuła się na tyle stabilnie, by podjąć się kolejnej misji.

Zdawało jej się, że obudziła się z krzykiem kilka razy i odniosła wrażenie, że ktoś trzymał ją za rękę, troszcząc się i czuwając. Obudziła się około szóstej rano z cierpkim posmakiem na języku i wargami poplamionymi na jasnofioletowy kolor, co upewniło ją w przekonaniu, że rzeczywiście dręczyły ją koszmary, a któryś z mieszkańców zlitował się i napoił ją eliksirem na sen bez snów.

Prawdopodobnie Ginny — pomyślała, mrugając kilkukrotnie i odrywając spojrzenie od swojego odbicia w szybie, by skupić je na młodszej dziewczynie, zasiadającej naprzeciwko, w tej samej pozycji na parapecie.

Dyskretnie oceniła nastrój przyjaciółki i stwierdziła, że w końcu będzie musiała znaleźć odwagę, by porozmawiać o wydarzeniach, które miały miejsce wczoraj i... prawie cztery lata temu. Ginny nie powiedziała jej wiele, ale Hermiona wyciągnęła własne wnioski z urywanego wyznania i ledwo potrafiła pojąć szereg szkód wyrządzonych przez niewinnie wyglądający dziennik.

— Obwiniasz się? — zapytała szatynka i niemal natychmiast zapragnęła cofnąć słowa, gdy brązowe oczy rudej dziewczyny skupiły się na jej twarzy. — To znaczy...

— Czy obwiniam się za to, co mi zrobił? — doprecyzowała pytanie Hermiony, przerzucając długie włosy przez ramię. Zebrała kilka kosmyków w palce i zaczęła je nerwowo wygładzać, odrywając wzrok od Granger. — Nie, ale nie jestem zaskoczona, że o to pytasz.

— Mam na myśli... — zaczęła zawstydzona swoim pytaniem Hermiona i wytknęła sobie w myślach idiotyczne zachowanie.

— Wiem — westchnęła. — Wiem, co masz na myśli i, prawdę mówiąc, po części się obwiniałam. Kiedyś. Wcześniej.

Divisio Mentis | HG&SSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz