ZAKON
___________________________— Obudź ją — rozkazał zirytowany chłopak.
— Myślisz, że nie próbowałam? — zapytał prześmiewczo dziewczęcy, nieco buntowniczy głos. W pokoju rozległy się odgłosy sprężyn materaca oraz nerwowego przebierania nogami. — Hagrid mógłby wpuścić do pokoju stado sklątek tylnowybuchowych, a ona i tak by spała. Widzisz, że jest wykończona, daj jej spokój.
Hermiona zamlaskała, czując nieprzyjemny posmak w ustach. Rozdzieliła sklejone powieki, rozglądając się po sypialni w poszukiwaniu właścicieli głosów, które wybudziły ją z głębokiego snu. Harry, Ron i Ginny siedzieli na przeciwległym łóżku, wpatrując się w Hermionę z pełną uwagą. Harry wyglądał, jakby cały ciężar świata spoczywał na jego szczupłych ramionach...
Co w sumie nie jest dalekie od prawdy — pomyślała ironicznie Hermiona, przyglądając się pochmurnej minie przyjaciela.
Ginny piorunowała wzrokiem brata, który głośno przeżuwał kęs kanapki. Ron uśmiechnął się przepraszająco do Hermiony i kontynuował pożeranie śniadania z zapałem godnym Hardodzioba rozrywającego martwą fretkę.
— Nie krępujcie się — wychrypiała. — Rozmawiajcie o mnie dalej tak, jakby mnie tutaj nie było.
— Wybacz — powiedziała Ginny, rzucając chłopcom srogie spojrzenie. — Próbowałam odwieść ich od pomysłu łaskotania śpiącego smoka.
— W porządku. — Hermiona westchnęła i podniosła ciało do siadu, przecierając oczy palcami. — To zaszczyt otrzymać taki komitet powitalny. Coś przegapiłam?
— W zasadzie nic ważnego — powiedział Harry, a jego oczy przybrały odległy wyraz. — Wybacz za wczoraj...
— Rozumiem — szepnęła Hermiona.
Harry pokręcił głową, obejmując się ramionami w obronnym geście.
— Nie chciałem zaatakować Snape'a. Wspomnienie tej nocy, gdy... — urwał i zamilkł na dłuższą chwilę, oddychając głęboko. — Straciłem panowanie. Wiem, że decyzja nie należy do mnie.
— Zachowałeś się tak, jak zrobiłaby to większość ludzi na twoim miejscu, Harry. Nie przepraszaj za swoje emocje... jesteś tylko człowiekiem.
— Powinienem... — zaczął.
— Powinieneś posłuchać, co ma do powiedzenia Hermiona. Nikt cię nie wini za zaatakowanie Snape'a... — przerwała Ginny, przerzucając przez ramię długie rude włosy.
— Wiecie coś o dzisiejszym spotkaniu Zakonu? — zapytała z ciekawością Hermiona, usiłując zmienić temat. Wspomnienie ich więźnia przywołało niechciane myśli, które nie pozwalały Hermionie zasnąć aż do bladego świtu.
— Mama mówi, że Moody wyznaczył przedział godzin popołudniowych, bo ma zadanie do zrobienia — wymamrotał Ron z pełnymi ustami, podgryzając kanapkę z kurczakiem. Palce miał oblepione oleistą mazią, prawdopodobnie tłuszczem, a niewielka ilość płynu skapnęła na jego wytarte spodnie sztruksowe. — Niby udał się do Hogwartu z McGonagall. — Zamknął oczy, delektując się smakiem tłustego kurczaka i westchnął głęboko. — Fleur robi genialne kanapki!
Hermiona skrzywiła się lekko na dźwięk odgłosów Rona wydawanych podczas konsumowania śniadania i zwróciła się do Harry'ego, który skupił spojrzenie na punkcie nad ich głowami.
— Wracasz do wujostwa? — zapytała smutno z nadzieją, że usłyszy zaprzeczenie swoich słów.
— Muszę — szepnął. — Dopóki mam na sobie namiar, Privet Drive jest dla mnie najbezpieczniejszym miejscem. Dumbledore chciał, żebym pozostał u Dursleyów przez kilka tygodni, dopóki nie osiągnę pełnoletności.

CZYTASZ
Divisio Mentis | HG&SS
FanfictionW ogniu wojny, gdzie każda decyzja może oznaczać życie lub śmierć, los łączy ze sobą dwa umysły... dwie dusze. Tam, gdzie światło umiera w mroku, a każdy kolejny krok to echo następnej ofiary, zaczyna się gra, której reguły pisane są krwią, a wynik...