o6. kłamca i oszust

589 74 213
                                    

Steve leżał plecami na łóżku i gapił się w sufit. Ze słuchawek leciała playlista, którą zrobił mu Edric.

Dużo myślał. Bardzo dużo myślał. Był poniekąd zagubiony. Dużo pisał z Edriciem, wręcz nocami przesiadywał z telefonem pod kocem i dziergał w kółko z tym chłopakiem. Pisali o życiu, szkole, zainteresowaniach i tak dalej. Steve dowiedział się, że jego kumpel gra na gitarze! I, szczerze mówiąc, w chwili gdy się tego dowiedział to poczuł motylki. Zawsze uważał grę na gitarze za atrakcyjną, nawet jeśli nie myślał szczególnie czy gra na niej dziewczyna, czy chłopak.

I, można by to uznać za głupie, ale Harrington przywiązał się do tego chłopaka. Nie znał go. Nie widział jego twarzy ani razu, a wiedział o nim tyle co kot napłakał. Mimo to czuł, że Edric jest jego przyjacielem. Może mu powiedzieć każdy swój problem, wyżalić się i zapytać o radę. Niby chciał zachować granicę pomiędzy swoim życiem normalnym, a tym jakie prowadził w internecie i gdy rozmawiał z Edriciem. Mimo to, nie wyszło mu to tak dobrze. Przywiązał się. Nie chciał tego przyznać przed samym sobą, ale tak wyszło.

Edric : wizyty u psychologa ssą

Skarżył się po raz kolejny na swoją panią psycholog. Steve już trochę o niej usłyszał. Edric dużo narzekał, że jego wujek każe mu chodzić na terapię. Sam Steve nigdy nie chodził do psychologa, więc nie znał się na tym i nie wiedział jak to jest, ale starał się jakoś wesprzeć przyjaciela.

Stuart : co się znowu stało?

Edric : kurwa ta baba każe mi pisać jakiś durny pamiętniczek czy inne gówno, co ja mam 14 lat i jestem dziewczyną?

Stuart : wiesz, niektórym to pomaga

Edric : NIE MI

Stuart : okej drama queen, mógłbyś chociaż dać temu szansę, nie sądzisz??

Edric : prędzej się chyba zesram

Stuart : a to podobno ja mam niedobre podejście do życia

Edric : dobra ty mi tu nie wciskaj swojej filozofii, wiem, że te pisanie nie jest dla mnie i tyle

Stuart : a próbowałeś chociaż?

Edric : tak jakby

Stuart : I jak?

Edric : do dupy

Steve westchnął głęboko. Jego przyjaciel był lekko niereformowalny. Zdążył już pojąć, że Edric nie lubi klasycznych rozwiązań, nie lubi nudy i prostoty. Zresztą, patrząc na to jak wygląda jego pokój, bo wysyłał zdjęcie dla Steve'a, to widać było po nim, iż ma swój styl. Jakieś upośledzone rokoko, czy inny syf. Harrington nawet nie pytał o ogromnego pluszaka tego smoka z bajki Jak wytresować smoka.

— Bam! Mam chińszczyznę! — krzyknęła dumnie Robin, wchodząc z przytupem do pokoju Steve'a. Szatyn aż podskoczył na łóżku i wyłączył Spotify. — Odłóż ten telefon, teraz gadasz ze mną — oznajmiła, siadając na łóżku i postawiła na nim dwie plastikowe torebki z zawartością.

— Pisze z Edriciem — wyjaśnił, odkładając słuchawki na bok.

— A ja mam to w dupie. Dziergasz z tym kolesiem przez tydzień jakoś, człowieku, ile można? Myślałam, że ta znajomość potrwa z dwa dni.

— Szczerze? Też tak sądziłem — przyznał, patrząc jak Buckley wyciąga pudełko z chińszczyzną i pałeczki. Podała je dla przyjaciela, a sama otworzyła swoje. — On jest serio fajny, Rob. Szkoda, że nie możesz go poznać — westchnął, otwierając pudełko z jedzeniem. Robin podniosła na niego wzrok i wyjęła z torby puszkę Coca Coli.

❝Eternal Autumn Haze❞ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz