ROZDZIAŁ 8

388 59 38
                                    

____________________
POŚWIĘCENIE
____________________

Niebo nad Londynem, spowite w granatową czerń, rozjaśniły srebrne świetliste punkciki ułożone w dostrzegalne gołym okiem gwiazdozbiory. Porywisty wiatr stopniowo odgonił deszczowe chmury, odsłaniając czyste niebo i ustał jak na zawołanie, gdy pierzaste skupiska pary zniknęły z zasięgu wzroku. Jeden z połyskujących punkcików zaiskrzył jaśniej kilkukrotnie i gwałtownie spadł ku ziemi, zostawiając po sobie długą linię światła, by momentalnie zgasnąć w niepamięć na tle ciemnego granatu.

Pomyśl życzenie — rozkazała sobie w myślach Hermiona, patrząc na miejsce, w którym zniknęła spadająca gwiazda. — Pomyśl — powtórzyła jak mantrę, zaciskając powieki i skupiając wszelkie siły na wymyśleniu konkretnego życzenia, które, jak na złość, nie chciało uformować się w jej myślach... na jej języku.

Wpatrzyła się intensywnie w atramentowe niebo, zastanawiając się, czego obecnie chciałaby Hermiona Granger, gdyby w wieku jedenastu lat nie otrzymała listu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Czego chciałaby Hermiona, mugolka, gdyby nie posiadała wiedzy o zbliżającej się wojnie i gdyby nie miała w głowie zmartwień związanych z zapewnieniem ochrony swoim bliskim? Czego zażyczyłaby sobie nastoletnia dziewczyna, nieświadoma czarodziejskiego świata, gdyby jej największą aspiracją było zdanie egzaminów i dostanie się na wymarzony uniwersytet?

Pewnie zażyczyłaby sobie czegoś, co mogłoby wydłużyć lub cofnąć czas, aby miała możliwość przyswojenia większej ilości materiału dydaktycznego — pomyślała z uśmiechem Hermiona, a zewnętrzne kąciki jej oczu zmarszczyły się w szczerej radości na ten pomysł.

Mimowolnie dotknęła miejsca na klatce piersiowej, w którym niegdyś spoczywał zmieniacz czasu, a radość w jej oczach natychmiastowo zgasła, gdy wyczuła nieregularne zgrubienie pod palcami. Spojrzała w dół na rozchylony kołnierz koszuli nocnej i prześledziła wzrokiem paskudną bliznę po zaklęciu Antonina Dołohowa, które prawie pozbawiło ją życia.

Niewielka cena — uśmiechnęła się słabo, by po chwili skrzywić się z niesmakiem.

Wygląd fizyczny miał małe znaczenie dla Hermiony Granger, jednak trudno było ukryć, że młodym dziewczynom, choćby podświadomie, w jakimś stopniu zależało na nieskazitelnej skórze i ogólnej atrakcyjnej aparycji. Gryfonka mogła sobie wyobrazić moment, w którym Ron... Cóż, pomyślała z ironicznym uśmiechem, wielokrotnie wyobrażała sobie moment, w którym między Ronem a nią dochodzi do czegoś więcej niż przyjaznych pogawędek, czy spędzania czasu wspólnie z Harrym. Wyczuwała między nimi napięcie, które w końcu znajdzie swe ujście i powoli zaczęła się denerwować o przebieg tego konkretnego momentu.

Czy będzie się mnie brzydził? — zastanawiała się gorączkowo, śledząc palcami długość uwypuklenia między piersiami. — Czy odrzuci mnie, ponieważ zostałam oszpecona?

Wbiła ostre paznokcie w poszarpaną tkankę i syknęła gniewnie, gdy ból nie pomógł jej się uspokoić.

Idiotka. — Pokręciła głową, niedowierzając w idiotyczne myśli, zajmujące jej czas i marnujące oddech. — Ron taki nie jest.

— Mion — wyziewała Ginny, przeciągając się na łóżku sennie. — Jest środek nocy. Idźże do Snape'a, żebym mogła odbębnić wartę i przespać to, co z tej nocy pozostało.

— Nie musisz ze mną iść — westchnęła Hermiona i łypnęła posępnie na bladą cerę Ginny, która intensywnie odbijała światło księżyca. — Poza tym, powinnaś dostać kategoryczny zakaz przebywania w moim towarzystwie za zwracanie się do mnie tymi okropnymi zdrobnieniami.

Divisio Mentis | HG&SSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz