Eddie Munson się stresował. Nie wiedział jak potoczy się jego terapia. Trzy dni po dowiedzeniu się, iż jego wujek już załatwił mu miejsce, Edward miał już wyjechać. A obecnie patrzył się tępo w swoją walizkę, która nadal była pusta.
- Zamierzasz coś do niej włożyć? Czy przez miesiąc będziesz chodził w tym samym? - odezwał się Steve, który opierał się o biurko bruneta. Ed spojrzał się na niego, a sam trzymał w dłoniach parę szarych dresów. Westchnął ponuro i włożył odzież do walizki, po czym zagryzł dolną wargę. - Masz - Steve podał mu kolejne dresy.
- Będę tam wyglądał jak bezdomny - burknął, wkładając kolejne dresy. Harrington podał mu trzy koszulki.
- Ed, jedziesz na odwyk, nie na pokaz mody - zauważył. Brunet smętnie pokiwał głową, przejmując od niego kolejne ubrania. Steve podał mu jeszcze kosmetyczkę, szczotkę do włosów, klapki, ręcznik i jakieś trampki na zmianę. - Wziąłem ci coś jeszcze z biblioteki mojego ojca - podał mu książkę. Munson spojrzał na niego skołowany i wziął prezent.
- Małe Kobietki - przeczytał na głos tytuł.
- To książka w dużej mierze o ambicjach, silnej wierzę w swoje idee i w samego siebie i tak dalej, mówię tu głównie o Jo, bo chciała być pisarką i się nie poddawała - podrapał się po karku, rumieniąc się. - Jest naprawdę fajna. Pozytywna. Uznałem, że w takim miejscu przyda ci się coś...innego.
- Dzięki - uśmiechnął się, wyraźnie przejęty owym gestem. Schował książkę do walizki i podszedł do niego, żeby dać mu całusa w policzek.
- Mama mi ją czytała jak byłem mały, uznałem, że spodoba ci się.
- Wolę fantasy.
- Nie oceniaj, póki nie przeczytasz.
- Przeczytam. Za miesiąc możesz mi przywieźć nową.
- To ma kilka części, więc wyczekuj - uśmiechnął się i dotknął dłonią jego loków. Wtedy zasmucił się nagle. - Będzie mi tu ciebie brakować, Munson - przyznał smętnie i oparł się czołem o te jego. Ed owinął ręce wokół jego szyi i przytulił go do siebie.
- Zobaczymy się za miesiąc - obiecał, gładząc jego wymodelowane włosy. - I za kolejny. I może za kolejny, jeśli będzie trzeba...
- Będę czekał i tak - wymamrotał w jego ramię, ściskając pukle jego czarnych loków. Ed uśmiechnął się na te słowa i odsunął się lekko, żeby złączyć ich wargi w pocałunku. Steve odwzajemnił to i przysunął go bliżej, żeby go objąć.
- Chłopcy, gotowi? - usłyszeli głos Wayne'a i pukanie w drzwi od pokoju Edwarda. Para odsunęła się od siebie i spojrzała na drzwi.
- Tak, już idziemy - oznajmił Eddie i podszedł do swojej walizki. Zapiął ją, zabezpieczył i wyszli z przyczepy chwilę później. Steve miał ich zawieźć do ośrodka, gdyż jego auto było a najlepszym stanie i było najmniejsze prawdopodobieństwo, że się coś stanie. Wayne zapakował walizkę bratanka do bagażnika i usiadł na tylne siedzenia, a Steve i Eddie na przodzie. - Wayne, serio możesz siedzieć z przodu - obrócił się do wujka, gdy Harrington wykręcał na podjeździe.
- Mi tu jest dobrze, poczytam sobie artykuł - wziął gazetę i zaczął ją czytać. Ed westchnął i spojrzał za okno, gdy wyjeżdżali z osiedla.
Mijali drzewa, pola, lasy, wioski i inne miasta, a im bliżej byli ośrodka, tym bardziej Eddie nie chciał się tam znaleźć. Czuł, że zbiera mu się na wymioty na samą myśl, że nie będzie miał tam telefonu, czyli kontaktu z przyjaciółmi, wujem i Stevem, swojej gitary i D&D. Czyli praktycznie wszystkiego, co dla niego istotne. Brzmiało to jak kara.
![](https://img.wattpad.com/cover/316080683-288-k692221.jpg)
CZYTASZ
❝Eternal Autumn Haze❞
Fanfic❝ - Podobają ci się moje włosy? - uśmiechnął się pod nosem. - Ta, no...nie są tak ładne jak moje, ale są w porządku - rzucił, a Munson zaśmiał się niemrawo. Steve musiał przyznać, że ów chłopak ma naprawdę ładny śmiech. - No, twoje też są w porządk...